Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GKP Gorzów: dwie różne części sezonu

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Bramkarz Sławomir Janicki był jesienią najlepszym zawodnikiem GKP. Czy po odejściu trenera Topolskiego również opuści Gorzów?
Bramkarz Sławomir Janicki był jesienią najlepszym zawodnikiem GKP. Czy po odejściu trenera Topolskiego również opuści Gorzów? fot. Kazimierz Ligocki
Jesień w wykonaniu pierwszoligowego GKP Gorzów można podzielić na dwie połówki. Pierwszą, gdy niebiesko-biali lali nawet wielkie firmy i drugą, w której spisywali się coraz gorzej.

Przed zimową przerwą GKP zakotwiczył na dziesiątym miejscu. Takie zadanie postawił przed trenerem Adamem Topolskim zarząd klubu. Również sam szkoleniowiec realnie oceniał siłę drużyny, którą uratował przed spadkiem w poprzednim sezonie. - Sukcesem będzie ósma, dziewiąta lokata - mówił w sierpniu, tuż przed rozpoczęciem rozgrywek.

Tymczasem wyniki pierwszych spotkań przeszły najśmielsze oczekiwania. Wyjazdowa wygrana w Kluczborku, prestiżowe zwycięstwa nad Pogonią Szczecin i Górnikiem Zabrze sprawiły, że aż do piątej kolejki gorzowianie zajmowali drugą lub trzecią pozycję w tabeli. Kryzys dopadł naszych we wrześniu, a wpływ miało na niego m.in. odejście do Zagłębia Lubin bramkostrzelnego Mouhamadou Traore. Dlatego w dalszej części rozgrywek GKP nie grzeszył skutecznością, ale wciąż imponowała gra defensywy (bilans bramek w całej rundzie to 16:17). Choćby dlatego po porażce w Ząbkach nikt nie rozdzierał szat, tym bardziej, że za chwilę nasi zremisowali z Widzewem Łódź oraz zwyciężyli w Ostrowcu Św.

- Udanymi występami rozbudziliśmy spore nadzieje. Sam byłem zaskoczony, bo mimo że nie graliśmy wielkiego futbolu, zdobywaliśmy punkty. W pamięci kibiców na pewno zostaną też wspaniałe święta z wielkimi firmami - ocenił Topolski.
Pierwszym sygnałem, że zaczyna się dziać coś niedobrego, był remis z Wisłą Płock. Wówczas nasi stracili gola z rzutu karnego już w doliczonym czasie, podyktowanym po błędzie defensywy. Stało się jasne, że w obliczu kontuzji lub żółtych kartek czołowych obrońców Grzegorza Jakosza, Macieja Truszczyńskiego i Davida Topolskiego, każdy punkt będzie na wagę złota.
Prawdziwy koszmar miał jednak miejsce w ostatnich pięciu pojedynkach. Pechowa porażka u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, manko po meczach w Świnoujściu i Szczecinie oraz tylko dwa remisy z beniaminkami zostawiły trwałą rysę na pozytywnej ocenie GKP. Pozytywnej, bo w 19 meczach GKP zdobył 25 "oczek" i ma siedem punktów przewagi nad strefą spadkową.

- Finisz wyobrażaliśmy sobie zupełnie inaczej - przyznał we wtorek trener niebiesko-białych. - Przyczyn było kilka, a jedną z nich to chyba zmęczenie materiału. W zimie zamierzam wzmocnić drużynę czterema, pięcioma zawodnikami i wierzę, że wiosną znów będziemy postrachem dla najlepszych.

Ale wiele wskazuje, że rozpoczętego dzieła, Topolski nie dokończy, bo dziś ma zostać podjęta decyzja, czy zostanie on na stanowisku szkoleniowca. Zarząd GKP mocno rozważa jego zwolnienie, argumentując ją gorszymi wynikami w końcówce rundy. Do ostatecznej rozmowy z prezesem Sylwestrem Komisarkiem ma dojść rano.

Topolski nie jest tym zaskoczony. - Rozmawiałem już z prezesem na temat rozwiązania umowy. Skoro nie możemy dojść do porozumienia, to rozstanie będzie chyba najlepszym rozwiązaniem - uważa szkoleniowiec, który ma kontrakt ważny do czerwca. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że działacze zarzucają Topolskiemu złe przygotowanie drużyny do sezonu, co odbiło się na wynikach. Niewykluczone, że razem z nim z klubu odejdą czołowi zawodnicy, m.in. bramkarz Sławomir Janicki. Kto miałby ewentualnie zastąpić Topolskiego? Mówi się o czeskim trenerze Floty Peterze Nemecu i Słowaku Duszanie Radolskym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska