Starsi domagają się zamykania dyskotek, bo te im przeszkadzają. W ubiegłym tygodniu oficjalnie otwarto lokal, zamknięty w czerwcu przez straż pożarną.
Do klub Vega na osiedlu XXX-lecia, jednej z ostatnich czynnych dyskotek w mieście, przyjeżdża młodzież z całego Żagania. Na początku czerwca bar zamknięto po kontroli straży pożarnej. - To miasto niedługo zamkną na kłódkę i nic tu się nie będzie działo - denerwuje się spotkany w pobliżu lokalu 20-letni Krzysztof Kowalczykowski.
Światła z rygorem
-- Kontrolujący lokal strażak zarzucił mi brak świateł awaryjnych, odbioru lokalu przez kominiarza i elektryka. Tego dnia nie miałem nawet możliwości dojść do tablicy z głównym wyłącznikiem prądu, bo przecież tylko dzierżawię lokal - opowiada o kontroli z początku czerwca Arkadiusz Szalek, właściciel Vegi. - Gdy wszystko sprawdziłem, zaniosłem papiery do straży i pokazałem też światła.
- W dniu kontroli ten pan nie wiedział, że ma światła awaryjne. Nie miał też przy sobie odpowiednich dokumentów - uzasadnia Krzysztof Sowa z żagańskiej straży pożarnej.
Właściciel Vegi szybko wziął się za dostarczenie dokumentacji. - Gdy wszystko zrobiłem okazało się jeszcze, że światła awaryjne nie są takie, jak trzeba - opowiada A. Szalek.
- To także urządzenie przeciwpożarowe i podlega rygorystycznym przepisom. Trzeba mieć do świateł opinie rzeczoznawcy i eksperta - wyjaśnia K. Sowa.
Było głośno?
Właścicielowi lokalu zależało na czasie i od ręki ściągnął fachowców, otrzymał ekspertyzy i pognał do straży pożarnej. Tam usłyszał, że przed kolejnym weekendem nie otrzyma decyzji o cofnięciu zamknięcia lokalu. - Najpierw ten pan był na urlopie, potem na szkoleniu - żali się A. Szalek.
- Zgodnie z prawem na odpowiedź mamy 30 dni. Pan Szalek wysłał pismo 15 czerwca. My zdecydowaliśmy o ponownym otwarciu lokalu 3 lipca - wyjaśnia K. Sowa. Dodaje także, że właściciel Vegi otrzymał jeszcze jedną decyzję - m. in. o zamontowaniu hydrantów i zdjęciu desek ze ścian wewnątrz lokalu.
- Założyłem je po to, żeby wytłumić salę. Przecież od dawna grupa ludzi narzeka na hałas - tłumacz A. Szalek.
Właśnie o zakłócanie ciszy nocnej toczy się sprawa przed sądem grodzkim. Jeden z mieszkańców osiedla skarży się na hałas. - Majowej nocy znów nie mogliśmy spać i wzywaliśmy policję, tak było głośno w Vedze - zeznawał przez sądem (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Kolejna rozprawa odbędzie się 25 lipca. Do tematu wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?