Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy jąkanie nie daje żyć

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
ALEKSANDER KOŁPOWSKINa zdjęciu z żoną Iwoną. To jego dobry duch, który wspiera go w terapii od samego początku. Gorzowianin ma 29 lat. Mieszka na Górczynie. Pracuje w pracowni projektowej. W wolnych chwilach "trochę gra na komputerze”, ale spojrzenie ukochanej wskazuje, że "trochę” jest raczej niewłaściwym określeniem.
ALEKSANDER KOŁPOWSKINa zdjęciu z żoną Iwoną. To jego dobry duch, który wspiera go w terapii od samego początku. Gorzowianin ma 29 lat. Mieszka na Górczynie. Pracuje w pracowni projektowej. W wolnych chwilach "trochę gra na komputerze”, ale spojrzenie ukochanej wskazuje, że "trochę” jest raczej niewłaściwym określeniem. fot. Tomasz Nieciecki
- Jak gdzieś dzwonię, to często rozmówcy rzucają słuchawką. Myślą, że jestem pijany, albo że się wygłupiam - mówi Aleksander Kołpowski. Ja napisałem jego wypowiedź w parę sekund, a on wypowiadał te słowa kilka razy dłużej.

WARTO WIEDZIEĆ

WARTO WIEDZIEĆ

Jąkanie można wyleczyć. Nawet osoba, która mocno się jąka, osiąga znaczną poprawę poprzez usunięcie lęku, ćwiczenia oddechowe i rozluźniające. Efekty widoczne są już po kilku tygodniach, ale trzeba wytrwałej pracy pacjenta przy pomocy logopedy. Nową metodą jest wyuczenie mowy od nowa. Proces trwa około półtora roku, a osoba, która poddaje się terapii, na początku przez pewien okres mówi w tempie kilkukrotnie zwolnionym, stopniowo dochodząc do naturalnej mowy. W Polsce jąka się 1-2 proc. dorosłych i 4 proc. dzieci, co daje ok. 500 tys. osób. Blisko 65 proc. dzieci wyrasta z jąkania, zanim skończy cztery lata, bez leczenia.
Źródło: www.wikipedia.pl

- Od kiedy się jąkasz?
- Od dzieciństwa, ponad 20 lat. Dziś mam 29. Przez lata musiałem się zmagać z docinkami.

- Dziś jąkanie też ci przeszkadza?
- Z jąkaniem nie da się normalnie żyć.

- Dlaczego?
- Załatwienie urzędowej sprawy, wizyta w sklepie czy rozmowa telefoniczna to przeszkoda nie do przejścia. Dlatego postanowiłem się z tym uporać. I zgłosiłem się na terapię do ośrodka w Mikołowie. Jestem tam dziś jedynym człowiekiem z województwa lubuskiego. Ćwiczę od sierpnia.

- Na czym polega terapia?
- Tak naprawdę uczę się mówić od nowa. Dla osoby postronnej wygląda to tak, że każdy wyraz nienaturalnie przeciągam. Brzmi to, przyznaję, dość dziwnie.

- Słyszałeś już przykre komentarze albo teksty, że jesteś pijany?
- Często zdarzało się, że gdy gdzieś się dodzwaniałem, to rozmówcy rzucali słuchawkami. Myśleli, że jestem pijany, albo że się wygłupiam. Tymczasem jednym z moich zadań jest zagadanie codziennie do 20 osób. Muszę też chodzić po sklepach i ucinać pogawędki ze sprzedawcami. Chodzi o to, bym ćwiczył mowę nie w domu, w samotności, ale przy ludziach, w tumie, publicznie. Trzeba pokonać wstyd i nerwy. Bo jak się zdenerwuję, to trudno jest zacząć.

- Zaraz, zaraz... Kiedy kończysz terapię?
- Na początku lutego.

- To oznacza, że musisz na ulicach miasta zaczepić jeszcze około 1,8 tys. ludzi!
- (uśmiech) Mniej więcej. Ale od kiedy uczestniczę w terapii, czuję się dużo pewniej. Kiedyś, gdy się jąkałem, zacinałem, nie było mowy o wyjściu i zaczepieniu obcej osoby.

- Co było najtrudniejsze?
- Pierwszy krok - zapisanie się na zajęcia w Mikołowie. Ktoś, kto to zrobi, musi być przekonany, że ma dość jąkania się i że zrobi wszystko, by pokonać je podczas terapii. Potem trudne jest to pierwsze pytanie zadane obcej osobie. A później nie można się poddawać. Często zanim zdążę powiedzieć dzieeeeeń dooooobry, ktoś już ode mnie ucieka.

- Może teraz, gdy ludzie zobaczą cię w gazecie, i przeczytają, że nie jesteś podejrzanym natrętem, tylko człowiekiem, który walczy z jąkaniem, coś się zmieni?
- Byłoby miło. Ale już nie przejmuję się docinkami i niepowodzeniami. Nie poddam się, dam radę.

- Nie wątpię. Poza tym cały czas wspiera cię żona. Pomaga, instruuje, skąd tyle wie o technice walki z jąkaniem?
- Na pierwsze spotkanie do Mikołowa pojechaliśmy wspólnie. Dziś jest moim pomocnikiem. Jest cierpliwa, wspaniała. Czasami zapominam o zasadach, zapędzam się, ona koryguje wszystko jak trzeba.

- Ile lat jesteście po ślubie?
- Dwa. (Iwona wybucha śmiechem, Aleksander sprawdza szybko na obrączce datę). Trzy!

- Jak sobie dałeś radę podczas przysięgi? Wtedy byłeś jeszcze przed terapią?
- (Oboje się uśmiechają) Tak naprawdę podczas uroczystości nie powiedziałem "tak". To znaczy powiedziałem je w myślach, ale na głos raczej nie.

- Nie rozumiem.
- Nie uprzedziliśmy pani w urzędzie stanu cywilnego, że mam kłopot z wymową. Gdy przyszła moja kolej na powiedzenie "tak", po prostu lekko zdziwiona moim zachowaniem poleciała dalej z tekstem i tak dobrnęliśmy do końca.

- Walczysz z jąkaniem, które męczyło cię ponad 20 lat. Ze statystyk wynika, że około 2 procent dorosłych ma ten kłopot. Chyba nie jest wam łatwo?
- Tego nie da się opisać. Chciałbym, żeby każdy człowiek przez dwa tygodnie musiał przechodzić to, co my. Żeby zobaczył, jak to jest. Może wtedy docinki by się skończyły.

- Spotkaliśmy się, bo do "Gazety Lubuskiej" zadzwoniła twoja żona. To był jej pomysł?
- Mój. Ale bałem się, że jeśli ja zadzwonię, ktoś po drugiej stronie się rozłączy.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska