Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falubaz jedzie po brązowy medal

Redakcja
Kapitan drużyny Grzegorz Walasek pofrunął w Zielonej Górze na rękach kolegów. W Częstochowie może być podobnie, bo "Greg” ma patent na zwycięstwa pod Jasną Górą.
Kapitan drużyny Grzegorz Walasek pofrunął w Zielonej Górze na rękach kolegów. W Częstochowie może być podobnie, bo "Greg” ma patent na zwycięstwa pod Jasną Górą. fot. Bartłomiej Kudowicz
Dziś w Częstochowie rozstrzygający mecz o najniższy stopień podium. ZKŻ Kronopol Zielona Góra praktycznie przesądził losy brązowego medalu w poprzednim spotkaniu.

ZOSTAJESZ W DOMU?

ZOSTAJESZ W DOMU?

Jeśli nie wybierasz się do Częstochowy, możesz obejrzeć mecz na stadionie przy ul. Wrocławskiej. Na murawie stanie telebim, czynna będzie także mała gastronomia. Wstęp bezpłatny. Bramy zostaną otwarte o 15.30.

Rogromił u siebie częstochowskie "Lwy" 62:28. Rewanż to formalność, ale w naszym obozie pełna mobilizacja.

Kiedy Falubaz przebojem awansował do czołowej czwórki ekstraligi, uznałem, że to spory sukces po słabej rundzie zasadniczej. Trener Aleksander Janas przyznał wtedy, że plan minimum to obrona czwartego miejsca. Gdzieś w tle wisiały jednak medale, na które wszyscy w Zielonej Górze mieli ogromny apetyt. Rozbudziło go 17 lat oczekiwania i sukces w pierwszym starciu z Unibaksem Toruń. Na finał byliśmy zbyt słabi, ale został brąz.

Papierowy faworyt

Złomrex Włókniarz Częstochowa wydawał się na papierze murowanym faworytem w dwumeczu o trzecie miejsce. Nicki Pedersen i Greg Hancock udowodnili, że w sprzyjających okolicznościach mogą niemal sami decydować o losach wyniku. Ale to, co udawało się "Lwom" w rundzie zasadniczej, zawiodło w play offach. Brak drugiej linii, którą powaliły kontuzje i wpadki liderów, prawie zepchnęły Złomrex Włókniarz z pudła. Prawie, bo trzymają się go jednym pazurkiem, tym najmniejszym, a przy tym nadłamanym...

Trener Piotr Żyto nie ma zbyt wielu możliwości manewru. Stawia na "armaty" i Sebastiana Ułamka. Ten ostatni regularnie go rozczarowuje. "Seba" goni ogony na wyjazdach, a w domu spisuje się bardzo niepewnie. Słychać opinie, że nie może się pozbierać po karambolu w meczu z Unią Leszno. Kto w odwodach? Nierówni Michał i Mateusz Szczepaniakowie oraz plejada obcokrajowców, z których błysnąć może chyba tylko Lewis Bridger.

Obrona panowie!

Nasi są w bardzo komfortowej sytuacji. Choć na pewno nie pojedzie kontuzjowany Rafał Dobrucki, mogą go zastąpić koledzy.

- Mam nadal problem z obojczykiem, bo leczenie się komplikuje. Jeśli w ogóle chcę jeszcze myśleć o jeździe, to trzeba odpuścić - powiedział "Rafi". - Myślę, że wynik w Zielonej Górze był dobry i nie trzeba czynić żadnych zmian. Jestem troszkę uwolniony od presji i myślę, że taka decyzja, poparta opinią lekarzy, jest najbardziej wskazana.

Po stronie naszych atutów w ciemno zapisujemy Grzegorza Walaska. Nasz kapitan wywalczył w Częstochowie dwa tytuły mistrza Polski, świetnie zna tor... no i miasto. To ostatnie bardzo się przyda, gdy nasi ruszą "hartować" medale. Chyba, że nie ruszą.

- To jest sport i nie można być niczego pewnym. Ale doza prawdopodobieństwa, że obronimy tam brązowy medal, jest duża - ocenił Dobrucki. - Do rewanżu trzeba jednak podejść zdecydowanie i zapomnieć o pierwszym meczu, jechać na maksa, a wynik przyjdzie sam. Absolutnie nie ma mowy o wcześniejszym świętowaniu. Koncentracja do samego końca.

Mimo wszystko czekamy tylko na jeden scenariusz: emocjonujący mecz, a później dekoracja. Wielu ojców odetchnie pewnie z ulgą, bo córki lub synowie chyba powoli przestawali wierzyć, że drużyna z Zielonej Góry zakładała już kiedyś medale. I oby na następne nie przyszło nam znów czekać 17 lat!

Marcin Łada
0 68 324 88 14
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska