Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy zapalił papierosa, w samochodzie doszło do wybuchu gazu. Znamy już szczegóły wypadku w Nowej Soli

Dagmara Dobosz 0 68 324 88 71 [email protected]
fot. Daniel Lesiewicz
We wtorek w nocy na ul. Moniuszki doszło do groźnego wypadku. Opel uderzył w kamienicę i stanął w płomieniach. Dziś znamy już więcej szczegółów zdarzenia i obecny stan zdrowia kierowcy.

Wypadek wydarzył się ok. godz. 22.00 na ulicy Moniuszki w Nowej Soli. Opel vectra zapalił się w trakcie jazdy, 20 - letni kierowca z niego wyskoczył, a auto potoczyło się dalej i uderzyło w wejście do kamienicy. Młody mężczyzna kierujący pojazdem z obrażeniami trafił do nowosolskiego szpitala. Tam przeszedł operację, ale czekają go jeszcze kolejne.

- Ma poparzenia trzeciego stopnia twarzy, rąk i nóg, łącznie ok. 25 proc. powierzchni ciała - mówi Ryszard Spławski, ordynator oddziału chirurgii plastycznej i oparzeń. Dodaje, że nowosolanin jest intensywnie leczony, a jego stan jest stabilny.

Zawinił papieros

Znamy już przyczyny tego tragicznego wypadku.
- Mężczyzna oświadczył, że poczuł w samochodzie gaz, który musiał ulatniać się z instalacji gazowej, w którą była wyposażona vectra. Przy próbie zapalenia papierosa doszło do wybuchu - wyjaśnia Anna Szwarczyńska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli.

Dodaje, że mężczyzna został poddany badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Okazało się, że był trzeźwy.
Jak nam powiedziała matka 20 - letniego kierowcy, opel to auto kolegi, który kupił je zaledwie tydzień temu.

- Mój syn chciał się tylko przejechać - płacze roztrzęsiona kobieta. - Kiedy wybuch go oślepił, próbował odpiąć pasy, ale nie mógł. Na szczęście wreszcie mu się udało i wyskoczył z samochodu na ulicę. Gdyby nie to... - głos jej cichnie. Później wyjaśnia, że syn był ubrany w krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawem, stąd tak poważne poparzenia rąk i nóg.

Nie było dokąd uciec

Przed kamienicą przy ul. Moniuszki 12 widać jeszcze ślady po wypadku. Na chodniku są czarne smugi, obok leżą kawałki potłuczonej szyby. Żywopłot odgradzający chodnik od jezdni jest połamany, a ściana budynku trochę osmolona. Gdy samochód wjechał w wejście do kamienicy, jej mieszkańcy przeżyli chwile grozy.

- Spałam już, kiedy nagle obudziło mnie walenie do drzwi i krzyk sąsiadki "Palimy się!" - opowiada Zofia Sienkiewicz. W pierwszej chwili starszej kobiecie przyszło na myśl, że pożar wybuchł w mieszkaniu sąsiadki, ale kiedy otworzyła drzwi na klatkę schodową zobaczyła płomienie za oknem.

- Pomyślałam wtedy, że pali się sklep chemiczny na dole. Bałam się, że wybuchnie. Wpadłam w szok, nie wiedziałam, co mam robić. Wszędzie było mnóstwo dymu - wspomina starsza kobieta. Ucieczka drzwiami wejściowymi była niemożliwa, ponieważ były zablokowane przez płonące auto. - W panice wyciągnęłam szufladę z dokumentami i biegałam z nią po mieszkaniu, bo kiedyś słyszałam, że z pożaru trzeba uratować dokumenty.

- Już chciałam otwierać okno i przenieść dzieci sąsiadki i mojego pieska Wikę na daszek, który przylega do budynku. Na szczęście przyjechała straż i ugasiła pożar. Dopiero po tym zobaczyłam, że to był samochód. Do rana już nie spałam - mówi przejęta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska