Inauguracja wiosennej rundy miała być dla Sandecji początkiem marszu do ekstraklasy. Zespół objął dobrze znany również w Gorzowie trener Mariusz Kuras, działacze zadbali o kilka wartościowych wzmocnień, a premierowy po zimowej przerwie pojedynek przyszło obejrzeć trzy tysiące widzów. Nasi popsuli jednak rywalom świąteczny nastrój. Zagrali z zębem i pomyślunkiem, zasłużenie sięgając po jeden punkt.
- Przed mecze obejrzeliśmy boisko i zobaczyliśmy, że szczególnie na środku jest bardzo grząskie. Powiedzieliśmy więc sobie, że atakować będziemy głównie skrzydłami - zdradził trener GKP Krzysztof Pawlak. Pierwszą szansę jego podopieczni mieli już w 4 min. Krzysztof Kaczmarczyk dośrodkował z prawego skrzydła, z piłką minął się próbujący strzelać głową Przemysław Łudziński, a dwie dobitki Adama Banasiaka zatrzymał Jan Frohlich. W natychmiastowej kontrze gospodarzy futbolówka trafiła do prawego obrońcy Sandecji Petara Borvicianina. Serb pobiegł prawą stroną, dośrodkował i ku swemu zdumieniu... zobaczył "gałę" w siatce! Ta przeszła bowiem między stoperami GKP, skozłowała, odbiła się od słupka i wyładowała w siatce za plecami Kamila Ulmana. - Tragifarsa! - krzyknął Pawlak i złapał się za głowę.
Miejscowi nie poszli - na szczęście! - za ciosem i nie dobili nas drugim golem. Po kilkunastu minutach gorzowianie odzyskali równowagę. W 16 min mocno, ale minimalnie niecelnie uderzył z dystansu Michał Ilków-Gołąb, przekwalifikowany od tej rundy z napastnika na prawego obrońcę. Siedem minut później dobrą sytuację miał pod bramką GKP Marcin Chmiest. Po jego strzale kolanem z 6 m pewnie interweniował jednak Ulman. Do przerwy więcej emocji nie było.
Po zmianie stron boiska "górale" ostro ruszyli do przodu. W 52 i 60 min na głowy swych kolegów celnie dośrodkował Pavel Eismann. Po uderzeniu Marcina Woźniaka futbolówka wylądowała w rękach bramkarza GKP, a po strzale Chmiesta minęła jego "świątynię". Minutę później ręce naszych piłkarzy powędrowały w górę. Kaczmarczyk wykonał kolejny rajd prawym skrzydłem, zacentrował, a nadbiegający Emil Drozdowicz bez trudu pokonał Marka Kozioła strzałem głową. 1:1!
Nowosądeczanie ani myśleli pogodzić się ze stratą dwóch oczek. W ich przedniej formacji najżwawiej poruszał się Wojciech Trochim, grający od 12 min w miejsce kontuzjowanego Konrada Cebuli. W 66 min rezerwowy pomocnik Sandecji huknął z 25 m w poprzeczkę, a dziewięć minut później główkował z najbliższej odległości po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Na szczęście dla naszych, w dobrym miejscu stał Drozdowicz. Odbił piłkę głową przed samą linią bramkową, wyręczając bezradnego już w tej sytuacji Ulmana.
- Gdybyśmy w końcówce zakończyli kilka naszych ataków celnym ostatnim podaniem, moglibyśmy się pokusić nawet o zwycięstwo. Ale remis jest sprawiedliwy. Miło było słuchać, jak ludzie składali nam gratulacje za walkę - podsumował mecz drugi szkoleniowiec i zarazem dyrektor GKP Mariusz Niewiadomski.
SANDECJA NOWY SĄCZ - GKP GORZÓW 1:1 (1:0)
Bramki: Borovićanin (4) - Drozdowicz (61).
SANDECJA: Kozioł - Borovićanin, Frohlich, Zbozień, Woźniak - Gawęcki, Berliński (od 71 min Aleksander), Kowalczyk, Cebula (od 12 min Trochim) - Eismann (od 79 min Janicz), Chmiest.
GKP: Ulman - Ilków-Gołąb, Markowski, Grocholski, Jasiński (od 62 min Małkowski) - Kaczmarczyk, Ciach, Łuszkiewicz, Banasiak - Drozdowicz, Łudziński (od 81 min Górski).
Żółte kartki: Woźniak, Chmiest i Kowalczyk. Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 3 tysiące.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?