Niespokojny wieczór i chwile grozy przeżyła Ewa Kula z Świbnej, której córka zadławiła się plastikowym elementem.
- Po południu na ulicę spadło drzewo. To cud, że nikogo nie zabiło! Na miejscu zjawiła się policja. Gdy cała akcja się kończyła, poszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia, a moja córka raczkowała w pokoju. W pewnym momencie zobaczyłam, że mała nie oddycha - opowiada Ewa Kula, mama dziewięciomiesięcznej Kingi. - Zadzwoniłam na pogotowie, które jechało do nas bardzo długo, a z Lubska to tylko siedem minut drogi na sygnale! - informuje E.Kula.
Na szczęście niedaleko ich domu byli jeszcze policjanci, zabezpieczający miejsce upadku drzewa.
Co działo się później? O czym jeszcze mówi mama dziewięciomiesięcznej Kingi. Czytaj w piątkowej "Gazecie Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?