Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Kuls-Kusyk, z Natalią Wojtuściszyn, podsumowuje igrzyska i pomaga chłopcu [WIDEO]

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Samych zawodów na koreańskich igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu zawodniczki UKS Nowiny Wielkie nie mogą zaliczyć do udanych. W jedynkach Ewa Kuls-Kusyk była 20., a jej klubowa koleżanka - 25. Urodzone w Gorzowie saneczkarki chciały znaleźć się w pierwszej piętnastce.

Z drugiej strony, najlepsza z nich nie ma sobie nic do zarzucenia. - Tuż po starcie miałam mieszane odczucia. Naprawdę, oddałam dobre ślizgi. W tym sezonie oraz w poprzednim mam bardzo stabilne przejazdy. Nie mogłam zrobić nic ponad. Może minimalnie lepszą linię mogłam mieć za dziewiątym wirażem, aczkolwiek ona i tak była naprawdę bardzo dobra. Czasy startowe miałam super - wyjaśnia Kuls-Kusyk.

Jedyny dostrzegalny błąd saneczkarka z Nowin Wielkich popełniła w sztafecie. - Bardzo długo trzymali mnie na starcie. Nie wiem, czemu tak się wydarzyło, ale siedziałam na starcie z ponad dwie minuty. Nie wiedziałam, kiedy zapalą mi zielone światło. Sama byłam wyziębiona. Może stąd ten start nie był taki płynny. To był błąd, ale niewielki. Trochę wolniej wystartowałam, ale nieznacznie - tłumaczy zawodniczka, która w drużynie była ósma. Z tego startu może być bardzo zadowolona.

Jeszcze mniej usatysfakcjonowana z przejazdów była Wojtuściszyn, ale przekonuje, że upadek w trakcie treningu nie miał wpływu na start. - Wyglądał strasznie, ale nie był on pierwszy i pewnie nie będzie ostatni. Nieraz wywracałam się na Pucharach Światach. Miałam lekkie obicia, nie było siniaków, a bywało znacznie gorzej. W Pjongczangu za dziewiątym wirażem zawsze popełniałam błędy. Raz mi to wychodziło, raz nie. Nie liczyłam, że wyjdzie mi to cztery razy z rzędu - przyznaje młodsza z naszych olimpijek. - Dobrze, że nie spadłam z sanek w pierwszym przejeździe, na którym jak to ja popełniła błędy. Miałam taką stratę, że w dwóch kolejnych ślizgach trzeba było tylko zjechać. Tak, żeby to w miarę wyglądało i nic sobie nie zrobić. Szkoda, że ten pierwszy taki był, ale czy to byłby drugi, czy trzeci, to złość byłaby taka sama. Można tam było powalczyć o dwudziestkę Z drugiej strony, przy dobrych przejazdach maksymalnie mogłabym uplasować się na 18. czy 19. miejscu.

Po powrocie do Polski Ewa Kuls-Kusyk postanowiła przekazać numer startowy z igrzysk w Pjongczangu (ze swoim podpisem i autografem panczenistki Luizy Złotkowskiej oraz skoczków narciarskich Kamila Stocha, Dawida Kubackiego, Stefana Huli, Macieja Kota i Piotra Żyły) na licytację chorego na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe Kajetana z Gorzowa.

Więcej o chorobie chłopca można przeczytać na: http://rik.pl/kajetan/ a plastrony wylicytować na: http://aukcje.rik.pl/produkt/numer-startowy-z-autografem-od-ewy-kuls-kusyk-z-pjongczang-i-podpisami-wszystkich-polskich-skoczkow-oraz-panczenistki-luizy-zlotkowskiej
Za to więcej o igrzyskach w Korei, a więc o braku odpowiedniego sprzętu, o braku toru sztucznie mrożonego, o braku stypendium ministerialnego dla Natalii Wojtuściszyn czy też "turystyce olimpijskiej" w sobotnio-niedzielnym magazynie "Gazety Lubuskiej".

OBEJRZYJ TEŻ Saneczkarki UKS Nowiny Wielkie Ewa Kuls-Kusyk i Natalia Wojtuściszyn o igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska