Patyk jako senator SLD znany był z tego, że dużo podróżował, był członkiem różnych narodowych oficjalnych delegacji. Jeździł tak często, że nawet się zdarzało, że za to umiłowanie do wycieczek go krytykowano.
Oczywiście w podróże wybierał się przeważnie samolotami, latał ze specjalną eskadrą transportową, która wozi VIP-ów, m.in. Tupolewem, który rozbił się niedawno pod Smoleńskiem. Tym albo tym, który jest obecnie w remoncie w Rosji - tego nie wie.
- O ile pamiętam, to było w 1996 roku, zdaje się pod koniec - opowiada E. Patyk. - Leciałem tym samolotem razem z dużą delegacją państwową - do Chin i Mongolii.
Czy przeżył wtedy trudne chwile? - Na pokładzie Tupolewa nie, bo to był bardzo wygodny samolot. Podróż wtedy przebiegała bez zakłóceń, trwała kilkanaście godzin - mówi. - Była jedna trudna sytuacja, gdy lądowaliśmy w Mongolii, ale lecieliśmy wtedy zdaje się chińskim samolotem. Nie było to jednak z winy pilota ani samolotu. Na lotnisku był jeden pas, pilot chciał lądować, a tam było pełno kóz i owiec, których rolnik nie zdążył przepędzić. Samolot z nami wylądował dosłownie 50 metrów za zwierzakami.
E. Patyk wspomina, że wtedy bardzo często latał samolotami. Choćby z Wrocławia do Warszawy - co dwa tygodnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?