Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

F jak Falubaz, S jak Staleczka, czyli lubuski, derbowy alfabet

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Żużlowcy Falubazu Zielona Góra i Stali Gorzów rywalizują ze sobą już ponad pół wieku. Każdy mecz to osobny materiał na fascynującą opowieść.
Żużlowcy Falubazu Zielona Góra i Stali Gorzów rywalizują ze sobą już ponad pół wieku. Każdy mecz to osobny materiał na fascynującą opowieść. Bogusław Sacharczuk
W niedzielę żużlowe drużyny z Gorzowa i Zielonej Góry już po raz 75. spotkają się w ligowym pojedynku. Przez 61 lat wspólnych występów na różnych szczeblach z wielu wydarzeń i postaci utworzyliśmy swoiste abecadło derbów Ziemi Lubuskiej.

A jak animozje. Tak naprawdę dziś już nikt nie pamięta, kto pierwszy rzucił kamieniem. Faktem jest, że część kibiców obu drużyn za sobą nie przepada. Ci ,,normalniejsi''i nie-szowiniści pozwalają sobie co najwyżej na słowne, niegroźne utarczki. Czasami jest wesoło, ale bywa, że także niebezpiecznie. Cóż, taki los sąsiadów zza miedzy.

B jak bomby. W 2009 r. służby porządkowe wychwyciły u kibiców ,,Staleczki'' przy wejściu na stadion przy W69 nieznane pakunki, które wzbudziły podejrzenie. Na jednym z nich widniał rzekomo napis ,,Je...ć Falubaz''. Gorzowianie tłumaczyli się, że są to tylko środki pirotechniczne, przygotowane na oprawę. Policja uznała je za niebezpieczny ładunek wybuchowy. Do eksplozji nie doszło.

C jak cios. W 1991 r. najsłynniejszy i jedyny w historii wyprowadził ojciec lidera Stali Piotra Śwista, którym w meczu w Gorzowie powalił na ziemię zielonogórzanina Jarosława Szymkowiaka. ,,Szymek'' w jednym z biegów ostro podciął jego syna. Świst senior (zmarł w tym roku) nie utrzymał wówczas nerwów na wodzy i skończyło się prawym prostym.

D jak derby. Czy może być coś piękniejszego w sporcie niż właśnie one? Lokalne pojedynki drużyn z obu stolic toczą się z różnymi przerwami od 1960 r., gdy po raz pierwszy doszło do starcia na drugoligowym froncie. Pierwsze dwa zwycięstwa odniosła Stal i tak rozpoczęła się jedna z najpiękniejszych sportowych historii XX i XXI wieku.

E jak euforia. Głównie po zwycięstwie ukochanej drużyny, ale zdarza się, że część kibiców cieszy się z defektu lub upadku rywala. To drugie zachowanie jest oczywiście naganne! Największą radość kibice przeżywają też w pojedynczych biegach, gdy walka idzie na noże, a wygrywają zawodnicy, którym się kibicuje.

F jak Falubaz. Pięciokrotny drużynowy mistrz kraju, derbowy rywal Stali Gorzów. Duma południowej stolicy województwa, której kibicowanie jest często postrzegane przez sympatyków innych zespołów jako fanatyzm. Z 74 pojedynków z gorzowianami zawodnicy spod znaku "Myszki Miki" wygrali 30.

G jak Głuchy. Andrzej, junior Stali, który prawie został bohaterem meczu w Zielonej Górze pięć lat temu. Gorzowianie pojechali do jaskini lwa na pożarcie (ówczesny ZKŻ walczył o awans, gościom nie wiodło się na wyjazdach). Tymczasem Głuchy wspólnie z Jonasem Kylmakorpim wygrali podwójnie trzy biegi, dzięki czemu gorzowianie aż do XIV biegu mieli szansę na zwycięstwo. Junior zakończył zawody z 11 punktami.

H jak Huszcza. Andrzej, najwybitniejszy zawodnik derbów i rekordzista większości statystyk. To do niego należy rekord liczby zdobytych punktów - 443. Kolejni na liście zawodnicy tracą do niego prawie 200 oczek!

I jak interwencja. W 2009 r. doszło w Zielonej Górze do incydentu, który nie miał prawa zdarzyć się na jakimkolwiek stadionie. Zaczęło się od wzajemnego rzucania petard i połamanych ławek kibiców obu drużyn, a skończyło brutalną pacyfikacją policji, którą wezwali organizatorzy. Kibice Stali zostali potraktowani gazem pieprzowym, a następnie siłą wyprowadzeni poza stadion. Tam był problem z udzieleniem pomocy, choć pokrzywdzeni o to prosili.

J jak Jancarz. ,,Eddy'' to jeden z najwybitniejszych żużlowców nie tylko Stali, ale w ogóle w historii polskiego żużla. Multimedalista mistrzostw Polski i świata, bohater wielu derbowych meczów. Kibice Stali do dziś pamiętają jego sukcesy, a najwierniejsi na każdym meczu w Gorzowie wywieszają specjalną flagę, poświęconą temu zawodnikowi.

K jak kibice. To oni tworzą niesamowitą atmosferę na trybunach. Ich pomysłowość, jeśli chodzi o oprawy, ale także doping, nie zna granic. Dla nich derby nie zaczynają się godzinę przed i kończą godzinę po meczu.

L jak legenda. Do legendy przeszły anegdoty, związane z poszczególnymi meczami czy ich bohaterowie. Tak, jak jedna z opraw zielonogórskich fanów. W 2006 r. ogłoszono w Stali program, który miał zapoczątkować nowy rozdział klubu: "Powrót legendy". Odpowiedź kibiców Falubazu na derbach? "Dziś pożarty będzie wasz sen o legendzie!".

M jak Morawski. Zbigniew, zielonogórski przedsiębiorca i zbawca Falubazu na początku lat 90-tych. Bez jego pieniezy nie byłoby mistrzostwa w 1991 r., a także nowej jakości w polskim żużlu (pierwsze show w amerykańskim stylu).

N jak napinka. W ostatnich latach zwłaszcza prezesi obu klubów nie szczędzili sobie słownych przytyków. Złe emocje przekładały się na kibiców, bo przecież ryba psuje się od głowy. Na szczęście w tym roku panuje względny spokój, co pokazuje, że jednak może być normalnie.

O jak oprawy. W ostatnich latach kibice obu drużyn zawsze szykują jakąś niespodziankę, gdy przychodzi do pojedynku z lokalnym rywalem. Pomysłów jest bez liku: a to "Falubaz Bank. Co jeszcze możemy dla was zrobić?" lub "Życzymy udanych wakacji". Z drugiej strony "Nawet z wygranymi derbami jesteście lata świetlne za nami" lub "Boska Stal".

P jak plastron. Pożyczony. Na początku lat 80-tych zdarzyło się, że podczas meczu w Gorzowie walczyły ze sobą... dwie Stale. Tak naprawdę byli to oczywiście odwieczni rywale, ale zamieszanie powstało z winy zielonogórzan, którzy zapomnieli zabrać swoje plastrony. Gospodarze, czyli Stal udostępniła im swoje z wyjazdowymi numerami, a sędzia wyraził zgodę, by Falubaz w nich wystąpił. Mecz wygrali miejscowi. Gdyby do podobnej sytuacji doszło teraz, pewnie skończyłoby się walkowerem...

R jak rękaw. Urwany został wówczas podczas meczu w Zielonej Górze gorzowskiemu kibicowi, a obecnie znanemu adwokatowi Jerzemu Synowcowi. Miało to miejsce podczas gorących derbów przy W69 w 1978 r. Pan Jerzy przyjechał w eleganckim skórzanym płaszczu, ale komuś najwyraźniej tak bardzo się spodobał, że... widocznie zabrał jego część ze sobą.

S jak Stal. Siedmiokrotny drużynowy mistrz Polski i rywal Falubazu. Bez gorzowian nie byłoby derbów i na odwrót. Częściej, bo 42 razy wygrywali właśnie żółto-niebiescy. Zwłaszcza w latach 60-tych i 70-tych zawodnikom z Winnego Grodu trudno było przełamać hegemonię stalowców.

T jak transfery. Przejście do jakiegokolwiek klubu czołowego zawodnika danej drużyny zawsze budzi emocje. A jeśli wymiana odbywa się między dwoma lokalnymi rywalami, nietrudno o zapalną iskrę. W historii Falubazu i Stali nie brakuje przykładów, gdy czołowi zawodnicy przechodzili do sąsiada zza miedzy. Zielonogórzanin Bolesław Proch pod koniec lat 70-tych został za taki ,,numer'' ukarany roczną karencją, a gorzowianin Piotr Świst długo był wrogiem numer jeden fanów Stali. To pokuta za jego słowa: ,,Sto procent Falubaz'', wypowiedziane podczas prezentacji...

U jak upadki. Było ich sporo. Choćby tegoroczny Rafała Dobruckiego. Najwięcej zdarzyło się ich w 1978 r., kiedy Falubaz powrócił do ekstraklasy i wygrał z faworyzowaną Stalą. Już w I biegu leżeli Jancarz i Aleksander Grygor, który po tym meczu już nigdy nie wrócił na tor. W II upadli Marek Towalski i Jan Ratajczak. W następnych gonitwach ten pech dotknął już tylko zawodników gości: Procha, Mieczysława Woźniaka, Jerzego Rembasa i Bogusława Nowaka. Emocje wzięły górę nad rozsądkiem i po meczu gorzowscy kibice wracali do domów z powybijanymi szybami w autobusach i samochodach.

W jak wpieprz. O tym, że lepiej czasami ważyć słowa, przekonał się prezes Stali Władysław Komarnicki. Podczas przedsezonowej prezentacji żółto-niebieskich humorystycznie chlapnął: ,,Dwa razy wpieprz przyjaciołom z południa i oczko wyżej''. To zdanie odnosiło się do... planów stalowców na sezon 2008 r. i urosło do miana kultowego.

Z jak zadyma. W 2006 r. po meczu w Gorzowie doszło pod stadionem do regularnej bitwy gorzowskich kibiców z policją. Jej powodem było to, że ci drudzy nie dopuścili do starcia sympatyków obu drużyn na trybunach. Na ulicy w ruch poszły kamienie i armatki wodne. Na szczęście, zamieszki nie trwały długo.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska