Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falubaz upadał od września, ale wstał. Żużel w Zielonej Górze nie zginie!

Marcin Łada
Marcin Łada
Robert Dowhan i Janusz Kubicki byli razem podczas ogłaszania wyników wyborów prezydenckich w mieście. Teraz znów połączył ich Falubaz. Miejmy nadzieję, że pojadą drużynowo.
Robert Dowhan i Janusz Kubicki byli razem podczas ogłaszania wyników wyborów prezydenckich w mieście. Teraz znów połączył ich Falubaz. Miejmy nadzieję, że pojadą drużynowo. Mariusz Kapała
Falubaz Zielona Góra należy od środy do trzech ludzi, którzy kupili akcje. Wyszło po 650 tysięcy złotych na jednego właściciela. Tyle, co 80 metrów na Ursynowie...

Wiadomości o słabnącej kondycji finansowej zielonogórskiego klubu trafiły do publicznej wiadomości jeszcze w kwietniu. Nikt inny, a... „przyjaciel klubu” Robert Dowhan poinformował fanów za pośrednictwem radia, że Falubaz wjedzie w sezon 2015 obciążony długiem. To była nowość, bo przynajmniej od brązowego 2008 r. organizacja jawiła się jako doskonale zarządzana i dostatecznie finansowana przez sponsorów. Jak długi był minus? Przynajmniej 800 tysięcy. Tyle udało się potwierdzić. Mógł być milion lub więcej.

Złoto się rozsypało
Ujemny wynik w księgach nie przeszkodził klubowi wzmocnić się dwoma zawodnikami i ruszyć do walki o medale. Nie jest tajemnicą, że za kontraktem Grzegorza Walaska stał Dowhan. Senator negocjował także z Jarosławem Hampelem. Można się tylko domyślać, że to on wyznaczył cel. Nikt inny, a właśnie Dowhan pojawił się 17 lipca na „ustawce” w Radiu Zielona Góra z Australijczykiem Darcy’m Wardem. Nie ma wątpliwości, kto stał za umową z „Kangurem”. Kosztowny skład został osłabiony urazami i nie osiągnął rundy play off.
W połowie września doszło do spotkania wszystkich pracowników klubu, a następnie zaproszenie na W69 dostali ci, którzy pomagali wcześniej klubowi. Dowhan znów był tym, który pierwszy przypomniał o długu. Po nieudanym sezonie brakowało już przynajmniej dwóch milionów. Senator mówił o toczącym się postępowaniu sądowym z toruńskim klubem i odszkodowaniu za nieudany finał 2013. Za to rzecznik Marcin Grygier zaznaczył, że klub absolutnie nie liczy na pieniądze z tego źródła. Jeśli będą, to niejako „nadplanowo”. Później senator i ludzie z klubu skierowali uwagę kibiców na licencję oraz warunki jej uzyskania. Języczkiem u wagi było wymagane przez centralę rozliczenie z zawodnikami do 30 listopada oraz dodatnie kapitały na ostatni dzień października. Rozpoczęło się odliczanie.

Ujemne kapitały
Jakie wyjście miał klub? Potrzebny był sponsor i pieniądze. Brakujące dwa miliony trzeba było fizycznie „wrzucić” do puli i zwyczajnie zasypać dziurę. Mecenas mógł po prostu ofiarować kasę lub kupić akcje. Pożyczka nie załatwiała sprawy, bo nie powodowała wzrostu kapitału. Wyglądało na to, że akcja ratunkowa jeszcze wyraźniej wpisze się w kampanię wyborczą byłego prezesa, który kandydował do senatu.
- Możemy rozmawiać o czarnych scenariuszach, a może też wszystko pójdzie w drugą stronę. Zawsze jestem optymistą. Trochę przeszkadza kampania wyborcza, która nie sprzyja załatwieniu sprawy, bo pewne środowiska odbierają to tak, że cała sytuacja ma związek z polityką. Bzdura. Sugerują, że wszystko rozstrzygnie się tuż przed wyborami. Kolejna bzdura. Dla nas nie ma dobrego momentu na załatwienie tej kwestii, bo to powinno się stać zdecydowanie wcześniej. Czas mija. Rozmawiamy z ludźmi dobrej woli, którzy jeśli kupią akcje to dlatego, że żużel to ich hobby, kwestia prestiżu. Na pewno nie po to, by zarobić - mówił w połowie października Dowhan i faktycznie przed wyborami nie doszło do przełomu.
Nie doszło do niego także 30 października i niedozwolone ujemne kapitały pojawiły się w sprawozdaniu dla centrali.

Cinkciarz zaczepia ludzi
Do 10 listopada pozornie nic się nie działo, ale wśród przedsiębiorców z południa regionu trwała ożywiona dyskusja. Grygier przyznał, że „nie każdy z każdym rozmawia”. Jeden wyobrażał sobie układ z senatorem, ale już z firmą X niekoniecznie. Pierwszym sygnałem, że nie wszystkim ze wszystkimi jest po drodze było oświadczenie firmy Cinkciarz.pl, która ma do maja 2016 ważną umowę z klubem. Sponsor m.in. piłkarskiej reprezentacji Polski, koszykarzy Chicago Bulls i naszych koszykarzy chciał zdaniem dziennikarza „Przeglądu Sportowego” kupić większość akcji Falubazu i przejąć w nim kontrolę.
„Kilka tygodni temu uczestniczyliśmy w spotkaniu, podczas którego jedna z większych firm w regionie zadeklarowała gotowość przekazania kilkuset tysięcy zł na konto sportowej spółki. Propozycje wsparcia zielonogórskich żużlowców dołączyły także mniejsze firmy. Z przebiegu rozmów wynikało, że obecni na spotkaniu przedsiębiorcy są w stanie natychmiast przekazać połowę brakującej kwoty. Biorąc pod uwagę trudną sytuację klubu, Cinkciarz.pl jest gotowy mocno go wspierać” - oświadczył Kamil Sahaj, dyrektor marketingu. „Przesłaliśmy konkretną propozycję. Niestety, nie otrzymaliśmy ze strony ZKŻ SSA odpowiedzi. Do tej pory nikt nie skontaktował się z nami w tej sprawie.” - dodał.
Ostatnie zdanie wywołało małą burzę. To chcą pomocy czy nie?
Rzecznik Grygier zaprzeczył doniesieniom sponsora. Jego zdaniem nie było żadnych deklaracji o dużych kwotach ze strony przedsiębiorców, bo klub szybko by je przyjął. Sednem sprawy miała być propozycja dalszej współpracy. Zdaniem klubu Cinkciarz.pl zaproponował 300 tys. zł za przedłużenie umowy na lata 2017-18 i „wyłączności branżowej”. Chodziło o wyłączenie firmy ekantor.pl Dariusza Marcinkiewicza, która prowadzi podobną działalność, a także pojawiała się w kontekście zielonogórskiego klubu.

Ogłosimy upadłość
19 listopada zielonogórscy radni dostali zaproszenie na spotkanie, w którym dominował akcent ewentualnej upadłości Falubazu. Nic dziwnego, że pierwszym pytaniem z ich strony było: „Czego od nas oczekujecie”? Radni nic nie dali, bo nie mogli, ale za to dostali list od Cinkciarza. Firma odsłoniła kulisy spotkań ze sponsorami i wyjaśniła, dlaczego nie będzie sponsorem tytularnym klubu.
„Marcin Grygier sugeruje, że inne firmy z sektora wymiany walut składają lepsze propozycje niż Cinkciarz.pl. Naszym zdaniem ujawnia to prawdopodobne intencje ZKŻ SSA. Sportowa spółka najwyraźniej unika rozmów z firmami deklarującymi pomoc, w tym z Cinkciarz.pl. Przypuszczamy, że najwyraźniej przedstawiciele sportowej spółki, zapominając o zobowiązaniach wobec Cinkciarz.pl, znaleźli już inną firmę, która zaspokoi ich potrzeby finansowe. Z tego powodu zwlekają do końca listopada, aż klub stanie na skraju bankructwa, a oni w ostatnich dniach ogłoszą, kim jest „wielki zbawca Falubazu”, który z wielką pompą uratuje klub. Są to działania, które układają się w spójny scenariusz”. - przeczytali radni.
Podczas posiedzenia Rady Miasta 24 listopada prezydent Janusz Kubicki przejął ster.

Dwie ważne daty
Prezydent zaproponował żużlowcom nie milion, ale półtora dotacji w ramach promocji miasta przez sport. Konkurs na te pieniądze został specjalnie przyspieszony i odbędzie się już w styczniu. To kluczowe postanowienie zostało jednak obwarowane warunkiem. Do rady nadzorczej ZKŻ SSA ma wejść przedstawiciel Kubickiego. Taka osoba jest już w radzie klubu koszykarskiego, który także staje do konkursu. W opinii ludzi znających mechanizmy działające w Falubazie to rewolucyjne wydarzenie, bo wcześniej radę spółki stanowili wyłącznie ludzie różnie powiązani z Dowhanem. Jeśli klub nagle wycofa się z konkursu lub zacznie szukać „bocznego wejścia”, nikt nie będzie miał wątpliwości co do jego intencji. Czy zapanuje pełna transparentność? Zobaczymy za kilka tygodni.
Dzień później doszło do drugiego historycznego wydarzenia. Do środków masowego przekazu trafił komunikat z klubu. Publikowaliśmy go w czwartkowej „GL”, więc dziś tylko sedno sprawy. „Informujemy, że Stanisław Bieńkowski wraz z Panem Zdzisławem Tymczyszynem oraz Robertem Dowhanem zdecydowali się na wprowadzenie nowej energii do Klubu, który jest wizytówką Zielonej Góry i całego regionu” - czytamy. „W dniu 25.11.2015 firmy: Stelmet S.A, Dowhan Sp. z .o.o. oraz INTRA S.A. podjęły decyzję o równomiernym dokapitalizowaniu spółki w łącznej kwocie 1.950.000 PLN”.
Akcje zostały kupione, klub przejęty, a ciąg dalszy na pewno nastąpi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska