Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finisz do utraty tchu

(eska)
Szymon Staśkiewicz w najbliższych planach ma dwa ważne starty w Drzonkowie: mistrzostwa Polski w czerwcu i Europy w lipcu
Szymon Staśkiewicz w najbliższych planach ma dwa ważne starty w Drzonkowie: mistrzostwa Polski w czerwcu i Europy w lipcu Tomasz Gawałkiewicz
- Czułem już taką potrzebę, że muszę coś zdobyć, że powiedziałem sobie: "Teraz nie odpuszczę!" - Szymon Staśkiewicz wciąż ma błysk w oku, gdy opowiada o finiszu na zawodach Pucharu Świata.

Szymon, pięcioboista ZKS-u Drzonków, w poniedziałek wywalczył w Budapeszcie brązowy medal w sztafecie mix. Startował w parze z Katarzyną Wójcik z Legii Warszawa. Tak pasjonującej walki na ostatnich metrach biegu, jaką stoczył z Rusłanem Nakonecznym z Ukrainy, kibice dawno nie oglądali.

- Zaczęliśmy od dobrej szermierki, po której zajmowaliśmy czwarte miejsce - relacjonuje Staśkiewicz. - Na basenie daliśmy z siebie wszystko, ale byli lepsi pływacy. Spadliśmy na siódmą pozycję.

Języczkiem u wagi była jazda konna, która po ostatnich zmianach i wprowadzeniu 40 punktów karnych za każdą zrzutkę potrafi wywrócić do góry nogami klasyfikację generalną. Polacy spisali się... - Bardzo przyzwoicie - ocenia Szymon. - A zawodnicy startujący po nas popełniali różne gafy. Awansowaliśmy na drugą lokatę. Prowadzący Węgrzy byli poza zasięgiem, mieli 36 sekund przewagi, ale tuż za plecami mieliśmy świetnie biegających Ukraińców i Rosjan. Zapowiadała się ostra walka na "kombajnie" (tak pięcioboiści nazywają konkurencję łączącą bieg i strzelanie - dop. red.).

A "kombajn" nie jest najmocniejszą stroną Wójcik. Za pierwszym razem na strzelnicy spędziła 25 sekund, za drugim 30. Spadła na czwarte miejsce. - Wystartowałem. Pierwsze strzelanie zajęło mi dziesięć sekund, czyli bardzo dobrze. Od razu zniwelowałem stratę. Już siedziałem na plecach Rosjaninowi, a Ukrainiec biegł dziesięć metrów przed nami - z każdym zdaniem w głosie Staśkiewicza słychać coraz większe emocje. - Na drugim strzelaniu Rosjanin odpadł, a Ukrainiec przemknął obok mnie, gdy kończyłem swoją próbę. Ruszyłem za nim.

Muszę go wyprzedzić! Przed metą są zakręty i 40-metrowa prosta. Tam jakoś go zablokuję - taki plan miał Szymon. - Gdy Ukrainiec wchodził w zakręt, omsknęła mu się noga. Przykucnął, prawie się przewrócił. Wyszedłem przed niego - ekscytuje się. - Na ostatniej prostej ruszył. A moje nogi jak z betonu! Wyprzedził mnie dosłownie o dziesięć centymetrów i za metą padł na glebę. A ja zaraz obok. Pokonany, ale i tak szczęśliwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska