Do piątku dyrektor ZOZ Tadeusz Tofel miał się namyślić, czy jednak nie lepiej wycofać wypowiedzenia byłej ordynatorce anestezjologii i intensywnej opieki medycznej Wiesławie Dec i zawrzeć z nią ugodę. Musiałby wtedy przyjąć z powrotem doktor Dec do pracy, ale już na stanowisko szeregowego lekarza - starszego asystenta.
Ugodę zaproponowała sędzia Jadwiga Kawalec -Walorska na pierwszej rozprawie w sądzie pracy, przed którym zwolniona lekarka domaga się unieważnienia wypowiedzenia. Dyrektor Tofel już się zdecydował. Nie chce mieć doktor Dec z powrotem w swoim szpitalu. Już kilka dni temu skierował do sądu pismo, w którym poinformował, że nie zgadza się na ugodę z lekarką.
Proces będzie kontynuowany w listopadzie, bo takie są terminy. Ona domaga się unieważnienia wypowiedzenia i przywrócenia do pracy. Jeśli wygra, to dostanie także odszkodowanie.
- Nie spodziewamy się, że lekarka wygra w sądzie, no ale wyroki sądu trzeba szanować - mówi Grzegorz Aryż z zarządu powiatu. - Z tego co wiem, to argumenty dyrektora są mocne.
- Chciał mnie zwolnić i szukał pretekstu - mówi W. Dec. - Abstrahując od mojej sprawy, to dyrektor moim zdaniem szkodzi szpitalowi, a powiat spokojnie na to patrzy.
O co chodzi? Po pierwsze, już kilka tygodni temu pisaliśmy, że po zwolnieniu Dec oddział stracił akredytację do specjalizowania lekarzy - co oznacza jego degradację.
Druga sprawa jest jeszcze bardziej poważna: Narodowy Fundusz Zdrowia nałożył na głogowski ZOZ karę 290 tys. zł - za udzielanie świadczeń medycznych niezgodnie z umową i przepisami. Jest to najwyższa kara nałożona na szpital w województwie dolnośląskim, stanowi 1 proc. wartości rocznej kontraktu NFZ ze szpitalem. W zeszłym roku suma wszystkich sankcji w województwie nie przekroczyła 120 tys. zł.
- Ale nie zdarzyło się, żeby ktoś ewakuował oddział intensywnej opieki - tłumaczy rzeczniczka NFZ Joanna Mierzwińska. I przypomina, że kontrola funduszu rozpoczęła się w głogowskim szpitalu po doniesieniach mediów o tym, że dyrektor zwolnił ordynatorkę i jej oddział praktycznie przestał po tym pracować. Lekarze nie przychodzili do pracy, a dyrektor zarządził ewakuację oddziału, dwóch pacjentów przewieziono do innych szpitali.
- Szpital ma obowiązek poinformować nas o zmianach w zatrudnieniu albo o tym, że oddział przestaje działać, a nic takiego nie nastąpiło - mówi Mierzwińska. - Kontrola wykazała rażące uchybienia w realizacji wykonywania umowy. W związku z tym naliczyliśmy kary umowne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?