Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gapowicze, strzeżcie się! Gorzowski MZk zapowiada więcej kontroli

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Alina i Ewa są po 50. Nie mogły znaleźć pracy, więc zostały... kanarkami. W ramach robót publicznych kontrolują bilety w miejskich autobusach i tramwajach. A dyrektor MZK Roman Maksymiak zapowiada: - Gapowiczów czeka ciężkie życie.

Obie panie nie przypominają kontrolerów, jakich wyobrażenie mamy w głowach. Oni byli wąsatymi, często gburowatymi bykami, one to miłe, uśmiechnięte, zadbane, elegancko ubrane panie. - Łamiemy stereotypy! A co! I to działa, bo pasażerowie zupełnie inaczej do nas podchodzą - przyznają zgodnie. A i kontrolowani zmianę odczuwają. - Jest kulturalnie, spokojnie. Nie od dziś wiadomo, że kobiety łagodzą obyczaje - przyznaje Paweł Falak, wysiadający z autobusu 126. Katarzyna Nadolska dodaje: - Podziwiam te panie. Sama chyba nie miałabym takiej odwagi.

Uzupełniają się

Pani Alina miała dziesięcioletnią przerwę w zatrudnieniu. Gdy postanowiła znaleźć sobie pracę, okazało się, że dla kobiet po 50. nie ma morza propozycji... Nieco inaczej było z 53-letnią panią Ewą. Ona miała etat w przedszkolu, potem w ochronie. Ale chciała czegoś innego. Obie - jako bezrobotne - wystarały się o pracę w MZK. Chętnych było wielu i ciągle jest, ale testy przeszła garstka, w tym one.

- Mogłabym tu pracować do emerytury. To może nieco stresująca, ale bardzo fajna praca - mówi pani Ewa. Pani Alinie też się podoba. Głównie dlatego, że zawsze chciała pracować... między ludźmi. - Ale gdyby pięć lat temu ktoś mi powiedział, że będę sprawdzała bilety, postukałabym się znacząco w głowę - śmieje się.

Jaki mają sposób na gapowiczów? Prosty: są miłe, ale stanowcze. I to naprawdę działa. - Niemiłe sytuacje niemal się nie zdarzają. Większość nie wykłóca się, wielu mówi ,,przepraszam" i ,,dziękuję" - mówi pani Ewa.

Od pewnego czasu jeżdżą we dwie. Mówią, że świetnie się uzupełniają, bo obie mają zupełnie inne temperamenty i charaktery. - Najczęściej można nas spotkać na trasie Ustronie - centrum - dodają.
Skąd pomysł na zatrudnianie bezrobotnych i studentów do kontroli biletów? Bo im więcej ,,kanarów" tym więcej złapanych gapowiczów. Dlatego MZK ma do pomocy nie tylko osoby z pośredniaka, ale także studentów na umowę - zlecenie! -

Pracuje ich trzech. Jeden z Nowej Soli, drugi z Leszna, trzeci jest z Gorzowa - mówi Marek Świst z zakładu. Zgodnie z nową taktyką firmy zwiększono liczbę kontrolujących (dziś to już 18 osób!) i liczbę kontroli. Efekty widać. Porównaliśmy liczbę kontroli, sprawdzonych osób i wystawionych biletów w drugim kwartale minionego roku i obecnego. Różnica jest ogromna (patrz ramka). - A to nie koniec. Od września kontrole będą zmasowane.

Gapowicze muszą odczuć, że się nie prześlizgną - zapowiada szef Miejskiego Zakładu Komunikacji Roman Maksymiak.
Wiemy, że system będzie polegał m.in. na obstawianiu najpopularniejszych tras i sprawdzaniu każdego nadjeżdżającego pojazdu. Czyli np. ekipa ,,kanarów" ze strażnikami zajeżdża na pętlę i tam ,,trzepie" każdy wagon, wypuszczając pasażerów wyłącznie przednimi drzwiami.

Ale dług!

Czemu firma tak skupia się na wyłapywaniu gapowiczów? Bo przychody ze sprzedaży biletów to główne źródło utrzymania firmy, które z roku na rok podsycha (dziś każdego dnia z usług MZK korzysta około 70 tys. osób, kiedyś było to ponad 100 tys. ludzi).

Tymczasem u nieuczciwych pasażerów zakład ma około 2 mln zł. I chce je odzyskać. Właśnie wysłał do firmy windykacyjnej 7 tys. startych mandatów.
Panie Ewa i Alina nie zgodziły się na zdjęcie wyłącznie z jednego powodu: by gapowicze nie mogli ich sobie zapamiętać, bo to ,,odbiera element zaskoczenia". A ten od września bardzo się przyda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska