Nie dało się ukryć, że dla Stelmetu Enei BC i Arki walka o brązowy medal jest rozczarowaniem. Arka w dobrym stylu wygrała rundę zasadniczą, Stelmet zapowiadał że pełnię możliwości pokaże dopiero w play offach. Tak czy inaczej kibice byli ciekawi jak oba zespoły podejdą do spotkań o brąz, bo przecież lepiej mieć medal i miejsce na pudle niż go nie mieć. Stelmet wykonał pierwszą część zadania i uzyskał przyzwoitą przewagę, którą będzie w stanie obronić w Gdyni.
Zielonogórzanie zaczęli bardzo fajnie, tak jakby chcieli przekonać, niewielką jak na mecz o medal, liczbę widzów, że warto było przyjść do hali CRS i nie jest z nimi tak źle jak to pokazały półfinały. Pierwsze punkty zdobył Darko Planinić, poprawił Zelijko Sakić. Po trójce Michała Sokołowskiego w 3 min. wygrywaliśmy 16:6, po chwili 18:8. Arka jakby otrząsnęła się z letargu i zaczęła grać. Gdynianom wpadały trójki. Niemal każdy rzut zza linii 6,75 m trafiał do kosza. Inna sprawa, że Stelmet tak jak sprawiał dobre wrażenie w pierwszych minutach, tak zaczął gasnąć. Rywale nas dogonili i niemal w ostatnich sekundach pierwszej kwarty trójka Marcusa Ginyarda wyprowadziła ich po raz pierwszy w tym spotkaniu na prowadzenie 27:25. Kibice czekali na przebudzenie zielonogórzan, ale w drugiej kwarcie się nie doczekali. Wprawdzie szybko odzyskaliśmy prowadzenie jednak niemal zaraz w kolejnej akcji je straciliśmy. Potem strasznie się męczyliśmy. Goście wyglądali lepiej, nie potrafiliśmy upilnować Deividasa Dulkysa. Wydawało się, że mamy ułatwione zadanie, bo Josh Bostic zagrał zaledwie osiem minut w początkowej fazie meczu, a potem trener Przemysław Frasunkiewicz zostawił go na ławce. Mimo tego Arka zaczęła nam uciekać. W 18 min trafił James Florence i goście wygrywali już 45:37. Wydawało się, że powtórzony zostanie scenariusz z ostatnich spotkań z Polskim Cukrem. Na szczęście nie. Stelmet tym razem powalczył o odrobienie strat, a przyciśnięta Arka już grała tak swobodnie i trójki już tak nie wpadały (dziesięć celnych do przerwy, w drugiej połowie tylko pięć). Jeszcze przed przerwą, po trafieniu Adama Hrycaniuka mieliśmy tylko cztery punkty straty, bo przegrywaliśmy, ale już tylko 43:47.
Ale w dwumeczu pierwszą sprawą jest wygrana, a drugą jej wysokość. I nasi się postarali. W trzeciej kwarcie trafiał Markel Starks, Nie mylił się Planinić, swoje zaczął dokładać Łukasz Koszarek. Potrafiliśmy uciec na dziewięć punktów w 29 min by dosłownie w 60 sekund stracić sześć. Przed ostatnią kwartą było tylko 66:63. Na szczęście ostatnie dziesięć minut należało do nas. Walczyliśmy, biliśmy się o każdą piłkę, staraliśmy się. Po raz pierwszy w tym meczu osiągnęliśmy 10 punktów przewagi w 34 min, po trafieniu Starksa kiedy było 77:67.Dobrze broniliśmy i pokazywaliśmy ten ogień, którego brakowało we wcześniejszych spotkaniach. W ostatnich minutach trwała już tylko walka o różnicę, Jak się zdaje 18 punktów to solidna zaliczka, którą Stelmet może obronić w poniedziałek w Gdyni.
Stelmet Enea BC Zielona Góra - Arka Gdynia 95:77 (25:27, 18:20, 23:16, 29:14)
Stelmet Enea BC: Starks 22 (1), Planinić 22, Sokołowski 14 (2), Sakić 11 (2), Zamojski 2 oraz: Koszarek 15 (2), Hosley 5 (1), Hrycaniuk 4, DeVoe i Mokros po 0
Arka: Dulkys 24 (7), Florence 12 (1), Wołoszyn 3, Łapeta 2, Bostic 0 oraz: Garbacz 13 (3), Wyka 11 (1), Ginyard 7 (1), Szubarga 5 (1),
Sędziowali: Dariusz Zapolski, Marcin Koralewski, Bartosz Puzoń
Widzów: 2.000.
Stelmet Enea BC co to za drużyna
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?