Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felicjan Andrzejczak opowiada o swojej karierze i najbliższych planach artystycznych

Wiesław Zdanowicz
Wiesław Zdanowicz
3 września na zaproszenie Świebodzińskiego Domu Kultury Felicjan Andrzejczak wystąpi z koncertem towarzyszącym tegorocznym Dożynkom Gminnym w Rosinie. Początek o godz. 18.30

Wszyscy znamy charakterystyczny głos charyzmatycznego wykonawcy kultowej piosenki „Jolka, Jolka...”, nikomu nie trzeba mówić do kogo należy. Niedawny katowicki koncert „Męskie Granie” mocnym akordem przypomniał znowu jego twórczość. Pytamy zatem Felicjana Andrzejczaka, na co dzień mieszkańca Świebodzina, co zdarzyło się ostatnio w jego karierze artystycznej

Młodzi przypomnieli sobie o moich piosenkach

Tak się składa, że nie chcę się zamykać w jednym gatunku muzyki. I dlatego lubię różne wyzwania, szczególnie jak mam ciekawe propozycje od młodych ludzi, którzy parają się hip hopem, czy rapem. Chętnie zgadzam się na współpracę z nimi, tak jak ostatnio w Katowicach. Piętnastolecie obchodził raper Miuosh. On wykorzystał do jednej ze swoich piosenek moją Noc komety. Nie spodziewałem się takiej reakcji, kiedy Miuosh zapowiedział moje wyjście na scenę. Takiej miłej i fajnej reakcji, a na widowni byli tylko i wyłącznie bardzo młodzi ludzie. Finał był taki, że brawa od tych 5 - 6 tys. ludzi były potężne. Oczywiście, śpiewali razem ze mną. Bardzo mile to wspominam, i nigdy nie będę się odżegnywać, żeby pośpiewać sobie z kimś bardzo młodym. Bardzo chętnie. I nie ważne, czy to będzie muzyka hip hopowa, rockowa, czy jazzowa. Skorzystam z takiej okazji, bo warto. Młodzież jest znakomita i świetna.

Zostałem zaproszony do projektu Albo inaczej

To z kolei coś takiego, że do tekstów hip hopowych, rapowych napisano muzykę inną, niż ta oryginalna. Dostałem propozycję, by zaśpiewać piosenkę do tekstu „Stres”. Taki fajny numer jazzowy, dość trudny do zaśpiewania, trochę skomplikowany nawet; Mariusz Obijalski napisał muzykę; pięknie to było zaaranżowane. Na początku wahałem się, czy ją zaśpiewać. Kiedy wszedłem do studia, kiedy zapaliła się czerwona lampka, skoncentrowałem się tylko nad tym. Okazało się, że nagranie wyszło bardzo fajnie, wszyscy byli zadowoleni, ja też, chociaż rzadko bywam zadowolony z tego, co zaśpiewam. Nagranie ukazało się na płycie Albo inaczej. Śpiewali tam Krysia Prońko, Ewa Bem, Zbyszek Wodecki, Andrzej Dąbrowski, Wojtek Gąsowski i ja. Płyta ukazała się w marcu, a już po dwóch, czy trzech miesiącach miała status „Złotej”.

Zespół wykonawców Albo inaczej też dostał propozycję, żeby wystąpić w Męskim Graniu, siódmej edycji kultowej trasy koncertowej organizowanej przez „Żywca”.

W najbliższą sobotę, 20 sierpnia, wystąpię w Warszawie właśnie w takim koncercie. Co też bardzo się liczy, żeby pokazać się z inną piosenką, z kompletnie - o 180 stopni - innym śpiewaniem. Jak będzie, zobaczymy. Po prostu, trzeba mieć formę, wyjść, zaśpiewać i się pobawić. Chciałbym, żeby warszawscy muzycy trochę przearanżowali tę utwory. Bo jak numer brzmi inaczej niż na płycie, jest inwencja, człowiek inaczej zaśpiewa, może pobawić się tym, pofrazować, pouciekać z frazą. Parę minut trwa ten utwór, a zabawy będzie mnóstwo. To przyjemność wielka dla serca mojego.

Tak, bardzo, że wreszcie otwieram, jak to zawsze mówię, przepustnicę i pokazuję to, co tam gdzieś w środku u mnie siedzi. Jakoś tyle piosenek nagrałem, ale jednak były one jakieś inne, a ja kochałem zawsze śpiewać jakieś ballady, muzykę jazzową. Był taki okres w latach osiemdziesiątych, jeszcze przed Budką Suflera, że nagrywałem bardzo dużo ballad jazzowych z Wojtkiem Zielińskim, bardzo dobrym kompozytorem i fajnie nam to szło. Kiedy zacząłem się zajmować muzyką rockową, i tą szczęsną, albo nieszczęsną Jolantą, to wtedy dopiero szersza publiczność poznała moje nazwisko. A tak, to miałem bardzo wąskie, kameralne grono bardzo wiernych słuchaczy. Jak się człowiek sam bawi, ma zadowolenie z tego, co robi, to jest największy sukces.

O muzykach, z którymi teraz współpracuję

Udało mi się skompletować swój, dobry zespół. Określam go jako poznański, bo koledzy mieszkają w Poznaniu i w okolicach. Mam piękną basistkę - Joannę Dudkowską. Śliczna dziewczyna, świetnie gra. Bas jest chyba większy od niej. Nie wiem, jak ona to robi, ale pięknie gra. I bluesa, i rocka, i jazz pogrywa sobie. Gitarzysta, Daniel Wręczycki, młody chłopak, bardzo dobry gitarzysta, jest ze Śląska, gra na zmianę z drugim Danielem - „Gola” Patalasem, z Lombardu. I Piotrek Nowak, z którym przypadkowo się poznałem około 10 lat temu. Chłopak jest niesamowicie zdolnym pianistą, gitarzystą, kompozytorem, aranżerem. Fajnie się rozumiemy. Mam też bardzo dobrego perkusistę. Andrzej Mazurek jest po wyższej szkole perkusji w Poznaniu, a w tej chwili nawet jej wykładowcą. To są zdolni ludzie muzycznie i bardzo fajni życiowo. Nikt się nie kłóci, nikomu niczego nie podkłada, atmosfera jest świetna.

3 września na zaproszenie Świebodzińskiego Domu Kultury Felicjan Andrzejczak wystąpi z koncertem towarzyszącym tegorocznym Dożynkom Gminnym w Rosinie. Początek o godz. 18.30

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska