Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falubaz Zielona Góra. Kieruj się wskazaniem senatora albo szukaj innej roboty

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Robert Dowhan i Marek Jankowski szczycili się umową z Jarosławem Hampelem. Po ostatnim sezonie jeden nadal widział w go w zespole, a drugi niekoniecznie. To ich zdecydowanie podzieliło.
Robert Dowhan i Marek Jankowski szczycili się umową z Jarosławem Hampelem. Po ostatnim sezonie jeden nadal widział w go w zespole, a drugi niekoniecznie. To ich zdecydowanie podzieliło. Tomasz Gawałkiewicz
Marek Jankowski został odwołany ze stanowiska prezesa klubu, który nadaje ton sportowemu życiu na południu regionu. Dlaczego dostał wypowiedzenie akurat teraz? Co dalej z Falubazem?

Jankowski "wszedł" do drużyny w kwietniu 2009, kiedy prezesem spółki ZKŻ SSA był Robert Dowhan, a prezesem Stowarzyszenia ZKŻ Ryszard Greszczyk. Szkoleniem zespołu zajmował się Piotr Żyto. Pan Marek zastąpił prokurenta spółki Kamila Kawickiego na stanowisku rzecznika prasowego. Nadawał się idealnie, bo wcześniej pracował m.in. jako dziennikarz radiowy. Znał warsztat, ludzi i potrafił mówić. Długo, potoczyście, z dobrą dykcją. Jedynym problemem była raczej słaba znajomość żużlowych realiów.

Jazda parą

Pierwsze miesiące w nowej pracy upływały rzecznikowi Jankowskiemu pod znakiem obserwacji i nauki. Jeździł na mecze, prowadził konferencje i wysyłał komunikaty. Trzeba przyznać, że byliśmy informowani o każdym posunięciu, które klub chciał wyeksponować. W kluczowym momencie sezonu, kiedy rozpoczął się długi finałowy serial z Unibaksem Toruń skończony efektowną zmianą nawierzchni, Jankowski pozostał w cieniu. Głównym rozgrywającym był Dowhan, a jego rzecznika nie ma nawet na zdjęciach z tamtego okresu.
Kariera przyszłego sternika Falubazu nabrała rozpędu w trakcie kampanii wyborczej, kiedy Dowhan starał się o miejsce w Senacie. Jankowski murem stał za swym klubowym kolegą i czuć było jego rękę w kreowaniu wizerunku oraz polityki informacyjnej przyszłego polityka. Wystąpienia w 2011, kiedy Falubaz, a przede wszystkim przyszły senator, walczył z prezydentem Januszem Kubickim o trybunę K, nie pozostawiły wątpliwości. Dowhan jechał w czerwonym, a Jankowski w niebieskim kasku.

Zobacz też: Marek Jankowski: - W klubie idę drogą jaką przeszedł już Rafał Dobrucki i być może przejdzie Jarek Hampel...

Nie obeszło się bez nagrody. Pan Marek wszedł najpierw do zarządu spółki, a w grudniu 2012 został prezesem zarządu. W tym samym czasie Dowhan miał drobne trudności ze znalezieniem sobie miejsca. Ostatecznie ustąpił ze stanowiska prezesa Stowarzyszenia ZKŻ (był nim od kwietnia 2012), ale pozostawił w jego zarządzie wyłącznie swoich ludzi: Andrzeja Napieraja, Kamila Kawickiego i Roberta Żerkę. W radzie nadzorczej spółki też znajdowali się znajomi senatora: przewodniczący Wojciech Domagała, Janusz Popiel i Zdzisław Tymczyszyn. Nikogo nie powinno dziwić, że odwołanie Jankowskiego 8 listopada przebiegło błyskawicznie. Stało się tak, jak zapragnął senator.

Spór z Dowhanem

Dlaczego bliski kolega szefa musiał opuścić pokład? Przewodniczący rady nadzorczej zasłania się formułką, że to "wewnętrzna sprawa spółki". My jednak swoje wiemy. Nie jest tajemnicą, że Jankowski zaczął budować w klubie autonomiczną pozycję. Dowody mieliśmy wtedy, kiedy plany prezesa i Dowhana zaczęły się rozjeżdżać. Jeden chciał Jarosława Hampela w klubie, a drugi niekoniecznie. Doszła sprawa szkoleniowca. Za plecami Jankowskiego wysłano propozycję do Piotra Żyty, a inicjatorem był senator. Jeśli dodamy, że prezesa nie broniły ani wyniki, ani kibice z pierwszego łuku, dni Jankowskiego wydawały się policzone. Spór z Dowhanem skończył się dymisją. Do czasu powołania nowego prezesa na czele spółki stoi prokurent Andrzej Napieraj.

Czy tylko ja tak widzę przyczyny odwołania? Zapytałem dziennikarza "Radia Zachód" Macieja Noskowicza. - To skandal, że rada nadzorcza mówi ustami Wojciecha Domagały, że to wewnętrzna sprawa klubu. Nie mówimy o odejściu juniora, ale prezesa i opinia publiczna powinna być poinformowana o przyczynach. Czy prezes popełnił jakieś błędy w zarządzaniu? - podkreślił Noskowicz. - A jaka przyczyna odwołania? Jankowski nie grał w tej samej drużynie, co Dowhan. Oczywiście nie doczekamy się potwierdzenia tej tezy. Panów poróżniły wizje budowy drużyny i pomysły na przyszły sezon. To nie jest zaskoczenie, bo ten specyficzny dualizm władzy był od początku zbudowany na kruchych fundamentach. Im silniejszy Marek Jankowski, tym stanowił większe zagrożenie dla Roberta Dowhana, który cały czas chciał trzymać rękę na pulsie zielonogórskiego żużla.

Nadziewanie na haki

Co dalej? Jankowski przełknął dymisję, ale nie schowa głowy w piasek. Tak wynika z wypowiedzi, których udzielił dla sportowefakty.pl, a w których mowa o "dwuznacznych etycznie" zobowiązaniach klubu. Były prezes miał informować radę nadzorczą i wezwał ją publicznie do zajęcia się tematem przed powołaniem nowego sternika. Pan Marek nie zdradził szczegółów, ale jesteśmy umówieni na rozmowę. Liczę, że rada nadzorcza przestanie się wygłupiać i też zabierze głos. Oby spór i wytaczane przy jego okazji działa poważnie nie zrujnowały budowanego misternie wizerunku jednego z czołowych klubów w regionie.
Z punktu widzenia wartości sportowej, która zagubiła się gdzieś w sporach o władzę, kluczowa jest budowa składu. Czy Jankowski pociągnie za sobą Hampela? W klubie mówią, że nie, a sam zawodnik milczy. Kto będzie negocjował z Patrykiem Dudkiem? Kluby zarzuciły sieci na owych zawodników i ktoś musi je wyciągnąć. Do 30 listopada ma się skończyć proces licencyjny. Z różnych źródeł słychać, że to formalność. A jeśli nie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska