Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falubaz zdemolował Polonię 61:29

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Grzegorz Zengota (niebieski kask) przed Grzegorzem Walaskiem. Młodszy kolega koncertowo skroił swego byłego kapitana w trzecim wyścigu.
Grzegorz Zengota (niebieski kask) przed Grzegorzem Walaskiem. Młodszy kolega koncertowo skroił swego byłego kapitana w trzecim wyścigu. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Kiedy zespół wygrywa 61:29, trudno mówić o słabych punktach czy błędach. Falubaz po prostu zdemolował Polonię. Na szczególne słowa uznania zasłużył Grzegorz Zengota, który niedawno walczył o miejsce w składzie.

Pojedynek z Polonią zapowiadał się, jako ciekawe i wyrównane widowisko. Na półmetku okazało się, że to mecz do jednej bramki. Wśród gości na ekstraligowym poziomie zaprezentowali się jedynie Andreas Jonsson (10 pkt.) i Grzegorz Walasek (10 i bonus), którym starał się dorównać Antonio Lindbaeck (5). Pozostali zupełnie pogubili się na zielonogórskim torze. Ten wcale nie był aż tak przyczepny, jak się mogło komuś wydawać. Zresztą wystarczy rzut oka na czasy, które pod koniec spotkania kręciły się w okolicach 62 s (rekord - 58,87).

Goście nie zdecydowali się na zastępstwo zawodnika za kontuzjowanego Emila Sajfutdinowa. Z przebiegu spotkania widać, że manewr pozwoliłby ugrać kilka punktów. Denis Gizatullin (0) czy Robert Kościecha (3 i 1) mogli obejrzeć ten mecz z ławki. Dlaczego trener Jacek Woźniak nie zdecydował się na zz-tkę?

- Uważam, że niewiele by wniosła. Miałem nadzieję, że może nie wygramy, ale porażka będzie znacznie niższa. Dałem szansę Gizatullinowi - powiedział szkoleniowiec Polonii. - A tor? Był równy dla wszystkich. To są zawodnicy, którzy jeździli na znacznie trudniejszych. Nawierzchnia nie miała tu żadnego znaczenia. W ekstralidze każdy zespół jest u siebie bardzo mocny. Na wyjazdach jest naprawdę ciężko o dobry wynik. Tym bardziej w osłabieniu.

Goście mają poważną lukę w składzie, ale to ich problem. A co słychać w Falubazie? Nasi zdecydowanie szybciej startowali i dyktowali warunki w pierwszym łuku. To, nie od dziś, klucz do sukcesu przy W69. Poza kilkoma drobnymi błędami, właściwie każdy zrobił swoje.
- W końcu dochodzimy do porządku z torem. Zawodnicy wjeżdżają się w niego coraz lepiej. Cały zespół zasłużył na słowa uznania - powiedział trener Piotr Żyto.

Rafał Dobrucki (11 i 2) mógł w końcu triumfalnie pokonać prostą na jednym kole. Greg Hancock (10 i 1) i Piotr Protasiewicz (7 i 1) troszkę potracili na dystansie, ale nie miało to znaczenia w kontekście miażdżącej przewagi zespołu. Fredrik Lindgren (13) tylko raz musiał uznać wyższość gości. Podobnie Grzegorz Zengota (13), który wykonał "150 procent normy". - Mogę być naprawdę zadowolony - przyznał "Zengi".

- Miałem apetyt, żeby zdobyć pierwszy w karierze komplet. Nie udało się z powodu XV wyścigu. Kolega, może nie rodem z Bydgoszczy, troszeczkę się pokręcił na wejściu, ja wyleciałem na zewnętrzną, Grzechu został i spadłem na trzecie miejsce. Troszkę szkoda, bo całe zawody układały się po mojej myśli. Ale mimo wszystko jestem zadowolony i mam nadzieję, że na piętnastkę przyjdzie czas.
Trener Żyto i kibice pochwalili także młodzieżowców. Najmłodsza para w lidze punktuje, a Aleksandr Łoktaiew albo atakuje Nickiego Pedersena, albo Jonssona. W obu przypadkach jeszcze bez powodzenia, ale fani doceniają taką waleczność.

Już w niedzielę rusza runda rewanżowa. Falubaz jedzie do Bydgoszczy i zobaczymy, czy nasi potwierdzą swą rosnącą formę. Bonus jest pewny, a może uda się strzelić gości za trzy punkty... Nasi nadal bardzo ich potrzebują.

Wybierz najlepszego żużlowca ostatniej kolejki speedway ekstraligi. Wejdź i zagłosuj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska