Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GKP wygrał w Ostrowcu

(pat)
Paweł Wojciechowski (w wyskoku) i jego koledzy przywieźli punkty z gorącego terenu, a tym samym zgłosili aspiracje do zajęcia wysokiej lokaty
Paweł Wojciechowski (w wyskoku) i jego koledzy przywieźli punkty z gorącego terenu, a tym samym zgłosili aspiracje do zajęcia wysokiej lokaty fot. Bogusław Sacharczuk
W sobotę gorzowianie dokonali tego, na co liczyliśmy. Po trzech porażkach z rzędu, dwóch ligowych i jednej pucharowej, nasi wygrali, strzelając gola w końcówce.

Rok temu "Stilon" wygrał w Ostrowcu jednym golem i historia znów się powtórzyła. Ale choć gospodarze są w trudnym położeniu, wcale nie było łatwo. Miejsce w strefie spadkowej, pusta kasa i topór wojenny zarządu z własnymi fanami to mało komfortowe warunki do pracy, a mimo to "KSZOki" walczą w każdym pojedynku i na podobny opór niebiesko-biali trafili w sobotę.

Grający z nożem na gardle rywale mogli objąć prowadzenie już w 1 min, ale strzał Jarosława Białka bez problemu obronił debiutujący w pierwszej lidze Jacek Skrzyński. Dla młodego bramkarza GKP była to w pewnym stopniu nagroda za niezły występ we wtorkowym meczu Pucharu Polski z Cracovią Kraków. "Skrzynia" w całym spotkaniu nie popełnił błędu, choć okazji do wykazania się umiejętnościami nie brakowało. Gdyby nie fatalna skuteczność KSZO, mogło być bowiem różnie.

Pojedynek nie stał na wysokim poziomie, a lekką przewagę mieli niemal przez cały czas miejscowi. Zwłaszcza w drugim kwadransie serca gorzowian mocno zadrżały, gdy najpierw w 28 min nieprzepisowo powstrzymywany na wysokości pola karnego był Damian Nawrocik. Zapachniało rzutem wolnym z bliskiej odległości, ale na szczęście sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Chwilę później znów było gorąco. Tym razem Mikołaj Skórnicki z 10 m przestrzelił obok słupka. Jeszcze w pierwszej połowie Skrzyńskiego próbowali zaskoczyć Białek i Janusz Wolański, ale i z tych opresji wyszliśmy bez szwanku. Mimo że nasi skupili się na obronie dostępu do własnego pola karnego, nie można było mieć do nich większych pretensji.

Taka taktyka opłaciła się. Grający ze stoickim spokojem goście, śmielej ruszyli do przodu po zmianie stron. Szansy na gola zaraz po przerwie szukali m.in. Adrian Łuszkiewicz i Radosław Mikołajczak. Potem obie drużyny nie potrafiły przebić się w okolice pola karnego rywala i tempo meczu siadło. Dopiero w 81 min znów było gorąco. I to jak! Groźnie z rzutu wolnego znów strzelał Białek, a stilonowców od utraty bramki uratowała poprzeczka. Gdy wydawało się, że mało ciekawy pojedynek zakończy się podziałem punktów, gorzowianie przeprowadzili akcję meczu.

Klasyczną kontrę wykończyli Emil Drozdowicz i Mikołajczak. Ten drugi minął obrońcę i bramkarza KSZO i strzałem do pustej "świątyni" zapewnił GKP jakże cenne prowadzenie. Potem już do końca niebiesko-biali pilnowali wyniku i zapisali na swoim koncie kolejny triumf.

KSZO OSTROWIEC ŚW. - GKP GORZÓW 0:1 (0:0)

Bramka: Mikołajczak (87).

KSZO: Dymanowski - Stachurski, Kardas, Dybiec, Ninković - Cieciura, Skórnicki, Białek, Lasocki (od 60 min Frańczak) - Wolański (od 79 min Żelazowski), Nawrocik (od 77 min Kanarski).

GKP: Skrzyński - Andruszczak, Ganowicz, Wojciechowski, Jasiński (od 61 min Banasiak) - Mikołajczak, Łuszkiewicz, Ciach, Petrík - Górski, Drozdowicz.

Żółte kartki: Stachurski - Łuszkiewicz. Sędziował Mariusz Podgórski (Wrocław). Widzów 700.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska