Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falubazy w Alpach gonią na nartach ponad setką

Redakcja
Rafał Dobrucki i Piotr Protasiewicz czują już głód jazdy. Nie mogą poganiać na motorach, więc biją rekordy prędkości na nartach.
Rafał Dobrucki i Piotr Protasiewicz czują już głód jazdy. Nie mogą poganiać na motorach, więc biją rekordy prędkości na nartach. fot. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
Ekipa ZKŻ-u Zielona Góra dotarła w Dolomity i trenuje na wysokości ponad 2.000 m n.p.m. Jazda na nartach, posiłki, odnowa i nie ma siły na nic więcej...

Nasi pojechali do Włoch na kołach, a dokładniej samochodami sponsorów, którzy postanowili pomóc w przygotowaniach. Tym razem celem były Alpy, a nie Świeradów, w którym Falubaz spędził dwie ostatnie zimy.

- Dojechaliśmy szybko. Nie było korków, które zwykle trafiają się koło Monachium. Ruch spory, bo w kilku krajach Europy także rozpoczęły się ferie. Około 1.000 kilometrów pokonaliśmy w 10-12 godzin - relacjonował prezes ZKŻ-u Robert Dowhan, który pojechał razem z zawodnikami. - Jesteśmy w ośrodku, w którym mamy bardzo dobre warunki. Do dyspozycji są między innymi: trzy sauny, basen, wanny z hydromasażem. Przydają się, bo Zygfryd Łojko nie daje nikomu wytchnienia i o 7.00 rano twardo wyciąga wszystkich z łóżek. Sąsiedzi trochę się dziwią, że grupa w dresach biega, rozciąga się, a to wszystko przed śniadaniem.

Nasi mieszkają w dwuosobowych pokojach, bez żadnych fanaberii. - Nie jest to jakiś "ogwiazdkowany" pensjonat, ale normalny hotel - ocenił Dowhan. - Przyzwoita cena, taniej niż w Polsce, a za to wymarzona pogoda i warunki na stokach. Od rana do wieczora świeci słońce, prawie nie ma innych narciarzy. Myślę, że chłopaki mają wszystko zapewnione.

Młodsza część grupy: Tomasz Halicki, Janusz Baniak i Grzegorz Zengota nie mieli wcześniej okazji szusować w Alpach, więc są pod największym wrażeniem. Seniorzy spędzają czas nieco ekstremalnie. - Rafał Dobrucki i Piotr Protasiewicz bili dziś rekordy prędkości. Jestem na nich trochę zły, bo pokonywali stok na przysłowiową kreskę - powiedział Dowhan. - Nie wiedzieli dokładnie, ale z szacunków wynikało, że jechali ponad 100 kilometrów na godzinę.

Obiad na stoku, o 17.00 zawodnicy wracają na sesję odnowy biologicznej, o 19.00 kolacja i dwie godziny później wszyscy są w łóżkach. Na więcej nie ma siły...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska