Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falubaz i Zastal dostaną niezłą kasę jeśli poddadzą się kontroli

Przemysław Piotrowski 68 324 88 69 [email protected]
- W 2010 roku pracownicy klubu zarabiali średnio po 6,5 tysiąca złotych - mówi Krzysztof Kaliszuk, wiceprezydent Zielonej Góry. - A niech zarabiają sobie nawet po 20 tysięcy. Jego nie powinno to interesować - ripostuje Robert Dowhan, prezes Falubazu.
- W 2010 roku pracownicy klubu zarabiali średnio po 6,5 tysiąca złotych - mówi Krzysztof Kaliszuk, wiceprezydent Zielonej Góry. - A niech zarabiają sobie nawet po 20 tysięcy. Jego nie powinno to interesować - ripostuje Robert Dowhan, prezes Falubazu. Mariusz Kapała, Paweł Janczaruk
Miasto jest gotowe wyłożyć na Falubaz i na Zastal łącznie 600 tys. zł. Ale żeby kluby mogły ubiegać się o pieniądze, muszą poddać się kontroli. A Falubaz widzi tu zaczepkę i... kasy nie chce.

TAK PŁACĄ W FALUBAZIE

TAK PŁACĄ W FALUBAZIE

W środę po południu do redakcji dotarł mail z klubu. Rzecznik Marek Jankowski napisał: "W rzeczywistości na podaną przez prezydenta miasta kwotę 606.470,74 składają się następujące wartości zawarte - zgodnie w ustawą o rachunkowości - w jednej, ogólnej pozycji wynagrodzenia:
1. Umowy o pracę: 293.651,35 zł brutto.
2. Umowy zlecenia i umowy o dzieło: 93.559,97 zł - np. kasjerki, wirażowi, gracowi, funkcyjni, ratownicy medyczni.
3. Zawodnicy młodzieżowi (w tym Patryk Dudek): 82.601 zł.
4. Wynagrodzenia plus wszystkie inne koszty związane z zawodnikami zagranicznymi nieprowadzącymi działalności gospodarczej: 80.572,83 zł.
5. ZUS - narzuty pracodawcy: 56.085,59 zł".

Wkrótce zostanie rozpisany konkurs. Miasto może przeznaczyć pokaźną kwotę na żużel i na koszykówkę. - Ale jeśli mamy robić cięcia w innych sferach, aby wspomóc oba kluby, to musimy mieć pewność, że one naprawdę tego potrzebują - zastrzega wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. - A skoro w ostatnich latach Falubaz zamykał budżet na dużym plusie, to najwyraźniej dobrze sobie radzi. Dlatego chcemy skontrolować, na co te pieniądze są wydawane.
Wiceprezydent podkreśla, że w ostatnim czasie miasto i tak już bardzo pomogło klubowi. Rozbudowało stadion, dzięki czemu na mecze może chodzić więcej fanów. Dla budżetu sportowej spółki akcyjnej, jaką jest Falubaz, oznacza to większe wpływy ze sprzedaży biletów. Teraz stawia warunek. Albo audyt, albo klub może zapomnieć o udziale w konkursie.

Prezes Robert Dowhan twierdzi, że to kolejna zaczepka ze strony miasta. I nie przebiera w słowach. - Jeśli to mają być pieniądze z wypłat czy premii innych urzędników, to ja po prostu ich nie chcę - odpowiada. - Ci ludzie mają swoje rodziny, kredyty, plany. Powtarzam: pomocy ich kosztem Falubaz nie potrzebuje.
Co do kontroli, to już sam pomysł uważa za skandaliczny, a Kaliszuka oskarża o kolejne jątrzenie i poniżanie klubu w oczach kibiców i mieszkańców miasta.
- Oni doskonale zdają sobie sprawę, że nie jest możliwa do przeprowadzenia żadna kontrola, a poza tym nie mają osoby do tego wykwalifikowanej - stwierdza Dowhan. - To jest wbrew prawu. I powiem tak: my mamy drzwi otwarte dla wszystkich i jeśli prezydent Kubicki ma jakiekolwiek zastrzeżenia lub wątpliwości co do mojej osoby czy prowadzenia przez mnie spółki handlowej, to zapraszam go na ulicę Partyzantów do prokuratury. Nie mam zamiaru natomiast wciąż odpowiadać na głupie zaczepki urzędników, którzy zwołują konferencję i opowiadają bzdury. Przecież doskonale wiedzą, że nie mogę ujawnić zarobków trenera czy zawodników, które są objęte klauzulą poufności. Jesteśmy podmiotem prawa handlowego i rozliczamy się z fiskusem, a nie z urzędem miasta. I jeszcze raz powtarzam: my się od kontroli nie uchylamy, ale to muszą być ludzie do tego uprawnieni, a nie pan X, Y czy Z, który nie ma w temacie pojęcia.

Dowhan odniósł się też do słów Kaliszuka, który na konferencji powiedział, że w 2010 r. pracownicy klubu zarabiali średnio po 6,5 tys. zł. - A niech zarabiają sobie nawet po 20. Jego nie powinno to interesować - ripostuje.
- Kaliszuk pewnie 606 tysięcy złotych podzielił na ośmiu etatowych pracowników i wyszło mu właśnie te 6,5 tysiąca - dorzuca Marek Jankowski, rzecznik Falubazu.
- Gdyby zobaczył, że te wynagrodzenia nie idą tylko na etaty, ale także na umowy o dzieło sędziów, lekarzy, wirażowych, kasjerek czy innych osób funkcyjnych, to może nie mówiłby publicznie takich głupot. To świadczy o jego zupełnym braku profesjonalizmu - komentuje Dowhan.
Na koniec dodajmy, że Zastal nie zamierza utrudniać miastu kontroli. - Oni znają nasze wyniki, ale jak będą chcieli, to sobie zobaczą jeszcze raz - zapewnia Rafał Czarkowski, prezes koszykarskiego klubu.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska