Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falubaz pokonał GKM. Szczęśliwy był XIII wyścig [ZDJĘCIA]

Redakcja
Falubaz Zielona Góra pokonał GKM. Mecz zakończył się wynikiem 55:35.
Falubaz Zielona Góra pokonał GKM. Mecz zakończył się wynikiem 55:35. Piotr Jędzura
Zaczęliśmy wybornie, by spocząć na laurach i dać rywalom cień nadziei na bonus

Cel na ten mecz mógł być tylko jeden: wygrana z bonusem. Naszych urządzał na przykład wynik 47:43. Trudne zadanie? Początek na to nie wskazywał.

W I biegu Antonio Lindbaeck ruszył minimalnie z lotnego i razem z kolegą zamknęli nam Patryka Dudka. As miejscowych już na wyjściu poradził sobie z Peterem Ljungiem, ale drugiego ze Szwedów nie dogonił. W stawce nie istniał wracający po rocznym zawieszeniu Aleksandr Łoktajew. Liczyliśmy, że to tylko wypadek przy pracy. Później zaczęła się rzeź, a w roli egzekutora wystąpił Krystian Pieszczek wspomagany przez partnerów.

W wyścigu juniorów jeden rywal sam się wykluczył, a drugi został zdystansowany na wyjściu. Wygrał Pieszczek. III starcie miało nieco ciekawszą historię. Jason Doyle poruszył się pod taśmą i sprowokował Andrieja Karpowa, który wpadł w gumę i ją zerwał. W zastępstwie wyjechał Pieszczek i oczywiście wygrał. Tym razem dołączył do kolegi po ładnym starciu z Rafałem Okoniewskim, który powalczył z juniorem bark w bark aż do wejścia w drugi łuk. Wreszcie w IV wyścigu Pieszczek wystrzelił z pola B, a Piotr Protasiewicz orbitował na czwartej pozycji. „PePe” skroił po zewnętrznej juniora gości, a następnie wykorzystał kawałeczek przestrzeni, którą zostawił mu przy krawężniku Artem Łaguta i już był drugi. Wygrał oczywiście Pieszczek, a Ekantor.pl Falubaz prowadził 17:7 i mój sąsiad z ławki ocenił, że jest po meczu.

Zobacz też: Więcej informacji o Falubazie Zielona Góra.

Ledwo to napisałem, a GKM jakby ocknął się po nokaucie. W V biegu Ljung wykorzystał zamieszanie w pierwszym łuku i wygrał. W VI skórę ratował nam „PePe”, bo układało się na 1:5. Kapitan pokonał obu przeciwników jak wcześniej Łagutę. Poczekał, a później dzida w krawężnik. Trzeci remis z rzędu był dziełem wspomnianego Łaguty, który wyczuł Dudka i mądrze bronił się na czele przed atakami zielonogórzanina. Łoktajew poradził sobie z juniorem i tyle. Po VII wyścigu było 26:16, a więc w punktach nic się nie zmieniło, ale przyjezdni naciskali, a nasi jakby schowali się za podwójną gardą.

W VIII i IX biegu dostaliśmy karę za zdecydowanie słabsze starty. Nasi liderzy nic nie mogli zrobić prowadzącym rywalom, bo ci już wiedzieli, którędy jechać. Kiedy zaczęło robić się nieprzyjemnie, w X biegu Doyle i Karpow zafundowali nam koncert. Australijczyk rozprowadził stawkę w pierwszym łuku, a Ukrainiec z gracją dołączył i znów prowadziliśmy dziesięcioma „oczkami”. Na tym emocje się nie skończyły.

Kluczowy okazał się XIII bieg. Karpow wygrał start i bronił się przed parą gości, a Dudek atakował. Najpierw skroił Buczkowskiego, a na ostatnim okrążeniu także Łagutę. Podwójne zwycięstwo oznaczało, że nasi mają 47 punktów, bonus i pewne miejsce w rundzie play off. Dwa lata na to czekaliśmy i wreszcie są. Wszystko, co stało się po tym starciu miało już tylko drugorzędne znaczenie. Teraz faktycznie było po meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska