Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GKP Gorzów bez władz i pieniędzy

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Były już prezes GKP Sylwester Komisarek zgodził się pokryć połowę długu, czyli 600 tys. zł. Ta propozycja nikogo nie zadowoliła. To oznacza, że klubem będzie wkrótce kierował kurator.
Były już prezes GKP Sylwester Komisarek zgodził się pokryć połowę długu, czyli 600 tys. zł. Ta propozycja nikogo nie zadowoliła. To oznacza, że klubem będzie wkrótce kierował kurator. fot. Kazimierz Ligocki
Zawodnikom, trenerom i sympatykom Gorzowskiego Klubu Piłkarskiego została już... chyba tylko modlitwa. Od piątkowego wieczoru stowarzyszenie nie ma ani władz, ani funduszy, ani perspektyw na granie w pierwszej lidze.

Nadzwyczajne, walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze GKP skończyło się najgorszym z możliwych scenariuszy. Prowadzący obrady Alfred Nowosadzki wygłosił po dwóch godzinach dyskusji smutną konkluzję: - Ponieważ klub nie ma żadnych statutowych władz, w poniedziałek poinformuję o tym pisemnie prezydenta Gorzowa. Jest on organem nadzorczym stowarzyszenia. Prezydent będzie z kolei zobowiązany wystąpić do sądu z wnioskiem o ustanowienie kuratora.

Skąd tak dramatyczne wydarzenia w jedynym lubuskim pierwszoligowcu? Na początku obrad, dwukrotnie przekładanych od 14 grudnia, pisemne rezygnacje złożyli wszyscy członkowie starych władz: prezes Sylwester Komisarek, członkowie zarządu: Paweł Najdowski, Aleksander Ryński i Leszek Sokołowski oraz członkowie komisji rewizyjnej: Piotr Kupidura, Andrzej Drzewiński i Liwiusz Sieradzki. Potem zaczęła się dyskusja o klubowych finansach. Jej konkluzja była porażająca: dług GKP wynosi dziś dokładnie 1.222.090,01 zł! Skąd się wzięła tak ogromna kwota?

- To efekt grania przez dwa i pół sezonu na zapleczu ekstraklasy - wyjaśnił Komisarek. - Cały czas mieliśmy jeden z najniższych budżetów, ale utrzymanie drużyny na tym szczeblu zmuszało nas do podpisywania z zawodnikami 5, 6-tysięcznych kontraktów. Za mniejsze pieniądze nikt nie chciał u nas grać. Z miasta dostawaliśmy co roku mniejszą dotację, nie udało się też pozyskać sponsorów. Widać pierwsza liga nas przerosła...

Ochotę na przejęcie władzy w GKP przejawiali członkowie kibicowskiego Stowarzyszenia Niebiesko-Biali. Deklarowali, że mają pomysł na dotrwanie przynajmniej do końca wiosennej rundy, ale postawili jeden warunek: Komisarek (a właściwie jego firma Interkomtrans) musi spłacić całe zadłużenie. Były prezes nie złożył jednak podpisu pod dostarczonym mu projektem umowy sponsorskiej. - Włożyłem już w ten klub grube miliony. Teraz mogę przekazać najwyżej 600 tys. zł. W pierwszej kolejności uiszczę 445 tys. zobowiązań wobec ZUS i Urzędu Skarbowego. Pozostałe 155 tys. zaspokoi roszczenia 14 innych podmiotów - oświadczył. Riposta Jacka Ziemeckiego, występującego w imieniu Niebiesko-Białych była natychmiastowa: - Z ponad 600-tysięcznym garbem nie znajdziemy żadnego chętnego do współpracy. Chcieliśmy zacząć od zera, ale w obecnej sytuacji wycofujemy się z naszych zamiarów.

Grubo ponad stu uczestników zebrania opuszczało salę w szoku. Do nikogo nie mogła dotrzeć bolesna prawda, że po prawie ośmiu latach rządów Komisarka, zaznaczonych wydźwignięciem GKP z klasy okręgowej do pierwszej ligi, profesjonalny futbol w Gorzowie może przestać istnieć. Nie uwierzyli w to również piłkarze. Na pytanie, co zamierzają, odpowiedzieli chórem: - W sobotę jedziemy do Szczecina na sparing z Pogonią. Autokar jest już zamówiony. W poniedziałek zastanowimy się, co zrobimy dalej.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska