Do tej pory panowało przekonanie, że "elki" to wprawdzie zawalidrogi, ale niegroźne. No i że za jazdę w pełni odpowiada instruktor, który siedzi z boku. Bo może jeździć bez pasów, a w pojeździe ma dodatkowe lusterka, pedały, nie mówiąc już o oponach zimowych.
Tymczasem zgodnie z polskim prawem, kursant traktowany jest na równi z doświadczonym kierowcą. 3 grudnia sąd w Radzyniu Podlaskim wydał wyrok w sprawie wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Kursantkę skazał na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i grzywnę, jej instruktor spędzi w więzieniu 2,5 roku. A tuż przed świętami w Skokach pod Wągrowcem auto szkoleniowe wpadło w poślizg. 20-letnia kursantka też może stanąć przed sądem, gdy wyzdrowieje, bo jej instruktor poniósł śmierć.
- Trochę się boję, słyszałam o tych wypadkach. Teraz też zapowiadają mróz i opady - mówi głogowianka. Mimo to przyszła zapisać na kurs swego syna, bo słyszała, że opłaty mają wzrosnąć.
Michał Madoń z Głogowa niedawno oblał egzamin w pierwszym podejściu. Miał powtarzać jeszcze w grudniu, ale stchórzył, poczeka na lepszą pogodę. Już podczas kursu miał kilka stresujących sytuacji.
- W ostatniej chwili instruktor zauważył, że pcham się pod prąd. Spociłem się cały - relacjonuje. - Teraz ludzie boją się jeździć jeszcze bardziej niż przedtem, to jasne.
Głogowska policja od lat nie odnotowała wypadków z udziałem "elki", ale nie prowadzi osobnego rejestru.
- Teoretycznie, gdyby kursant nie podporządkował się poleceniu instruktora i spowodował kolizję, mandat wypiszemy. Jeśli ani kursant, ani instruktor mandatu nie przyjmą - skierujemy sprawę do sądu grodzkiego - mówi Bogdan Kaleta, rzecznik policji.
W szkole nauki jazdy "Mada" paniki wśród kursantów nie zauważyli, choć od niedawna wykładowcy informują na kursie, że odpowiedzialność może być wspólna.
Zdaniem Edmunda Zarzyckiego, ponad 20 lat w zawodzie, instruktor może nie mieć szans zareagować. Ale podkreśla, że nie trzeba unikać nauki jazdy w warunkach zimowych, bo właśnie wtedy najwięcej się można nauczyć.
- Na kurs zapisują się ludzie dorośli, odpowiadają za siebie - uważa Tomasz Pręda, ponad rok w zawodzie. - Ale instruktor powinien ocenić, na co kursanta stać. Jeśli ma za mało umiejętności, nie zabierać w trasę.
Stanisław Neumann, 7 lat w zawodzie, swego zdania nie zmieni. - Za jazdę z kursantem odpowiadam ja. Tylko uprzedzam każdego na wstępie: żadnej samowolki. W samochodzie to ja jestem panem i władcą, i trzeba mnie bezwzględnie słuchać.
A Zenon Dudek, 20 lat w zawodzie, początkujących instruktorów sam osobiście najpierw testuje na drodze. Jego zdaniem szkoleniowiec "ma mieć oczy dookoła głowy" i wszystko przewidzieć Tylko on ponosić powinien ewentualne konsekwencje.
W głogowskim starostwie zarejestrowanych jest 29 szkół, gdzie uczą się przyszli kierowcy. Limitów nie ma. Trzeba tylko udowodnić, że ma się pojazdy, instruktorów i plac manewrowy. Instruktor musi przedłożyć zaświadczenie o zdanym egzaminie, badanie lekarskie i psychologiczne oraz świadectwo niekaralności. Weryfikacje są co roku, gdy instruktor przekroczy 65 rok życia. Badania lekarskie przechodzą też przyszli kierowcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?