Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie jeździ kilka milionów mercedesów, nie ma pasów dla pieszych i panuje dzicz na drogach (zdjęcia, wideo)

Piotr Jędzura 68 324 88 25 begin_of_the_skype_highlighting              68 324 88 25      end_of_the_skype_highlighting [email protected]
Jedne z miniautobusów w Maroku na trasie między wioskami. Ci, którzy nie zmieścili się w środku stoją na zderzaku trzymając się drzwi.
Jedne z miniautobusów w Maroku na trasie między wioskami. Ci, którzy nie zmieścili się w środku stoją na zderzaku trzymając się drzwi. fot. Piotr Jędzura
W Maroku przepisy drogowe sprowadzają się do kontroli prędkości, brakuje sygnalizacji świetlnej, nie ma pasów na przejściach dla pieszych. Autobusy międzymiastowe są rzadkością, a podstawowym samochodem jest stary mercedes.

[galeria_glowna]

Maroko to piękny kraj, ale tak jak jest on piękny tak dziko jeździ się po drogach. Pierwszy sygnał o kłopotach zauważyliśmy już na trasie do Marrakeszu. Przed nami jechała wyładowana po brzegi ciężarówka. Była tak napakowana, że podczas zakrętów miało się wrażenie , że zaraz się przewróci. Kierowca nie zwracał uwagi na linie ciągłe przecinając ją na zakrętach. Nie patrzył też w lusterka. Przez kilkadziesiąt kilometrów nie dał się wyprzedzić zajeżdżając nam drogę. Przewodnik powiedział, że to normalne. Dosłownie… dzicz na drogach.

Kolejny sygnał o niebezpieczeństwie. Po wjeździe do Marrakeszu trafiliśmy do kilkumilionowego miasta, gdzie sygnalizacja świetlna jest rzadkością. Pasy? Jakie pasy dla pieszych. Nie ma ich. Ludzie przechodzą lub przebiegają przez jednię gdzie tylko się da. Dla kierowcy z Europy to dziwne zjawisko. W dodatku nikt nie dostanie za to mandatu. Potrącenie będzie rozpatrywane za każdym razem indywidualnie. Dużo zależy zawsze od poglądu na sprawę policjanta.

Kolejna sprawa, to wszechobecne w mieście motorynki. Jest ich tak dużo, że czasami zapychają ruch na drogach. W dodatku jeździ na nich po kilka osób. W Fezie widziałem mężczyznę i kobietę, a w środku siedziało dziecko. I to na małym motorku.
Motorki to też inne zagrożenie. Kraksy z ich udziałem to niemal codzienność. Jest coś jeszcze. Nastolatki na motorynkach często podjeżdżają do turystów, wyrywają torebki i błyskawicznie znikają ze zdobyczą na zatłoczonych ulicach. Pogoń za nimi jest bezcelowa. Tacy złodzieje są nieuchwytni.

Czytaj więcej**Marakesz na placu Straceńców (zdjęcia, wideo)**

Policja w Maroku na drodze ma dwa ważne zadania. Pierwsze to kierowanie ruchem na wielkich rondach w mieście. Tylko obecność mundurowych jest w stanie odkorkować zatłoczone ronda. Druga sprawa, o wiele ważniejsza to kontrole prędkości. W biednym Maroku prawie każdy patrol na drodze jest wyposażony w laserowy radar. Dla porównania w Zielonej Górze, jest tyko jedno takie urządzenie. Mandaty za przekraczanie prędkości są surowe. Na radar bardzo łatwo wpaść. Na większości dróg obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km. Rozmowa z arabskim policjantem na niewiele się zda. Bez słowa wypisuje na karteczce mandat i czeka na gotówkę.

Drogi w Maroku na prowincji to koszmar. Dziura goni dziurę. W górach bardzo często zdarzają się zarwane odcinki asfaltowych tras. Szczególnie teraz, kiedy przez Maroko przeszły fale opadów oraz lokalnych powodzi. O barierkach ochronnych przy trasach nawet nie ma co myśleć. Miejscami na górskich trasach natrafimy na murki, ale bardzo niskie.
Za to główne drogi w miastach są w doskonałym stanie. Szerokie i przejezdne. Podobnie autostrady, jedna główna podzielona na odcinki. Wjazd na autostradę jest płatny.
O znaki drogowe nie ma się co martwić. Są takie same jak w Europie. Napisy arabskie zawsze są przetłumaczone na język francuski. Dzięki temu poradzimy sobie z nazwami miejscowości.

Stacje benzynowe. Z tym jest problem za miastami. Sieć stacji benzynowych w Maroku jest bardzo skąpa. Najlepiej dotankowywać po drodze, kiedy tylko dostrzeżemy stację benzynową. W ten sposób unikniemy kłopotów związanych z pustym bakiem.

Czytaj więcej**Duszący fetor podczas produkcji skór w Maroku (zdjęcia)**

Podstawowym środkiem transportu w miastach są autobusy oraz taksówki. Taksi to prawie zawsze stary mercedes 200. To najbardziej popularny pojazd w Maroku. Tamtejsze źródła podają ich liczbę na kilka milionów. I jest ich obecnie w Maroku najwięcej na świecie.
Taksówkarz na trasie zabiera po drodze tyle osób, ile tylko uda mu się zmieścić do auta. Standardem jest przejazd sześciu osób plus kierowca w mercedesie. W środku taksówki kokpit jest najczęściej wyścielony… wykładziną. Na kierownicy obowiązkowo nakładka "miś". Taksówki nie są drogie biorąc pod uwagę liczbę przewożonych pasażerów. Kasa za kurs jest dzielona.

Autobusy w dużych miastach kursują dość często. Za bilet płaci się kierowcy. Znacznie gorzej transport wygląda na prowincji. Autobusy międzymiastowe to rzadkość. Kursują jedynie na trasach pomiędzy dużymi miastami. Z tego powodu rozwinęła się sieć prywatnego transportu. Kto tylko ma busa staje się… kierowcą miniautobusu. Busy zatrzymują się w każdej miejscowości i zabierając stojące przy drodze osoby. Pasażerowie jeżdżą w środku, na dachu oraz trzymając się drzwi stojąc na zderzaku. Trzeba przyznać, że to bardzo "tropikalny" środek transportu. Polecam każdemu choć raz pokonać dłuższą trasę w taki sposób. Przejazd takimi busami jest bardzo tani.

Osiołek i muł zaprzężone do wozu to nadal najbardziej powszechny i najtańszy środek transportu na wsi i w mieście w Maroku.

Transport kolejowy w Maroku kuleje. Jak powiedział nam przewodnik, na podróż koleją nie ma szans. Zaledwie kilka procent kraju jest objęte torami. To poważny problem, nad którym zastanawia się król Maroka. I ciągle się zastanawia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska