Przy feralnym garbie w Bukowie w czwartek zebrał się tłumek ludzi. Miejscowi, ale i władze powiatu, zarząd dróg, media. - Jeżdżę 23 lata, ale pierwszy raz przeżyłem tak niebezpieczną sytuację - mówił do zebranych na szosie O. Banaś. Deklaruje, że nie jechał szybko, najwyżej 50 km/godz. Nie było żadnych znaków ostrzegawczych. Uszkodził miskę olejową i podwozie.
- Tutaj samochody często walą o asfalt, a my później zbieramy części - podpowiadała Halina Roszak mieszkająca w pobliżu. - No i kierowcy wysiadają, patrzą, a z wozu leci im olej.
Problem pojawił się rok temu, gdy na zlecenie zarządu dróg powiatowych firma Budmil przebudowała w tym miejscu przepust pod drogą dla płynącego strumyka. Okazało się, że pod rurą przepustu idzie już kanalizacja i przewody energetyczne. Nie można było ich ruszyć, ani wkopać głębiej, w efekcie na drodze wyszedł garb. Dziś stał się problemem.
- To nie są błędy wykonawstwa, to zła konieczność - tłumaczył mieszkańcom Ryszard Kifert, szef Budmilu. Natomiast Jerzy Fabiś z zarządu powiatu dodawał, że przecież na drodze ustawiono znaki ograniczające prędkość i mówiące o garbie. Niestety, okazało się - co przyznali niektórzy mieszkańcy - że jakiś wandal bezsensownie wyrzucił gdzieś znaki. Teraz postawiono nowe.
Rozwiązaniem problemu może być "dołożenie" asfaltu przed i za garbem, i tym samym złagodzenie go. I takie plany ma zarząd dróg. - Choć, niestety, mamy kłopoty ze złotówkami na drogi - martwi się J. Fabiś.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?