DZIECI I SENIORZY BEZ BILETÓW
DZIECI I SENIORZY BEZ BILETÓW
Ceny wejściówek, na miejsca nienumerowane: 25 - normalny i 20 zł - ulgowy (dla wszystkich pań i uczniów do 24 lat za okazaniem ważnej legitymacji); numerowane: sektor A (za startem) oraz I, J (wyjście z pierwszego łuku i prosta przeciwległa do startu) - 40, F, G (drugi łuk) - 30, VIP (pod wieżą) - 100. Dzieci do 7 lat oraz osoby powyżej 65 lat wejdą na program. Kasy w dniu meczu czynne od 11.00.
Zielonogórzanie dostali lekki wycisk, a to za sprawą słabszej dyspozycji Rafała Dobruckiego i braku doświadczonego juniora. Patryk Dudek nie dał rady na trudnej nawierzchni Olimpijskiego, ale też nikt nie wymagał od niego cudów. - No właśnie. "Zengiego" nam zabrakło. Zapomniałem, że go dziś nie było - powiedział rozbawiony Grzegorz Walasek. - Tor był pod niego i na pewno przywiózłby te punkty. Myślę, że coś w okolicach dwucyfrówki.
A co się stało "Rafiemu"? - Jest w dole i nie można go teraz gnębić - przyznał trener Piotr Żyto. - Trzeba mu pomóc, żeby wyszedł na prostą i odbił się z nawiązką w niedzielę.
A baty na wyjazdach i srogi rewanż w domu to nasza specjalność. W sumie trudno się dziwić. Regulamin w ogóle nie zachęca do pracy na najwyższych obrotach. Na gościnnych występach dostajemy minimalnie, a u siebie kasujemy dwa "oczka" i bonus. Kalkulacja jest prosta: w rundzie zasadniczej trzeba uciułać tyle, żeby wjechać do play offów. Tam wszystko zacznie się od nowa. Taktyka skuteczna, ale chyba trochę kaleczy serca fanów...
A w niedzielę pokonamy Atlas za trzy i nikt nie będzie mógł mieć pretensji. Skąd ta pewność? Jeśli Grand Prix w Kopenhadze przebiegnie bez kolizji, mamy znacznie mocniejszy skład niż goście. Piotr Protasiewicz przyznał, że jest poobijany po upadku, ale powinien się wykurować. "Greg" dotarł się z silnikami i wyraźnie jest w gazie. Wpadek na swoich śmieciach raczej nie notują "Rafi" i Fredrik Lindgren.
Nie wróci jeszcze leczący kontuzję Grzegorz Zengota, ale Dudek w domu na pewno polata wyżej niż w czwartek. Rywale mają tylko jednego pewniaka. Jason Crump pewnie napsuje nam krwi, ale przy Wrocławskiej powinien być przynajmniej "łapalny". Pewnie kilka dobrych akcji pokaże także junior Maciej Janowski, a reszta to raczej dzieło przypadku.
Każdy inny scenariusz, niż zwycięstwo gospodarzy, będzie światłem ostrzegawczym. Jeśli polegniemy i usłyszę argument, że rok temu też przegrywaliśmy, a później był medal, to spytam: po co te mecze? Chcę oglądać waleczna drużynę, która ma gdzieś durnowaty regulamin. Niech chłopaki biją, ile wlezie. Nawet 70:20, bo jak powiedział jeden trener: "litość w sporcie to zbrodnia".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?