Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finał ekstraligi: Hej, złotko! Chodź do mnie

Marcin Łada
Dekoracja 2011 i naprawdę dużo złotek. W niedzielny wieczór liczymy na powtórkę.
Dekoracja 2011 i naprawdę dużo złotek. W niedzielny wieczór liczymy na powtórkę. Tomasz Gawałkiewicz
W niedzielę wielki finał ekstraligi. Wszystko będzie się kręciło wokół liczb. 43:46 - tyle było w pierwszym meczu, a do zdobycia jeszcze 45 punktów. Pięści fanów Stelmetu Falubazu będą mocno zaciśnięte, a w nich kciuki.

Na taki mecz czeka się tygodniami, a czasem nawet latami. Wielki finał, dalej nie ma już nic - złoto, chwała i sława. Historycy sportu oraz kroniki najwięcej miejsca poświęcają tym, którzy wygrali. Zwycięzca zawsze jest na liście, a pokonany może najwyżej wyleczyć rany i poczekać na okazję dla rewanżu. Szampan dla mistrza, a woda dla pokonanych. Surowe, ale sprawiedliwe zasady. W niedzielny wieczór przy W69 skumulują się emocje nie tylko z tego, ale także z minionego sezonu. Stelmet Falubaz i Unibax mają między sobą kilka niezałatwionych spraw. Pamiętacie?

Program zawodów z 21 października 2012 już nie pachnie farbą, ale z drugiej strony jeszcze nie wyblakł. W XV biegu, od krawężnika: Aleksandr Łoktajew, Ryan Sullivan, Andreas Jonsson i Adrian Miedziński, który z taktycznej zastąpił Chrisa Holdera. Na marginesie zapiski, ale tego wyścigu nie ma. Nie potrzeba. Przed oczami mam czwarte okrążenie. Prowadzi "Sasza", za nim Jonsson. Blisko obok Szweda Sullivan, a na końcu niegroźny już "Miedziak". 5:1 w biegu, 50:40 w meczu i brązowy medal na osłodę po dziwnym sezonie. Ostatnia prosta, ale jeszcze nie zapisuję.

Słusznie, bo nagle Australijczyk zauważa, że "Adrenalina" wyszedł szerzej, odkręca manetkę i przyciska nam chłopaka do bandy. Jonsson zaciąga ręczny, niemal palą mu się czubki butów, ale nie upada. Traci punkt, ale jest na szczęście w jednym kawałku. Sullivan ma fart, że trafił na dobrze wychowanego Skandynawa, bo mógłby dostać pod przyłbicę. Wreszcie jest okazja do rewanżu.

Sprawa numer dwa jest znacznie świeższa, bo z 28 kwietnia tego roku. Stelmet Falubaz przegrał 43:46 (!) pierwszy i ostatni mecz przed własną publicznością. W XV biegu Tomasz Gollob i Darcy Ward załatwili naszych asów. Dokładniej mówiąc Jarosław Hampel sam się załatwił, bo wjechał w taśmę, a zastępujący go Kamil Adamczewski tylko wąchał spaliny. "PePe" był wtedy na etapie gorączkowych poszukiwań i zdecydowanie odstawał od rywali sprzętowo. To jeden z tych biegów, kiedy kapitana szlag trafiał, bo wiedział, że umie wyprzedzić i wie którędy, ale nie ma na czym. Wreszcie jest okazja do rewanżu.
No, dobra, dosyć tej historii. Przed nami nowy dzień, nowe otwarcie i czysta strona w gazecie. Już za kilka godzin 13 facetów wskoczy na motory bez hamulców, żeby dobrze nas zabawić. Przewidywane scenariusze? Optymistyczny. Nasi liderzy jadą na swym wysokim poziomie i wygrywają biegi, a Krzysztof Jabłoński finiszuje drugi lub trzeci. Do walki włącza się Jonas Davidsson, który nie zamyka całkowicie gazu na wejściu i nie ucieka na zewnętrzną, żeby przepuścić rywali. On atakuje, blokuje i współpracuje. Po XIII biegach rozkoszujemy się pięknem wyścigów nominowanych.

Dramatyczny. Na zegarze 43:41. W XV biegu "PePe" i Hampel kontra Gollob i Ward. "Mały" wygrywa start i prowadzi, ale "Pierniki" zamykają nam kapitana. Protasiewicz szaleje za plecami Golloba, ten mądrze blokuje. Na trzecim kole "Chudy" wchodzi ciasno w drugi wiraż, a pod płotem śmiga przygarbiona sylwetka. Atak odparty, ale "PePe" wykorzystuje prędkość, przycina do kredy i na wejściu wypycha Golloba. Mamy punkt na wagę złota!

Na szczęście nawet mi się to nie śniło i każdy scenariusz jest w niedzielę możliwy. Niech wygra sport, a wszyscy szczęśliwie wrócą do domu. Pijani, zmęczeni, szczęśliwi, spoceni, zawiedzeni, ale tacy, jak ich mama urodziła!

Awizowane składy, Unibax: 1. Miedziński, 2. Paweł Wolender, 3. Ward, 4. wakat, 5. Gollob, 6. Paweł Przedpełski, 7. Emil Pulczyński. Stelmet Falubaz: 9. Hampel, 10. Davidsson, 11. Protasiewicz, 12. Jabłoński, 13. Jonsson, 14. wakat, 15. Patryk Dudek.

Pierwsza część wieczoru ma sztywno ustalony program: 18.15 - próba toru, 18.30 - prezentacja, 18.45 - pierwszy bieg. Oficjalni goście: delegat PZM - Andrzej Witkowski; delegat Speedway Ekstraligi - Wojciech Stępniewski; przewodniczący jury - Stanisław Bazela; sędzia - Krzysztof Meyze; komisarz toru - Zenon Plech; komisarz techniczny - Roman Siwiak. Prezes ZKŻ SSA Marek Jankowski poinformował za pośrednictwem strony internetowej kibiców, że po meczu nie będzie żadnego dużego widowiska.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska