Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falubaz wysłał Stal na wakacje. Lubuskie derby żużlowe dla Zielonej Góry (zdjęcia)

Paweł Tracz [email protected] 95 722 57 72
Radość kibiców Falubazu i smutek kibiców Stali. Tak wyglądał stadion żużlowy po zakończeniu niedzielnych derbów.
Radość kibiców Falubazu i smutek kibiców Stali. Tak wyglądał stadion żużlowy po zakończeniu niedzielnych derbów. fot. Kazimierz Ligocki
Trzeci sezon z rzędu Caelum Stal nie znalazła odpowiedniej ścieżki do strefy medalowej. Wczoraj Falubaz po raz drugi pokonał gorzowian i spokojnie awansował dalej. W Gorzowie znów zapanowała żałoba i smutek...

[galeria_glowna]
Aby myśleć o awansie do półfinałów, gorzowianie musieli wygrać minimum czteroma punktami. Byli faworytami, ale półtora zawodnika to za mało, by marzyć o walce o medale. Co innego Falubaz, który zaprezentował się jako drużyna, w pełni tego słowa znaczeniu.

Kibice, którzy przybyli na Śląską, przecierali oczy ze zdumienia, gdy zobaczyli tor. Przez większą część sezonu gospodarze jeździli na bardzo przyczepnej kopie, a wczoraj zobaczyliśmy "materiał", który już na oko wydawał się być sprzymierzeńcem gości. Z biegu na bieg przekonywaliśmy się o tym coraz mocniej.
Początek ułożył się po myśli goniących wynik gospodarzy. Już w biegu otwarcia gorzowianie odrobili dwa punkty. Wygrał Przemysław Pawlicki, a Simon Gustafsson odkupił dotychczasowe winy, odbijając trzecią lokatę na drugim okrążeniu. Emocje dopiero dojrzewały. Wydawało się jednak, że stalowcy pójdą za ciosem, ale im dalej w las, tym więcej drzew.

Adrenalina buzowała też w następnej gonitwie, gdy po wygranym starcie Grzegorz Zengota jeszcze przed wejściem w pierwszy łuk ostro przyciął do krawężnika, gdzie nadział się na Davida Ruuda i doprowadził do jego upadku. Sędzia zarządził powtórkę w pełnym składzie, a w niej błysnął właśnie Szwed, który po atomowym starcie pomknął po cenną wygraną. Na więcej gospodarzom, a konkretnie Matejowi Zagarowi, nie pozwolił Greg Hancock, który najpierw przypilnował, aby Grzegorz Zengota usadowił się tuż obok niego pod płotem, a następnie przepuścił kolegę przed siebie i skutecznie go asekurował.

W III biegu drugą trójkę dopisał do dorobku Pawlicki, który pojechał w ramach "zz-tki". Przez chwilę miejscowi mieli nawet apetyty na odrobienie strat z Zielonej Góry, bo przez dwa kółka Tomasz Gapiński jechał jako trzeci. Z każdym metrem zmęczony podróżą z Vojens "Gapa" dramatycznie szybko słabł i znów skończyło się remisem. Przy okazji wiedzieliśmy już, że goście potrafią wyprzedzać na dystansie, a miejscowi nie. W wyścigu kończącym pierwszą serię oglądaliśmy dwa fantastyczne pojedynki. Od startu aż do wejścia w drugi wiraż łokieć w łokieć walczyli ze sobą kapitanowie obu ekip. Z tyłu o "oczko" rywalizowali natomiast juniorzy. Z pierwszej potyczki zwycięsko wyszedł Tomasz Gollob, w drugiej górą był Patryk Dudek. W tym momencie każda z drużyn odkryła już karty. Po czterech odsłonach Caelum Stal prowadziła 13:11. Trzy remisy z rzędu pewnie niejednemu kibicowi, zwłaszcza tym starszej daty, przypomniały "Derby Stulecia" z 1989 r., gdy aż 11 biegów zakończyło się podziałem punktów. Teraz zapowiadało się podobnie.

Niczego nie wyjaśniły dwa kolejne biegi, zakończone, a jakże, również remisami. Zamiast liczenia punkcików emocjonowaliśmy się w nich kapitalną walką Golloba z Lindgrenem. W VII biegu kibice Stali mogli odnieść wrażenie, że Ruud walczy nie z dwoma, a z trzema rywalami. Wystarczyło bowiem, że Matej Zagar zablokował rozpędzającego się Szweda, by za plecy "Pepety" błyskawicznie wskoczył "Duzers". 5:1 dla Falubazu sprawiły, że wygrywając indywidualnie dopiero pierwszy bieg, przyjezdni niespodziewanie wyszli na prowadzenie.

Na półmetku gorzowianie musieli szukać ratunku w zmianie przełożeń, bo nawet laik dostrzegał ich straszliwą niemoc na trasie. Z kolei zielonogórzanie już w kilku poprzednich gonitwach pokazywali, że ani myślą wybierać się na wakacje.

W VIII biegu fantastyczne akcje pokazali wszyscy uczestnicy. Gorzowianie znów przegrali start i musieli gonić prowadzący podwójnie Falubaz. Najpierw na czoło przebił się Gollob, a na trzecim kółku to samo uczynił Pawlicki, którego do samego końca ścigał Hancock. W IX znów skontrowali goście i mieliśmy remis 27:27.
Coraz bliżsi celu byli obrońcy tytułu sprzed roku, a strach zaglądał w oczy miejscowym. Dlaczego? Patrząc na jazdę gospodarzy, trudno było nie ulec wrażeniu, że stalowcy ugotowali się na własnym torze. W X biegu po raz kolejny byliśmy świadkami, jak mała w ogóle nie kleiła, a kto wpadał na dużą, też miał pozamiatane. Jedna, środkowa ścieżka miała być sposobem na Falubaz, a była gwoździem do trumny miejscowych. Zwłaszcza "Gapa" jeździł jak dziecko we mgle, bo w tygodniu poprzedzającym zawody ani razu nie trenował na "Jancarzu". Po znakomitym początku podobne błędy popełniał Ruud, niczym ryba w sieci motał się też Zagar. Jedynie do Golloba i Pawlickiego nie można było mieć pretensji. W Falubazie nikt jakoś szczególnie nie błyszczał, ale praktycznie każda para stanowiła monolit. Z każdym biegiem rosło zdenerwowanie wśród gorzowskich kibiców, a coraz większy optymizm panował w obozie gości.
Mecz powoli wchodził w decydującą fazę. Kolejne dwa remisy wciąż nie rozwiązywały zagadki, kto awansuje do strefy medalowej. Wystarczyło jednak zerknąć w program i sprawdzić układ pozostałych biegów, by wiedzieć, że więcej do zyskania mają goście. Temperatura sięgnęła zenitu, gdy w XIII upadł, a w konsekwencji wykluczony został Zagar. Osamotniony Pawlicki musiał przynajmniej przedzielić parę Falubazu, by Stal miała jeszcze jakąkolwiek nadzieję. Ta umarła wraz z defektem juniora na przeciwległej prostej. 5:0 dla przyjezdnych pieczętowało awans Falubazu do półfinału. Gorzowianom pozostawała już tylko walka o miano "lucky loosera". Ale i ta została przegrana z kretesem.

CAELUM STAL GORZÓW - FALUBAZ ZIELONA GÓRA 43:46 - w pierwszym meczu 43:47

CAELUM STAL: Zagar 6 (0, 1, 2, w, 3), Ruud 6 (3, 3, d, 0, 0, 0), Gapiński 3 (0, 0, 0, 2, 1), Pedersen zz, Gollob 18 (3, 3, 3, 3, 3, 3), Gustafsson 1 (1, 0, -, -, -), Pawlicki 9 (3, 3, 0, 2, 1, d).

FALUBAZ: Hancock 6 (1, 1, 1, 3, w), Zengota 8 (2, 2, 0, 2, 2), Lindgren 5 (1, 2, 1, 1), Dobrucki 10 (2, 1, 3, 2, 2), Protasiewicz 11 (2, 3, 2, 3, 1), Dudek 6 (2, 1, 2, 1, 0), Łoktajew 0 (0).
Sędziował Leszek Demski (Ostrów Wlkp.). Widzów 13.000.

I: Pawlicki (61,98), Dudek, Gustafsson, Łoktajew 4:2
II: Ruud (60,74), Zengota, Hancock, Zagar 3:3 (7:5)
III: Pawlicki (61,47), Dobrucki, Lindgren, Gapiński 3:3 (10:8)
IV: Gollob (60,31 - NCD), Protasiewicz, Dudek, Gustafsson 3:3 (13:11)
V: Ruud (61,53), Zengota, Hancock, Gapiński 3:3 (16:14)
VI: Gollob (61,29), Lindgren, Dobrucki, Pawlicki 3:3 (19:17)
VII: Protasiewicz (61,78), Dudek, Zagar, Ruud (d) 1:5 (20:22)
VIII: Gollob (61,34), Pawlicki, Hancock, Zengota 5:1 (25: 23)
IX: Dobrucki (61,87), Zagar, Lindgren, Ruud 2:4 (27:27)
X: Gollob (61,03), Protasiewicz, Dudek, Gapiński 3:3 (30:30)
XI: Gollob (61,78), Zengota, Lindgren, Ruud 3:3 (33:33)
XII: Hancock (62,12), Gapiński, Pawlicki, Dudek 3:3 (36:36)
XIII: Protasiewicz (61,24), Dobrucki, Pawlicki (d), Zagar (u) 0:5 (36:41)
XIV: Zagar (62,19), Zengota, Gapiński, Hancock (w) 4:2 (40:43)
XV: Gollob (62,03), Dobrucki, Protasiewicz, Ruud 3:3 (43:46)

Dowhan: dziś byłem spokojny

- Falubaz w półfinale po bezdyskusyjnym zwycięstwie w derbach. Jakie to uczucie?
- Radość podwójna niż zwykle. Naszym meczom zwykle towarzyszy duża dawka emocji. Po pierwszym spotkaniu nasza zaliczka nie była zbyt duża, gorzowianie się cieszyli, a wokół słyszałem, że sobie nie poradzimy. W dwumeczu okazaliśmy się lepszą drużyną, która nie ma w szeregach gwiazdorów, ale potrafi walczyć zespołowo. Wynika z tego, że zrównoważony skład, który od lat budowałem, zdał egzamin.

- Jesteście mistrzami "dreszczowców". Rok temu w finale też mieliście przegrać...
- Nie wiem czy mistrzami dreszczowców, ale jesteśmy zespołem, który walczy do końca i nigdy się nie poddaje. Nasza drużyna pojechała dziś z wiarą, że awansujemy do pierwszej czwórki. To się udało. Nie było zawodnika czy mechanika, który w to nie wierzył. Mieliśmy tydzień na przygotowania. Skupiliśmy się na spokojnej pracy, a nie na wywiadach czy komentarzach dla środków masowego przekazu. Nie ocenialiśmy na wyrost, kto z kim wygra i dlaczego.

- Był moment, w którym drżał pan o wynik czy spokojnie obejrzał cały mecz?
- Miałem ciężki tydzień. Cały czas zastanawiałem się jak to będzie. Ale dziś byłem spokojny o wynik. Wiedziałem, że będzie ciężko, bo Gorzów nie zajął za darmo drugiego miejsca w rundzie zasadniczej. Proszę mi wierzyć, że kiedy jechaliśmy z Andrzejem Huszczą i Aleksandrem Łoktajewem na mecz byłem przekonany, że to my dopiszemy sobie dwa duże punkty. Nie remis czy minimalną porażkę, ale właśnie dwa punkty.

- Falubaz zadał kłam opinii o układach.
- Żadne kalkulacje nie wchodziły w grę. Zbyt długo siedzę w tym sporcie, żeby dopuścić do czegoś takiego.

- Dziękuję.

Marcin Łada
68 324 88 14
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska