Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firmę w Lesznie Górnym zamknięto po reportażu TVN? Historia garbarni Heinen

Lidia Lemaniak
Lidia Lemaniak
Rozbudowa oczyszczalni w garbarni Heinen w trakcie prac
Rozbudowa oczyszczalni w garbarni Heinen w trakcie prac
Od ponad 1,5 miesiąca nie działa garbarnia Heinen w Lesznie Górnym (woj. lubuskie). Firmę zamknięto po reportażu TVN. Skontaktował się z nami właściciel garbarni Tomas Heinen. Jego zdaniem „można powiedzieć, że firma została zamknięta przez siłę mediów”. Zaskakujący jest fakt, że – jak relacjonował właściciel garbarni – podczas spotkania TVN pokazał mu szklankę brudnej wody. Woda nie została pobrana na jego oczach. Wykryto w niej kadm i ołów. Właściciel twierdzi, że to niemożliwe, ponieważ woda jest badana co 2-3 tygodnie i wie, jakie były współczynniki. Kadmu i ołowiu garbarnia w ogóle nie używa w produkcji.

W lipcu TVN24 wyemitował reportaż dotyczący zanieczyszczenia Bobru. „W Lesznie Górnym działa garbarnia należąca do niemieckiej firmy Heinen Lederfabrik. Z rur z należącej do niej oczyszczalni przedostawały się do Bobru czarne ścieki pełne niebezpiecznych substancji, w tym kadmu czy ołowiu” – czytamy na portalu tvn24.pl.

Po emisji reportażu Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wydał decyzję wstrzymującą działalność oczyszczalni ścieków należącej do garbarni Heinen. W związku z tym wstrzymane są też prace w garbarni. „Inspektor Ochrony Środowiska wydał decyzję ze względu na naruszenie warunków pozwolenia wodnoprawnego, co stwarza zagrożenie zdrowia lub życia ludzi albo zagrożenie zniszczenia środowiska” – napisano w decyzji.

„Można powiedzieć, że firma została zamknięta przez siłę mediów”

Skontaktował się z nami właściciel garbarni Tomas Heinen. Jego zdaniem „można powiedzieć, że firma została zamknięta przez siłę mediów”. – TVN stworzył nieprawdziwą historię, ale łatwą do zrozumienia dla telewidzów. Ludzie w Polsce, oglądając materiał telewizyjny, byli niezadowoleni z tego co widzą, wobec czego urzędnicy musieli zareagować – relacjonował.

Tomas Heinen podkreśla, że przed zamknięciem garbarni był w stałym kontakcie z urzędnikami. – Mamy swoją oczyszczalnię i raportujemy wyniki próbek wody, ale kontaktu przed publikacją materiału TVN nie było żadnego. Cały czas mieliśmy dobry kontakt z urzędnikami. 2-3 osoby przyjeżdżały stale i pobierały próbki – dodał. Podkreślił, że przez dwa lata nie było żadnego problemu, aż do materiału TVN.

Właściciel garbarni pytany o to, w czym więc jest problem, zwrócił uwagę, że w zapachu. – Pojawił się on wiosną dwa lata temu, kiedy rozpoczęliśmy produkcję. Przy fabryce jest oczyszczalnia ścieków, ale bakterie nie pracowały właściwie i powodowały zapach. Znaleźliśmy przyczynę i rozwiązaliśmy problem – mówił. Zwrócił uwagę, że w kwietniu tego roku znów pojawił się zapach. – Zamknęliśmy firmę, żeby sprawdzić co się dzieje, rozwiązaliśmy ponownie problem i zapach zniknął. Później przyjechał TVN. Nie wiem, kiedy przyjechał po raz pierwszy, ponieważ rzeka jest oddalona od firmy – relacjonował.

„Kadmu i ołowiu w ogóle nie używamy w produkcji”

Heinen zwraca uwagę, że prośbę o wywiad ze strony TVN dostał w czerwcu. Zaskakujący jest fakt, że – jak relacjonował właściciel garbarni – podczas spotkania TVN pokazał mu szklankę brudnej wody. – Powiedzieli, że to woda, która wypływa z naszej oczyszczalni ścieków. Woda nie była pobrana przy mnie, tylko po prostu TVN przyniósł naczynie. Pokazali mi wyniki analizy tej wody, które były nierealne, ponieważ badamy ją co 2-3 tygodnie i wiemy, jakie były współczynniki, a dwa parametry wskazywały na obecność kadmu i ołowiu, których my w ogóle nie używamy w produkcji – mówił nam właściciel firmy.

Dopytywany o to, że skoro jego firma nie używa w produkcji ani kadmu, ani ołowiu, to dlaczego zostało to zrzucone na nią, przyznał, że nie ma pojęcia dlaczego. – Według TVN próbka wody została zbadana i analiza wykazała, że zawiera ołów i kadm. WIOŚ kilka dni później dwukrotnie wykonał niezapowiedziane badanie wody, które nie wykazały ani kadmu, ani ołowiu. Te pierwiastki nie pochodzą z mojej produkcji i nikt poza TVN ich tam nie znalazł – podkreślił.

Procedury nakazują regularne sprawdzanie jakości wody wypływającej z garbarni. Badania Lubuskiego Inspektora Ochrony Środowiska wykonywane były w maju i czerwcu. Wyniki nie wykazały obecności ani kadmu, ani ołowiu.

Firma nie działa już od 7 tygodni

Garbarnia Heinen nie działa już 7 tygodni. Pracują w niej 44 osoby. Pod oczyszczalnię ścieków są podłączone dwie garbarnie – jedna należy Tomasa Heinena, a druga do jego sąsiada. Obie są zamknięte. Łącznie garbarnie zatrudniały około stu osób. – Niektórzy pracownicy poszli na zwolnienia lekarskie, niektórzy przychodzą do pracy, ale nie mają co w niej robić, więc sprzątają, malują ściany itd. Niektórym kończą się umowy – mówi nam Tomas Heinen.

Pracownicy garbarni są przerażeni wizją utraty pracy. Skierowali list do burmistrza, Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Inspektoratów Ochrony Środowiska. W piśmie pytają o los garbarni i miejsc pracy. „Jako pracownicy firm Heinen i Kaiser, zwracamy się z apelem o szybką zmianę decyzji wstrzymującej działalność oczyszczalni ścieków w Lesznie Górnym. Podstawa tego błędnego rozstrzygnięcia – materiał TVN o obecności w wodzie metali ciężkich, okazał się nieprawdą. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Z ogromnym rozczarowaniem i żalem obserwujemy działania administracji publicznej oraz samorządowej związane z funkcjonowaniem garbarni Heinen w Lesznie Górnym. Rozumiemy troskę o środowisko i mieszkańców, ale uważamy, że jest ona źle ukierunkowana. W obecnej sytuacji to pracownicy i ich rodziny wymagają wsparcia. Niestety, już dziś 5 osobom nie przedłużono wygasających umów o pracę. Problem nie jest zatem potencjalny, lecz bardzo realny. Nie chcemy stać w kolejce po zasiłek, chcemy dalej pracować" – piszą w liście.

Właściciel garbarni nie wie, dlaczego firma została zamknięta. – Myślę, że pierwotnym powodem przyjazdu ekipy telewizyjnej był zapach. Jeden z mieszkańców już rok temu zadzwonił w tej sprawie do TVN, ale wówczas nikt nie przyjechał ze względu na pandemię Covid. Teraz, znów po telefonie jednego z mieszkańców, nie przyjechali od razu, ale dopiero po kilku tygodniach, kiedy już zapachu nie było – powiedział. To właśnie wtedy dziennikarze nagrali materiał z wodą. – Miałem dwa wywiady z TVN. Między wierszami próbowali snuć narrację, że „przyjeżdża bogaty człowiek z Niemiec, zrzuca ścieki ze swojej firmy w Polsce, a po południu wraca do Niemiec, do swojego domu”. Dziennikarz TVN pytał mnie kilka razy, dlaczego swoich ścieków nie zostawiamy w Niemczech. Odpowiadałem więc, że mamy firmy w Polsce i w Niemczech i robimy w nich dokładnie to samo. Unijne prawo jest takie same dla całej UE, bez względu na kraj. W Niemczech mamy takie same oczyszczalnie jak w Polsce – relacjonował.

Właściciel nie wie, co robić

Sprawa garbarni Heinen cały czas jest w zawieszeniu, a właściciel nie wie, co ma robić i jakie kroki podjąć, aby wznowić działalność. Przyznał, że od czasu, kiedy zamknięto firmę, nie miał ani jednego spotkania z urzędnikami. Nikt do niego nie przyjechał. – Wiele razy zabiegałem o spotkanie z szefem WIOŚ, ale odmawiał. Prawnicy odwołali się od decyzji, jednak WIOŚ przekazał odwołanie do decyzji GIOŚ. Miałem mieć spotkanie z szefem GIOŚ 17 sierpnia, ale w związku ze skażeniem Odry Generalny Inspektor został odwołany i nie ma jeszcze jego następcy. WIOŚ mówi więc, że to nie jest jego sprawa, a w GIOŚ nie mam z kim rozmawiać – podkreślił.

Roczny obrót firmy to 5 mln euro, a garbarnia jest zamknięta już od ponad 1,5 miesiąca. – Teraz nie tylko nie produkujemy, ale musimy ponosić koszty, ponieważ wypłacamy wynagrodzenia, musimy utrzymywać oczyszczalnię w gotowości, czyli karmić bakterie, bo w innym wypadku jej ponowne otwarcie zajęłoby kilka miesięcy. Mamy dużo zamówień, ale nie możemy ich realizować – powiedział nam Tomas Heinen. Zdaniem właściciela firma została zamknięta bez powodu. – Jedynym powodem był materiał TVN – mówił. – Mamy parametry, które musimy spełniać i je spełniamy. Oczywiście, czasami zdarzają się przekroczenia, ale jest to naprawiane, a firmie grozi wtedy kara finansowa. Przy tego rodzaju przekroczeniach karą, jaką jest bezterminowe zamknięcie firmy jest niewspółmierna – po prostu zamknięto mi firmę – zauważył.

Właściciel garbarni zauważył, że działa w małej miejscowości. Leszno Górne zamieszkuje około 1200 osób. Jego firma, łącznie z sąsiednią garbarnią, są tam głównymi pracodawcami. – Co druga rodzina ma kogoś, kto pracuje u nas lub u sąsiada. Prosimy tylko o ponowne przyjrzenie się sprawie i wydanie nam, nawet warunkowej, ale zgody na uruchomienie firmy – podkreślił.

Garbarnia w Lesznie Górnym istnieje od czasów powojennych. Po 1989 państwowy zakład został sprzedany niemieckiej firmie Raeuchle, a dwa lata temu przejął go Thomas Heinen. Nowy właściciel podkreśla, że inwestuje w ekologię oraz oczyszczalnie ścieków. – W pierwszym roku funkcjonowania mieliśmy stratę, więc nie płaciliśmy podatków. Ale do tej pory zainwestowaliśmy 8 mln euro w Lesznie Górnym. Kolejne 2 mln euro – w budowę nowej oczyszczalni ścieków. Oczyszczalnia jest zaprojektowana przez firmę włoską w koordynacji z niemiecką – dostaliśmy na nią pozwolenie i w marcu rozpoczęliśmy budowę. Będzie gotowa za około 6 miesięcy – mówił.

Właściciel nie może liczyć także na samorząd w tym burmistrza Szprotawy Mirosława Gąsika, który zarządza miejsko-wiejską gminą, w skład której wchodzi Leszno Górne. Burmistrz niedawno wyszedł z aresztu tymczasowego za kaucją wynoszącą 100 tys. zł. W październiku 2021 roku CBA wyciągnęło go z urzędu w kajdankach i na kilka miesięcy trafił za kratki. Ciążą na nim zarzuty korupcyjne. Pomimo tego sąd zdecydował, że do czasu wyroku, po uchyleniu aresztu, może być burmistrzem. Kilka lat temu burmistrz chętnie fotografował się z właścicielem garbarni. „Dumny jestem, że kolejny inwestor chce zainwestować swój kapitał i rozszerzać działalność właśnie w naszej gminie” – cytował wypowiedź burmistrza Gąsika, internetowy serwis Szprotawy.

W sprawie garbarni Heinen 18 sierpnia wysłaliśmy pytania do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Do dnia publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi ani od GIOŚ, ani od MKiŚ.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Firmę w Lesznie Górnym zamknięto po reportażu TVN? Historia garbarni Heinen - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska