Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatalna postawa Stelmetu w Krasnodarze i porażka w kompromitującym stylu

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
I tak ten mecz wyglądał. Stelmet był jakby w tle. W akcji Dorrel Wright
I tak ten mecz wyglądał. Stelmet był jakby w tle. W akcji Dorrel Wright VTB-league.com
Porażki w wyjazdowym meczu w lidze VTB z Lokomotivem można było się spodziewać. Nikt jednak nie przypuszczał, że nasz zespół spisze się tak słabo, wręcz kompromitująco.

Lokomotiv Kubań Krasnodar - Stelmet Enea BC. Zielona Góra 73: 41 (13:12, 14:10, 27:12, 21:7)
Lokomotiv: Lacey 13 (3), Fridzon 10 (2), Iwlew 9, Johnson 8, Ponitka 3 (1) oraz: Wright 11 (3), Mclean 8, Ilnitskij 5, Szczerbenow 3 (1), Kułagin 2, Gierasimow 0.
Stelmet Enea BC: Koszarek 6 (2), Planinić, Sakić, Sokołowski i Zamojski po 2 oraz: Griffin 11 (1), DeVoe 7 (1), Hrycaniuk 5, Matczak i Starks Sędziowali: Srdan Dozai Chorwacja), Sasa Marcić (Serbia), Petr Hrusa (Czechy).
Widzów 2.500.

Nie robiliśmy sobie większej nadziei na jakiś sukces w Krasnodarze. Gospodarze, mimo iż ostatnio mieli problemy (w sobotę w nieprzyjemnej atmosferze rozwiązano kontrakt z najlepszym strzelcem, Amerykaninem Isaiahem Whiteheadem) są zespołem mocniejszym. Pokazali to w Zielonej Górze, kiedy przez długi czas pozwolili Stelmetowi grać jak równy z równym, ale w drugiej połowie włączyli wyższy bieg i wygrali. Mimo tego, nawet zakładając porażkę liczyliśmy, że nasz zespół powalczy, pokaże dobry basket i jeśli wyjedzie z Krasnodaru jako pokonany, nie będzie musiał się wstydzić swego występu, a może wręcz przeciwnie.

I tak to wyglądało przez pierwszą połowę. Gospodarze grali jakby z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Wolno i nieskutecznie. Stelmet nawet wyglądał nieźle w obronie, ale raził nieskutecznością. Tak czy inaczej nie było źle. Lokomotiv zaczął od 5:0, ale po kilku fajnych akcjach i punktach Adama Hrycaniuka wygrywaliśmy 7:5. Potem nawet 9:5. Gospodarze zabrali się do roboty i szybko wyszli na prowadzenie, ale Stelmet był blisko. Wynik pierwszej kwarty (zaskakująco niski) dawał jednak nadzieję, że powalczymy. W drugiej kwarcie Lokomotiv nadal nie pokazywał nic wielkiego. Aż się prosiło żeby przyspieszyć, zacząć trafiać i trochę postraszyć Rosjan. Kiedy po trójce Erica Griffina odzyskaliśmy prowadzenie 15:14 wydawało się, że tak właśnie będzie. Niestety, końcówka tej kwarty już należała do Rosjan. Nie grali niczego lepszego, ale nasza skuteczność była wprost tragiczna. Dość powiedzieć, że do 18 minuty, kiedy za trzy trafił Gabe DeVoe trzy punkty Griffina były jednymi zdobytymi przez Stelmet w tej kwarcie. Mimo naszej, już widocznej słabości w ataku, jeszcze nie było tragedii. Przewaga pięciu punktów przed drugą połową dawała nadzieję na skończenie tego meczu z przyzwoitym wynikiem.

Po przerwie było jasne, że trener Lokomotivu Vladimir Jovanovic wstrząśnie swoją ekipą, która postanowi jednak pokazać swoim kibicom nieco lepszy basket. Mając tego świadomość liczyliśmy, że zielonogórzanie potrafią postawić się utytułowanemu rywalowi i powalczą. Niestety, to co nasi pokazali było tragiczne, wręcz kompromitujące. To prawda, że Lokomotiv zaczął trafiać za trzy, grał agresywniej na deskach. Tyle, że Stelmet poddał się już po kilku minutach. Oszczędzając opisu naszych fatalnych zagrań, pudeł z wymarzonych wprost pozycji wystarczy tylko wspomnieć, że zaczęliśmy trzecią kwartę od wyniku 27:22, a po sześciu minutach było 43:36, czyli wynik w tym czasie Lokomotiv zdobnył 16 punktów, my trzy ! Ciągle jednak liczyliśmy, że zespół się opanuje, nie da się zdominować i będzie chciał pokazać rosyjskiej publiczności, że jednak potrafi grać w koszykówkę. Nic z tego. Potem było albo tak samo, albo jeszcze gorzej. W czwartej kwarcie Lokomotiv bawił się, momentami nas ośmieszając. Jeszcze przed jej początkiem Władimir Iwlew zdobył dwa punkty i Lokomotiv wygrywał już 54:34. Przez 30 minut nasz zespół zdobył 34 punkty! Czegoś tak fatalnego dawno nie było. W czwartej kwarcie liczyliśmy, że jakoś da się poprawić ten wynik, żeby nie wyglądał tak strasznie. Nic z tego zdobyliśmy siedem punktów i nasi koszykarze wyglądali jakby chcieli by ten mecz się skończył.

Miała być ambitna walka, ,,krew pot i łzy” oraz radość z wygrywania. W Krasnodarze zostały chyba tylko łzy, które można było wylać nad tym co pokazał tam nasz zespół.

Zobacz także: 16-latek zadebiutuje w barwach Liverpoolu w meczu z Wolverhampton? "Oglądanie go to czysta przyjemność. To niesamowicie pewny siebie młody chłopak"

Źródło:Press Association

POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:

Siatkarze z Międzyrzecza przegrali z zawodnikami z Grudziądza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska