Falubaz Zielona Góra po spadku do I ligi obiera ścieżkę, którą jechał już Apator Toruń. Czy za rok wróci do ekstraligi?

- Po tym, co wydarzyło się w sezonie 2021, jako kapitan nie wyobrażałem sobie innego rozwiązania, jak dalszych startów w Zielonej Górze - podkreślił Protasiewicz w rozmowie z serwisem falubaz.com (czytaj też TUTAJ). - Chcę pomóc naszej drużynie w szybkim powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jestem świadomy, że zawiedliśmy naszych kibiców. Dziś nie pozostaje mi nic innego, jak przeprosić, a że za słowami zawsze powinni iść też czyny, to przedłużenie kontraktu jest najlepszym rozwiązaniem. Miejsce Zielonej Góry jest w ekstralidze. Zrobimy wszystko, aby szybko do niej wrócić.

To kolejna dobra wiadomość dla kibiców Falubazu. Wcześniej jeszcze większe wsparcie zadeklarował Stelmet, który zostanie sponsorem tytularnym, a Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry, obiecał, że nie zostawi klubu w potrzebie.

- Chcemy obrać taką samą drogę, jaką dwa lata temu obrał zespół z Torunia. W ich przypadku to się sprawdziło i tylko rok ścigali się na pierwszoligowych torach - mówił prezes Domagała w wywiadzie dla falubaz.com. Co to za droga?

- Chodzi o to, żeby zbudować drużynę, która zagwarantuje awans, a po awansie nie będzie wymagała wielu wzmocnień - wyjaśnia Joachim Przybył, dziennikarz „Gazety Pomorskiej”. - To jest dobra droga i jedyna, żeby wrócić do ekstraligi. Nowe otwarcie, które nie jest równoznaczne z zaoraniem. Drużyna nie może stracić ekstraligowego charakteru.

Przybył przypomina, że po spadku zespołu do pierwszej ligi po sezonie 2019 w Toruniu zostali najważniejsi zawodnicy, czyli bracia Chris i Jack Holderowie. Odeszli wprawdzie Jason Doyle, Niels Kristian Iversen czy Rune Holta, ale dołączyli Wiktor Kułakow, Tobiasz Musielak i powracający wychowanek Adrian Miedziński. Wyszło tak, że Kułakow był drugim (po młodszym Holderze) najskuteczniejszym jeźdźcem pierwszej ligi, a Musielak najlepszym Polakiem na zapleczu elity. - Po awansie Holderowie i Miedziński mogli płynnie przejść do ekstraligi, a do drużyny w zasadzie dołączyli tylko Robert Lambert i powracający Paweł Przedpełski - wskazuje Przybył.

- Jeśli ktoś użył sformułowania „droga, jaką obrał zespół z Torunia”, to pewnie chodzi o to, żeby zatrzymać trzy czwarte składu, który będzie mógł walczyć o powrót do ekstraligi - potwierdza Jakub Michalski, specjalista do spraw marketingu w Apatorze, wieloletni pracownik klubu.

- Ja rozumiem to tak, że jest zamiar stworzenia takiej drużyny, która w miarę łatwo i suchą stopą przejdzie przez pierwszoligowe rozgrywki. Praktycznie, jak miało to miejsce w przypadku Torunia, utrzymanie trzonu zespołu, który spadł, i jeszcze nawet jakieś delikatne wzmocnienia - analizuje Jacek Gajewski, żużlowy ekspert. - Chociaż uważam, że porównując pierwszą ligę z sezonu 2020 z tym, jak ona wygląda w tym roku i zapewne będzie wyglądała w kolejnym, to robi się coraz mocniejsza. I też widać i słychać deklaracje ze strony osób, które decydują w tych klubach, że nie bronią się przed awansem. Pamiętam, że wcześniej można było czasami odnieść takie wrażenie, że nie wszyscy są zainteresowani, bo to duże wyzwanie finansowe, logistyczne i jeżeli chodzi o infrastrukturę, stadiony - wiele różnych warunków, które trzeba spełnić. W tej chwili jest zainteresowanie, są chętni, żeby do ekstraligi awansować. Dlatego wydaje mi się, że powtórzenie wyczynu Torunia może być już trudniejsze.

A teraz najistotniejsze pytanie: Czy trzon składu Falubazu w sezonie 2022 nadal będzie się opierał na Patryku Dudku?
- Zatrzymanie Dudka będzie kluczowe - nie ukrywa Przybył. - Myślę, że jest na to szansa.

- Podejrzewam, że jeden zawodnik może opuścić Falubaz, bo w każdej plotce jest ziarnko prawdy... - mówi nieco enigmatycznie Michalski. - Który? Jeżeli ktokolwiek odejdzie, to któryś z obcokrajowców albo Dudek, czego Falubazowi nie życzę. Życzę za to jak najszybszego powrotu do ekstraligi.

Obejrzyj wideo: Kibice Falubazu dopingowali żużlowców pod stadionem

- Z punktu widzenia klubu na pewno wizerunkowo, promocyjnie bezwzględnie bardzo dobrą rzeczą byłoby to, gdyby Dudek pozostał w Zielonej Górze i dał wsparcie, żeby jak najszybciej wrócić do ekstraligi - nie ma wątpliwości Gajewski. - Tylko patrząc z drugiej strony, przez pryzmat jego interesów, zwłaszcza sportowych - wraca do Grand Prix, więc potrzebuje konfrontacji, ścigania się z najlepszymi na świecie i to mu gwarantuje ekstraliga, a nie pierwsza liga. I tutaj jest pewien konflikt interesów.

- Ze sportowego punktu widzenia dla Patryka lepszym rozwiązaniem jest jazda w ekstralidze. Gdyby został w pierwszej lidze, jechałoby mu się może nie lekko, ale na pewno nie tak ciężko jak w ekstralidze. To mógłby być dla niego wypaczony obraz, w jakim on jest miejscu, jak ta jego dyspozycja wygląda - dodaje Gajewski. - On na pewno też nie ukrywa, że po szybkim powrocie do Grand Prix nie chce być jakimś statystą, chce być zawodnikiem, który wraca do swoich najlepszych sezonów, do tego, gdzie zdobył srebrny medal - i on potrzebuje jazdy na co dzień w ekstralidze, z ludźmi, którzy wysoko zawieszają poprzeczkę, gdzie rywalizacja jest o wiele trudniejsza niż w rozgrywkach pierwszoligowych. To jest kluczowa sprawa i dla niego, i dla klubu, ale to są trochę sprzeczne interesy.

Co się stanie? Trudno mi powiedzieć... Ale - w sensie osiągnięcia celu - nie wiem, czy Patryk Dudek jest niezbędny Falubazowi, żeby wrócić do ekstraligi. Wydaje mi się, że można ten cel osiągnąć niekoniecznie z Patrykiem Dudkiem w składzie - stwierdza Gajewski.

I tu dochodzimy do kolejnego porównania Falubazu z Apatorem sprzed dwóch lat. Wówczas liderem ekipy z Torunia był Doyle. Po spadku - w przeciwieństwie do Dudka - miał ważny kontrakt z klubem. W pierwszej lidze jeździć jednak nie chciał... Obie strony ustaliły, że Doyle przedłuży umowę jeszcze na sezon 2021, a w roku 2020 zostanie wypożyczony do Włókniarza Częstochowa - tak, by po szybkim awansie Apatora do ekstraligi wrócił do Torunia. I Apator awansował, ale Doyle koniec końców przed sezonem 2021 wylądował w Lesznie, a do klubu z Torunia wpłynęła pewna okrągła kwota...

W przypadku Dudka kuszenie będzie pewnie niemałe. Nie jest tajemnicą, że apetyt na lidera Falubazu miał uchodzący za krezusa ekstraligi Motor Lublin (chyba że obrał kurs na Maksyma Drabika). Apator raczej nie weźmie udziału w tym wyścigu, bo jak wieść gminna niesie, zasadził się na Emila Sajfutdinowa (w rezerwie podobno miał jeszcze plany związane z Drabikiem, ewentualnie Przemysławem Pawlickim). Ale do licytacji może włączyć się Unia Leszno, która będzie musiała załatać dziurę po ewentualnym odejściu Sajfutdinowa... A może skończy się na dwuletniej umowie z Falubazem z opcją wypożyczenia na sezon 2022?