Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Facebook będzie decydować o naszej przyszłości

Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
sxc.hu, infografika: Sylwia Friedel
Celebryci od dawna to odczuwają na własnej skórze. My dopiero zaczynamy… Dla wielu nastolatków obecność w sieci skończy się koniecznością zmiany tożsamości!

"Ja p…, jak można tak ciężko pracować za tak marne pieniądze" - napisał nasz Czytelnik na swoim profilu na Facebooku. Twierdzi, że to właśnie przez ten wpis stałej umowy o pracę nie dostał ani on, ani jego kolega, który poparł go w komentarzu. O sprawie napisaliśmy w poniedziałkowej "GL" w artykule pod tytułem "Wyleciał z pracy przez wpis na Facebooku". Bo tak właśnie określa się takie przypadki. Polskie i światowe media często opisują podobne historie. W zeszłym roku głośno było na przykład o mężczyźnie zatrudnionym w dziale obsługi klienta pewnej dużej firmy usługowej. Weszła ona w ostry spór ze swoimi klientami, którzy nie byli zadowoleni ze zmiany zasad rozliczania. W ramach protestu między innymi założyli specjalny profil na portalu społecznościowym. Młody pracownik tej firmy "polubił" go i… Został zwolniony z pracy powodu działania na szkodę firmy.

Z kolei w 2008 roku media szeroko opisywały przypadek pracownika oddziału pewnego banku. Został zwolniony dlatego, że na portalu Nasza-Klasa umieścił swoje zdjęcie zrobione w miejscu pracy wraz z innymi fotografiami, na których między innymi pił alkohol. Bank uznał, że fotografia z biura w towarzystwie tych upamiętniających towarzyskie spotkania może sprawić, że klienci stracą zaufanie do tej instytucji. Podwładny tłumaczył, że na zdjęciu nie ma ani logo banku, ani żadnego charakterystycznego dla niego elementu. W obronie pracownika stanął związek zawodowy. Jego sprawa trafiła do sądu pracy, ale przegrał proces.

Czy pracodawcy rzeczywiście mogą tak ingerować w nasze życie? Okazuje się, że tak - jeśli nie przekraczają określonych granic, mogą sprawdzać naszą aktywność w internecie. Z tego samego powodu, dla którego tak go kochamy - że bez proszenia kogokolwiek o zgodę z jego zasobów może korzystać każdy. Czyli także współpracownicy, klienci, agencje rekrutacyjne, a także aktualni i przyszli szefowie…

Obowiązkiem podwładnego jest dbanie o szeroko pojęte dobro zakładu (również wizerunek i renomę) oraz lojalność względem szefa. Dorota Strzelec, psycholog pracy oraz Agnieszka Janowska, radca prawny, ostrzegają: wraz z rosnącą popularnością serwisów społecznościowych racodawcy coraz większą uwagę przywiązują do tego, w jaki sposób prezentują się w sieci ich pracownicy.
Błyskawiczny dostęp, ogromny zasięg i nieograniczona pojemność internetu - w połączeniu z kuszącą i coraz bardziej popularną tendencją do dzielenia się w sieci swoim prywatnym życiem - może przynieść nieodwracalne konsekwencje dla życia osobistego i zawodowego. Z każdym rokiem rośnie bowiem liczba osób, które poniosły konsekwencje dyscyplinarne lub straciły pracę w wyniku własnej niefrasobliwości w internecie. Okazuje się też jednak, że wyrok może być odroczony w czasie! Ci, którzy kiedyś stracą robotę z przyczyn "wirtualnych" mogą być aktualnie w gimnazjum lub… podstawówce! Bo w tym wieku za wszelką cenę chce się zaimponować rówieśnikom. To jest ważniejsze niż konsekwencje zamieszczania w sieci różnych dziwnych treści - na temat własny i inny.

I tak mamy nastolatków, którzy prezentują na zdjęciach swoje gołe tyłki, "lajkują" grupę dręczycieli zwierząt czy wielbicieli "trawki". Wszystko to pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem, widoczne dla setek znajomych, którzy mogą przekazać to dalej. Bez względu na to, jak dalej potoczy się życie, ten goły tyłek będzie dostępny przez kolejne lata za każdym razem, kiedy ktoś wpisze ich dane do wyszukiwarki. Jak ocenił pracownik google: dla wielu dzisiejszych nastolatków zaowocuje to koniecznością zmiany tożsamości, bo za jakiś czas nie będą w stanie identyfikować się z treściami, które dziś umieszczają na swój temat.
Młodzieńczego buntu uniknąć trudno. Z drugiej jednak strony lepiej, żeby przyszły pracodawca czy małżonek nie poznali szczegółowej dokumentacji z przebiegu lat durnych i chmurnych. Jak tego uniknąć? Odcinanie dzieci od sieci i mediów społecznościowych nie wchodzi w grę, bo stały się one nierozłączną częścią naszego życia. Najlepszym wyjściem wydaje się zdrowy rozsądek i ostrożność w dzieleniu się informacjami na swój temat. Eksperci radzą, by działać według zasady: aby uniknąć ryzyka, nie wrzucaj niczego, czego byś nie pokazał na herbatce u babci, w gronie dalszych znajomych i na spotkaniu z surowym szefem. Nawet jeśli nie macie swojego pracodawcy czy nauczyciela wśród znajomych na portalu, i tak może on dotrzeć do zdjęć czy komentarzy. Dodatkowo warto porozmawiać z potomkiem o tym, jakie treści mogą teraz lub w przyszłości zaszkodzić jego reputacji. Usuńcie wszystkie zdjęcia przedstawiające Was w dwuznacznych sytuacjach.

Okazuje się jednak, że nie wystarczy tylko się pilnować. Negatywne lub stawiające nas w niechcianym świetle informacje są - co może być zaskakujące - publikowane często przez znajomych! Pozostawione bez kontroli stanowią cześć wizerunku i mogą bezpośrednio wpływać na nasze życie. Usuńmy u administratorów wszystkie informacje, które mogą zaszkodzić naszej reputacji i być nieodpowiednie w oczach rodziny czy szefa oraz tagi z naszym nazwiskiem z niepożądanych fotografii znajomych. Wykasujmy wszystkie kontrowersyjne komentarze i linki, również te umieszczone przez innych.

Podstawowa zasada bezpieczeństwa brzmi: znajdź informacje na swój temat, zanim znajdą je inni i osądzą. Metoda jest bardzo prosta: wrzuć imię i nazwisko do wyszukiwarki (uniwersalnej, jak google.com czy yahoo.com albo ludzi, jak 123people). Warto się pobawić w cyberszpiega. Bo wszystko co trafia do sieci, buduje naszą tożsamość internetową. A ta może mieć na naszą przyszłość o wiele większy wpływ, niż dzisiaj nam się wydaje…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska