Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Główny konkurent "Avatara" - dramat wojenny "The Hurt Locker" już na DVD

Zdzisław Haczek
"The Hurt Locker” nie miał w Polsce dystrybucji kinowej. W poniedziałek od razu trafił do wypożyczalni.
"The Hurt Locker” nie miał w Polsce dystrybucji kinowej. W poniedziałek od razu trafił do wypożyczalni. fot. Kino Świat
"The Hurt Locker. W pułapce wojny" - główny rywal "Avatara" pod względem ilości nominacji (oba filmy mają ich po dziewięć) - właśnie trafił do polskich wypożyczalni DVD. W tym kameralnym dramacie wojennym liczą się dwie rzeczy: napięcie i adrenalina.

Bohaterowie "The Hurt Locker" to kilku żołnierzy z kompanii Bravo. Saperzy, którzy odliczają dni do końca misji. Jeden błąd, nie dostrzeżenie w porę Irakijczyka, który za pomocą komórki detonuje ładunek i z kolegi zostaje garść włosów w hełmie. W najlepszym razie (gdy sapera chroni pancerny kombinezon) - trup w jednym kawałku.

W zgranym oddziale pojawia się nowy: były komandos William James (nominowany do Oscara za rolę pierwszoplanową Jeremy Renner) - tak głodny bomb i zapalników, że swoją niesubordynacją nadweręża zaufanie towarzyszy.

Nie jest jednak "The Hurt Locker" kolejnym "Plutonem" z wyraźnym wewnętrznym konfliktem w amerykańskiej armii. Na moralne wycieczki nie ma tu czasu. Film Katheryn Bigelow (nominowana do Oscara za reżyserię, podobnie jak jej ex-małżnonek James Cameron za "Avatara") nie ma rozmachu "Szeregowca Ryana". Nie może się też równać z deszczem gorących łusek (świetnie uchwyconych przez oko naszego operatora Sławomira Idziaka) w "Helikopterze w ogniu".

"The Hurt Locker" to film wręcz kameralny, gdzie bohaterowie faktycznie tkwią w pułapce: pod nogami w piasku lub w bagażniku auta oplątane kablem bomby, wokół miejscowi: może tylko gapie, a może wrogowie, filmujący potencjalną eksplozję na potrzeby własnej propagandy, faszerujący materiałem wybuchowym ciało dziecka.

Bigelow nie bawi się w komentarze, patriotyczne nadbudowy. Naśladując dokument, jest z kamerą w centrum piekła. A tu prawie cisza, tylko pot, oddech, czasem przekleństwo sapera, szukającego zapalnika. Nerwowy kadr, gwałtowne zbliżenia, kaskada cięć. Napięcie rośnie.

Jeśli w obsadzie przeczytacie, że występują Ralph Fiennes, Guy Pearce czy David Morse, będzie to prawdą. Ale ci najbardziej znani z czołówki "The Hurt Locker" aktorzy pojawiają się w filmie na minutę, dwie... Ich nazwiska miały być tylko promocyjnym magnesem? Raczej nie. Bigelow bardziej chciała podkreślić, że nie zależy jej na dramacie w gwiazdorskim wydaniu, a na realizmie zwykłej wojny, antybohaterstwie zwykłych żołnierzy, którzy walczą przede wszystkim o przetrwanie. Ale czasem tak uzależniają się od lęku, adrenaliny, że po prostu muszą wrócić na skąpane irackim słońcem ulice.

"The Hurt Locker" ma dziewięć nominacji do Oscara: najlepszy film, reżyser, aktor pierwszoplanowy, zdjęcia, scenariusz oryginalny, muzyka oryginalna, dźwięk, montaż dźwięku, montaż. Ile z nich 7 marca zamieni na statuetki? Trudno dziś oceniać, wszak konkurentem jest tu nie tylko "Avatar" (osiem nominacji mają choćby "Bękarty wojny" Tarantino), którego choćby kasowy sukces pewnie nie pozostanie bez wpływu na decyzje członków Amerykańskiej Akademii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska