Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatalny początek półfinału dla Stelmetu. We Włocławku Było źle, momentami kompromitująco słabo.

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Łukaszowi   Koszarkowi i kolegom tren mecz kompletnie nie wyszedł
Łukaszowi Koszarkowi i kolegom tren mecz kompletnie nie wyszedł Paweł Czarniak
Anwil i Stelmet Enea BC Zielona Góra rozpoczęły walkę o finał. Na razie zdecydowanie górą jest Anwil

Anwil Włocławek - Stelmet Enea BC Zielona Góra 98:84 (23:13, 30:24, 30:26,15:21)
Anwil: Almeida 22 (1), Sobin 17, Łączyński 8 (2), Airington 8 (1), Leończyk 8 oraz: Zyskowski 11 (3), Ihring 7 (1), Wojciechowski 6 (1), Hosley 5, Nowakowski 6 (1), Delas 0
Stelmet: Matczak 14 (2), Savović 11 (1), Dragicević 8, Koszarek 3 (1), Zamojski 0 oraz: Gecevicius 16 (4), Florence 13 (1), Hrycaniuk 10, Murić 6 (2), Hernandez 3.
Sędziowali: Janusz Calik, Dariusz Zapolski, Mariusz Nawrocki
Stan rywalizacji w serii do trzech wygranych: 1:0 dla Anwilu

,,Drabinka” rozgrywek play off i dopiero czwarte miejsce zielonogórzan w rundzie zasadniczej sprawiły, że już w półfinale spotkali się mistrz i obrońca tytułu z liderem. Wielu uważało, że to już jest przedwczesny finał. Stelmet, który przez długi czas był uznawany za faworyta z biegiem czasu przestał nim być. Przed pierwszym meczem zdania co do tego kto wyjdzie zwycięsko z rywalizacji były podzielone. W jednej sprawie wszyscy byli zgodni. Mecz otwarcia, który oczywiście jeszcze niczego nie przesądza, może mieć wielkie znaczenie.

Z obozu zielonogórzan słychać było, że mobilizują się bardzo na piątkowy mecz chcąc mocnym akcentem otworzyć ten półfinał. Czy im się udało? Zupełnie nie.

Zaczęło się bardzo spokojnie. Wynik otworzył Ivan Almeida, wyrównał Boris Savović. Potem walczyliśmy kosz za kosz. Kilka razy objęliśmy prowadzenie. Obie ekipy grały nieco nerwowo w obronie, czego z ając stawkę można było się spodziewać. Do stanu 14:13 dla Anwilu nic nie zapowiadało tego co stało się później. Już końcówka pierwszej kwarty zakończyła się wynikiem 9:0 dla gospodarzy, którzy uciekli na odległość 10 punktów. Potem nasi mozolnie odrabiali straty. Potrafili zejść na odległość sześciu punktów. Wydawało się, że opanowaliśmy kryzys. To był jednak dopiero jego początek. Kolejne minuty były fatalne w naszym wykonaniu i przypominały najgorsze momenty tego sezonu. Stanęliśmy, nie broniliśmy, byliśmy rozkojarzeni. Rywal trafiał i niesiony dopingiem uciekał. W ostatniej minucie przed przerwą było już fatalnie, bo 53:33 dla nich. Na szczęście pięć punktów z osobistych zdobyte przez Jamesa Florence’a i Martynasa Geceviciusa pozwoliły nieco zmniejszyć różnicę ale nastrojów zielonogórskich kibiców nie poprawiło.

Mimo wszystko po cichu liczyliśmy że coś się może zmienić. Niestety jeśli się zmieniło to tylko na gorsze. Nie dość, że nie zmniejszyliśmy różnicy ale rywal ją spokojnie i powali powiększał. Wyglądaliśmy fatalnie. I pomyśleć, że było to w meczu półfinałowym w którym stawką jest awans do gry o złoto. Strata goniła stratę, niecelny rzut był po niecelnym. Piłki zbierali rywale. Byliśmy bezradni, W 23 min po trafieniu Almeidy Anwil wygrywał różnicą 21 puntów - 61:40. Nasi zawodnicy łapali przewinienia (Łukasz Koszarek i Przemysław Zamojski szybko złapali po cztery faule). Mijały minuty i nic się nie zmieniało. Anwil nie grał czegoś rewelacyjnego, ale to Stelmet spisywał się fatalnie, żeby nie powiedzieć kompromitująco. W 29 min Chorwat Josip Sobin trafił za dwa, a ponieważ był faulowany dorzucił jeden z osobistego i Anwil wygrywał 80:55. To było straszne! W ostatniej kwarcie przewaga jeszcze wzrosła bo w 32 min Anwil po trójce Jaosława Zyskowskiego prowadził już 91:65. Potem rozluźnieni gospodarze pozwolili naszym na odrobienie sporej części strat, ale mając taki zapas mogli sobie na to pozwolić. Stelmet wyglądał bardzo źle, nie jak mistrz i zespół który ma obronić złoto. To oczywiście początek, ale biorąc pod uwagę to co nasi pokazali, trzeba się bać co będzie dalej... Drugi mecz w niedzielę o 12.40, także we Włocławku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska