W piątek, 27 maja 2016 r. doszło do ewakuacji centrum handlowego Klif w Gdyni i siedziby TVP Gdańsk. Z kolei w poniedziałek, 30 maja sygnały o podłożeniu niebezpiecznych ładunków otrzymało w samym Gdańsku blisko 10 instytucji, m.in. delegatury Inspekcji Transportu Drogowego, Najwyższej Izby Kontroli i centrum handlowe Madison. Na nogi postawiona została też Prokuratura w Pruszczu Gdańskim.
Czytaj więcej na temat fałszywych alarmów bombowych w Gdańsku, Gdyni i Pruszczu Gdańskim
Jednak najbardziej spektakularnym w ostatnim czasie przypadkiem fałszywego alarmu był ten z 21 marca 2016 r. , gdy w gdańskim Sądzie Okręgowym rozpoczynał się proces w sprawie afery Amber Gold. Osoby odpowiedzialnej za ten czyn nie udało się, jak na razie, zatrzymać.
Fala fałszywych alarmów budzi spekulacje, czy nie jest przypadkiem związana z nadchodzącymi Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie, szczytem NATO w Warszawie i pracami nad kontrowersyjną tzw. ustawą antyterrorystyczną. Specjaliści studzą emocje, ale nie wykluczają takiej możliwości.
- Nasilenie nieprawdziwych sygnałów o podłożeniu bomb rzeczywiście może budzić wątpliwości. Jednak gdy sięgniemy w przeszłość, obecna sytuacja jest i tak relatywnie spokojna - mówi Andrzej Mroczek, ekspert ds. bezpieczeństwa Uniwersytetu SWPS. - W latach 90. rocznie mieliśmy nawet 3 tys. fałszywych zgłoszeń w całej Polsce, a w 2015 roku było ich... trochę ponad 400.
Ekspert podkreśla także, że „bombowe” telefony najczęściej wykonują osoby sfrustrowane działaniem danej instytucji, np. sądu. Chcąc zakamuflować swoje intencje, fałszywe zgłoszenia wysyłają do kilku miejsc jednocześnie.
- Nie da się jednak na razie wykluczyć hipotezy, że alarmy z ostatnich dni są próbą sprawdzenia gotowości służb przez osoby, którym nie chodzi o głupi żart, a o sprzeciw wobec planowanej ustawy antyterrorystycznej - dodaje Andrzej Mroczek.
Wspomniany projekt budzi duże kontrowersje.
Czytaj więcej na ten temat: ózef Pinior: Ustawa antyterrorystyczna autorstwa PiS daje ogromne pole do nadużyć
Ściganie autorów nieprawdziwych alarmów nie jest łatwe. Gdańscy policjanci w ostatnich miesiącach zatrzymali łącznie cztery takie osoby. W poniedziałek udało się to również mundurowym ze Starogardu Gdańskiego - ujęli 39-latka, po którego telefonie konieczna była w ostatni weekend ewakuacja hipermarketu.
Aktualnie kodeks karny dla autorów fałszywych alarmów przewiduje od pół roku do 8 lat pozbawienia wolności.
To jednak sankcje przewidziane za telefon, który doprowadził do ewakuacji. Gdy takiej konieczności nie ma, zdarzenie kwalifikowane jest jako wykroczenie. W takim przypadku żartownisiowi może grozić areszt, ograniczenie wolności lub kara grzywny w wysokości do 1,5 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?