Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gani Lawal: W Zastalu będę gwiazdą!

Przemysław Piotrowski 68 324 88 69 [email protected]
Gani Lawal (z piłką) ma 23 lata i 205 cm wzrostu. Występuje na pozycji centra albo mocnego skrzydłowego. W NCCA grał w drużynie Georgii Tech Yellow Jackets, a rok temu został wybrany z nr 46 w drugiej rundzie draftu przez Phoenix Suns. W drugim roku studiów zanotował najlepszą średnią ponad 15 punktów i prawie 10 zbiórek na mecz. Ostatnio występował na wypożyczeniu w Iowa Energy, należącym do NBA Development League, czyli przedsionku najlepszej ligi świata.
Gani Lawal (z piłką) ma 23 lata i 205 cm wzrostu. Występuje na pozycji centra albo mocnego skrzydłowego. W NCCA grał w drużynie Georgii Tech Yellow Jackets, a rok temu został wybrany z nr 46 w drugiej rundzie draftu przez Phoenix Suns. W drugim roku studiów zanotował najlepszą średnią ponad 15 punktów i prawie 10 zbiórek na mecz. Ostatnio występował na wypożyczeniu w Iowa Energy, należącym do NBA Development League, czyli przedsionku najlepszej ligi świata. Tomasz Gawałkiewicz
- Tu gwiazdą jest Walter? Ja będę drugą! - zapewnia nowy nabytek Zastalu GANI LAWAL, który ma na koncie epizody w NBA. - Jestem w stanie w każdym meczu trzaskać double-double. Bóg dał mi talent i chcę go tu wykorzystać.

- Jak podoba ci się Zielona Góra?
- Całkiem fajna, choć nie miałem jeszcze wielu okazji, aby ją zwiedzić. Ostatnio przeszedłem się natomiast z Waltem (Hodge'm - dop. red.) podczas tego waszego święta wina (Winobrania - dop. red.) i bardzo mi się podobało. Byliśmy w kilku knajpach, pokręciliśmy się po deptaku. Fajnie, że wszyscy znają Walta i darzą go dużym szacunkiem.

- Dostałeś się do NBA, więc kibice widzą w tobie potencjalną gwiazdę. Myślisz, że możesz nią być?
- Pewnie, że tak. Jestem pewny swoich umiejętności, ciężko pracuję. Bóg pobłogosławił mnie talentem do gry w kosza i mam zamiar go tu wykorzystać.

- Ale wiesz, że zielonogórscy kibice mają już swoją gwiazdę, która skradła ich serca...
- Nie, nie wiem. A kto to?

- No właśnie Walt!
- Oh, luz. To teraz Zastal będzie miał dwie gwiazdy. Poza tym popatrz w niebo stary. Tam są miliony gwiazd (śmiech).

- Hodge to typ showmena, który porywa kibiców świetną grą, ale także różnymi fryzurami, szalonymi akcjami, zachowaniem, energią i fantastycznym podejściem do klubu i swoich fanów. A ty?
- Hmm, ja chyba wolę bardziej skupiać się na czystej grze. Moimi atutami jest gra i twarda walka pod koszem. Potrafię dobrze zbierać piłki tak w ataku, jak i obronie. No i oczywiście celny rzut.

- Rok temu zostałeś wybrany w drafcie przez Phoenix Suns. NBA to marzenie każdego zawodnika na świecie. Jakie odniosłeś pierwsze wrażenia, gdy trafiłeś do koszykarskiego raju?
- Profesjonalizm, profesjonalizm i jeszcze raz profesjonalizm. Musisz być gotowy na sto procent każdego dnia, w każdej chwili dawać z siebie sto procent. To najwyższa półka i jeśli chcesz tam zaistnieć, musisz być najlepszy.
- Pewnie poznałeś kolegę z klubu Marcina Gortata. Rozmawiałeś z nim o Polsce?
- Znam go, ale wiele nie rozmawialiśmy. Co prawda zapytałem go o wasz kraj, ale to nie była jakaś dłuższa dyskusja. Wiesz, to wielki facet, który ma na głowie mnóstwo spraw.

- Pewnie powiedział ci coś dobrego, skoro na czas lokautu wybrałeś właśnie ligę polską.
- To bardziej zasługa mojego agenta, który ma dobry kontakt z waszymi klubami. Ja mu ufam w stu procentach. Nie ukrywam, że w tej chwili potrzebuję jak najwięcej grania, bo dłuższy czas nie występowałem z powodu kontuzji kolana. Powiedział, że tu będę miał na to szansę, a do tego powalczę w dobrym klubie i w silnej lidze.

- W ilu meczach NBA zdążyłeś wystąpić?
- W trzech, ale tylko w jednym w regularnym sezonie, gdzie przeciwko Detroit Pistons zaliczyłem dwie minuty i nie zdobyłem punktów. W pierwszym, przedsezonowym przeciwko Toronto Raptors, rzuciłem siedem "oczek".

- No właśnie, a jaka zdobycz będzie cię satysfakcjonować w Zastalu?
- Tyle, aby Zastal wygrywał. Ale nie ukrywam, że jestem w stanie trzaskać w każdym meczu double-double (dwucyfrowa zdobycz w dwóch z kilku elementów statystycznych, w tym wypadku punkty plus zbiórki - dop. red.). Będę dawał z siebie wszystko i wiem, że stać mnie na znakomite występy. Chcę dominować na parkiecie i mam nadzieję, że mi się to uda.

- Jesteś bardzo pewny siebie, a kibice rzeczywiście mają wobec ciebie duże oczekiwania. Pewnie trener też, bo facet z NBA po prostu musi być dobry. Czujesz presję?
- Absolutnie nie. Żadnej presji. Wierzę, że Bóg pozwoli, abym pokazał pełnię swoich możliwości.

- Co chciałbyś powiedzieć zielonogórskim kibicom?
- Na początek dziękuję za wspaniałe przyjęcie podczas memoriału Lecha Birgfellnera. Wasza pomoc jest dla mnie i całej drużyny bardzo ważna. Od chłopaków z zespołu słyszałem zresztą, że jesteście najlepsi w Polsce i potraficie podczas meczów ligowych zrobić niesamowity kocioł. A ja czuję się w takim, jak ryba w wodzie. Cieszę się, że tu jestem i mam nadzieję, że sprostam waszym oczekiwaniom. A moja gra da wam wiele, wiele radości.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska