Trochę jak niewierny Tomasz, który musiał dotknąć boku Chrystusa, by sprawdzić, że to prawda. Ja palca w bok Bachusa nie wpychałem. Bo on z gliny i ślady by zostały. Korciło bardzo.
W czwartek po raz pierwszy artyści z Krakowa Robert Dyrcz i Jacek Gruszecki publicznie zaprezentowali swoje dzieło. Publicznie, to znaczy w pracowni urządzonej we fragmencie hali fabrycznej, gdzie oprócz ustawionego centralnie Bachusa zmieścić się może z 10 osób. Bożek wina cały czas się uśmiechał (trochę ironicznie) do widzów, niemo pytając: - No i jak?
Na to pytanie musiała sobie odpowiedzieć sześcioosobowa zielonogórska delegacja kierowana przez wiceprezydent Wioletę Haręźlak. Wspomagał ja prof. Andrzej Szarek, przewodniczący konkursowego jury, który specjalnie przyjechał z Cieszyna.
Przypomnijmy: na konkurs ogłoszony rok temu przez miasto wpłynęło ok. 20 prac. Wygrała propozycja rzeźbiarzy z Krakowa przedstawiająca radosnego, zadowolonego z życia Bachusa siedzącego na beczce. W Zielonej Górze zobaczyliśmy tylko wstępny projekt i artyści zabrali się do modelu rzeźby w skali jeden do jeden. Czyli naturalnej wielkości. Siedzący na beczce Bachus ma 2 m wysokości. - To jest prototyp. Zużyliśmy na to 600 kg gliny. Teraz po zrobieniu poprawek zrobimy model z gipsu, który posłuży odlewnikom do dalszej pracy - tłumaczy W. Gruszecki.
- Moje gratulacje. Chłopaki dali radę, pomnik się sprawdzi - podsumował spotkanie prof. Szarek. Wcześniej jednak, jako rzeźbiarz, zgłosił sporo uwag wywołując dyskusję. Miał zastrzeżenia do rąk, pleców i niektórych szczegółów. Jak twierdził czysto rzeźbiarskich.
- Czy Bachus powinien się w taki sposób uśmiechać? - zastanawiał się. Trochę radośnie, trochę sarkastycznie i z ironią.
- Ja jestem zadowolona - mówiła wiceprezydent Haręźlak, wdrapując się na podest i przymierzając się do rzeźby. I mając doświadczenie z konika spod Palmiarni, na którego wdrapują się setki zielonogórzan pytała: - Czy Bachus wytrzyma?
- Wytrzyma - zapewniał R. Dyrcz. - W newralgicznych fragmentach wewnątrz odlewu będą stalowe taśmy zabezpieczające przed złamaniem czy urwaniem fragmentu Bachusa - tłumaczył pokazując wysunięte kolano (aż się prosi by na nim usiąść i zrobić sobie zdjęcie) i szarfę spadającą z dłoni.
Zgodnie z harmonogramem prac krakowscy rzeźbiarze do końca marca muszą wykonać model z gipsu, który trafi do odlewni. Gotowy pomnik ma trafić do Zielonej Góry w sierpniu. Zostanie odsłonięty w pierwszym Dniu Winobrania.
Stanie na skrzyżowaniu al. Niepodległości, ul. Kupieckiej i Żeromskiego przed hotelem Śródmiejskim. - Usadowimy go na cokole wysokim na 30 cm i średnicy 3,5 m wykonanym z czarnego bazaltu - tłumaczył Paweł Urbański, dyskutując z wykonawcami o sposobie przymocowania pomnika do podłoża.
Bachus najprawdopodobniej będzie zwrócony twarzą w kierunku al. Niepodległości.
- Jest zadowolony, cieszy się z dobrej zabawy, radośnie celebruje winobranie i wita gości. Nie jest pijakiem - opowiada R. Dyrcz.
- Ile ma lat? - pytam.
- Koło 40 - bez zastanowienia strzela R. Dyrcz. Drugi autor coś oblicza i rzuca - 34 lata.
Tyle lat miał model służący za pierwowzór Bachusa? Na pewno musiał być odporny na zimno, bo rzeźbiarze lepili Bachusa przez cały styczeń i luty. W największe mrozy. Bo bożku wina tego nie widać. Nie wygląda na zmarźlucha.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?