Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firma przedsiębiorcy z Nowej Soli skazana jest na powolną śmierć

Filip Pobihuszka 68 387 52 87
(fot. Filip Pobihuszka) - Pozostaje mi spakować walizki i zamknąć firmę – mówi przedsiębiorca Marek Bal.
(fot. Filip Pobihuszka) - Pozostaje mi spakować walizki i zamknąć firmę – mówi przedsiębiorca Marek Bal.
Powódź, brak prądu, remonty ulic i mostu w porcie sprawiły, że firma pana Marka od kilku miesięcy generuje tylko i wyłącznie straty. On sam na żadne odszkodowanie liczyć nie może, bo nie regulują tego żadne przepisy.

Sprawę Marka Bala opisywaliśmy już na łamach Tygodnika Nowej Soli, kilka tygodni po tegorocznej powodzi.

M. Bal prowdzi stację autogazu, warsztat i małą gastronomię na Al. Wolności, tuż za mostem podnoszonym na kanale portowym. 23 maja ze względu na wzbierającą Odrę, najpierw został zamknięty most, a następnie cała ulica. Pan Marek wznowił działalność dopiero 24 czerwca, gdyż właśnie wtedy do firmy znów zaczęła docierać energia elektryczna, odcięta podczas powodzi.

Przez kolejny miesiąc kierowcy na nowo zaczęli się przyzwyczajać, do tego, że stacja znów działa. W tym czasie jednak rozpoczęły się prace na ul. Moniuszki, których efekt dla firmy pana Marka był prawie tak druzgocący jak zamknięcie mostu. Gdyby tego było mało, ok. 15 sierpnia most zamknięto ponownie, by gruntownie go wyremontować. Od jakiegoś czasu trwa też przebudowa Al. Wolności. Tym samym firma pana Marka skazana jest na powolną śmierć.

- Praktycznie od kilku miesięcy jestem “w plecy” – żali się M. Bal. - Muszę przecież opłacić dzierżawę terenu, dzierżawę zbiorników, ZUS – wylicza. - A z czego mam spłacić te kredyty, które wziąłem po powodzi? A pieniądze na własne utrzymanie, na dziecko? - mówi.

- W Polsce nie ma przepisów, na które mógłbym się powołać. Podczas powodzi też nie ucierpiałem bezpośrednio, więc na żadne odszkodowanie nie mogłem liczyć. A jeśli chodzi o remont drogi, to na Zachodzie jest tak, że gdy tego typu prace pozbawiają przedsiębiorców dochodów, to zarządca wypłaca im odszkodowania – tłumaczy M. Bal. - Gdyby przy tej drodze było więcej firm, to myślę, że inaczej by to wszystko wyglądało. A tak, tylko dla mnie nikt nie zrezygnuje z zamykania mostu – dodaje.

Zanim zaczęły się kłopoty z dojazdem do stacji pana Marka, klientów było w bród. - Ludzie tu aż z os. Konstytucji przyjeżdżali, bo dobry gaz miałem, kaloryczny. I cena też była niezła. Jeden gość to aż z Borowa Wielkiego specjalnie do mnie jeździł tankować – wspomina M. Bal. - A teraz od firmy do centrum są 4 kilometry, zamiast 500-600 metrów – dodaje.

Tymczasem banki zaczynają upominać się o spłatę zaciągniętych kredytów. - Nachodzą moją chorą matkę w domu, potrafią do mnie wydzwaniać o 23.00 – mówi M. Bal. To jednak nie koniec kłopotów pana Marka. Ekipa remontująca Al. Wolności uszkodziła też ogrodzenie stacji, reklamę firmy a przy wycinaniu drzewa ucierpiał jeden z samochodów stojących na posesji M. Bala.

- Sprawa jest skomplikowana, wiem, że są uciążliwości – mówi Wiesław Staruch, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg. - Ale musimy ten remont wykonać, mamy przygotowaną i zatwierdzoną organizację ruchu – dodaje. - Co do zniszczeń, to podejrzewam, że są one do oszacowania, i z tym trzeba zwrócić się do wykonawcy – tłumaczy W. Staruch.

Skontaktowaliśmy się więc z szefem firmy budowlanej pracującej na Al. Wolności, Józefem Fuchsem, który w dość nieparlamentarnych słowach skomentował sprawę zniszczenia części ogrodzenia na stacji pana Marka. - Jesteśmy ubezpieczeni – zapewnia. - Ten pan jest nieświadomy tego, dokąd sięga granica jego stacji. Co do zniszczonej reklamy, to czekam na kosztorys, jeśli będzie on sensowny to nie będzie problemu - dodaje J. Fuchs.

 

 

Tymczasem pan Marek może liczyć tylko i wyłącznie na znajomych.

- Kiedy pan miał ostatniego klienta? - pytam. - Nie wiem – kiwa głową M. Bal.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska