Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Lubrza. Aż 13-osobowa rodzina ze Staropola straciła dach nad głową. W pożarze spłonęły buciki ortopedyczne 4-letniej dziewczynki

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Spłonął dom,  w którym mieszkała 13-osobowa wielopokoleniowa rodzina
Spłonął dom, w którym mieszkała 13-osobowa wielopokoleniowa rodzina Czytelnik
Trzynastoosoba rodzina, w tym czworo dzieci, w oka mgnieniu straciła cały dobytek. Wszyscy musieli uciekać z płonącego budynku w Staropolu (gmina Lubrza). Schronienie znaleźli u rodziny. Jednak potrzebna jest żywność, środki higieniczne, pościel i pieniądze na buciki ortopedyczne dla niepełnosprawnej 4-latki.

Pożar wybuchł w środę (19 grudnia) przed godz. 15.00 w jednym z mieszkań na piętrze budynku wielorodzinnego w zabudowie bliźniaczej. Ogień wydostawał się na zewnątrz dachu pokrytego dachówką poprzez wypalone otwory.

Zasłabła w czasie akcji ratunkowej

Jak informuje bryg. Dariusz Paczesny z komendy powiatowej straży pożarnej w Świebodzinie, wszyscy mieszkańcy opuścili budynek przed przybyciem strażaków. W trakcie działań jedna z mieszkanek, na skutek silnego stresu, zgłosiła złe samopoczucie. Strażacy udzielili jej wsparcia psychologicznego do przyjazdu karetki; jednak ratownicy uznali, że kobieta nie wymaga hospitalizacji. Do szpitala za to trafił jeden ze strażaków.

Jak informuje oficer prasowy PSP, pogotowie energetyczne odcięło zasilanie elektryczne w skrzynce na budynku i strażacy rozpoczęli penetrację domu, w którym panowało bardzo duże zadymienie. Rota sprawdzała pomieszczenia, przemieszczając się wzdłuż ściany. Nagle jeden z ratowników dotknął ramieniem wypalonych przewodów elektrycznych zwisających przy ścianie, poczuł ból lewej ręki. Rota natychmiast się wycofała do strefy bezpiecznej a strażaka strażak profilaktycznie przewieziono do szpitala. - Według wstępnych ustaleń, przyczyną występowania napięcia w wypalonych przewodach był przewód zasilający sąsiedni budynek wyprowadzony pod sufitem nad mieszkaniem objętym pożarem - mówi D. Paczesny.

Dochodzenie przejęła komenda policji w Świebodzinie. Straty oszacuje zaś powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

Rodzina straciła dom

Już wiadomo, że rodzina nie może wrócić do domu, w którym strop grozi zawaleniem. Dlatego wójt zabezpieczył jej tymczasowe lokum w nieczynnej szkole w Boryszynie. Ostatecznie 13-osobową rodzinę przyjęła pod swój dach siostra najbardziej poszkodowanej. - Jedzenie i artykuły higieniczne oraz pościel to jest to, czego teraz najbardziej potrzebujemy. Pomieściliśmy się, ale zabrakło nam jeszcze dwóch materacy - mówi Justyna Sawicka, u której schronienie znaleźli wszyscy pogorzelcy. - Wszystko spłonęło. Jedziemy do domu, ale tam na pewno nic się nie odzyska. Dziękujemy za każdą pomoc i wsparcie.

Pożar wybuchł w mieszkaniu Katarzyny Wójtowicz, które zajmowała wraz z trójką dzieci. - To oni najbardziej ucierpieli. Pani Kasia straciła wszystkie dokumenty, telefon. Zabrała tylko dzieciaka i wybiegli z mieszkania tak jak stali - mówi Agnieszka Ambrożak, która powiadomiła naszą redakcję i przekazała apel o pomoc dla pogorzelców.

Pani Kasia jest matką 9-letniego chłopca i dwóch dziewczynek: 4 i 6-letniej. W domu mieszkał jeszcze 2-letni chłopiec, syn brata.- Straciliśmy wszystko, dzieci na boso wyszły z domu - mówi matka. Dodajmy, że czterolatka jest niepełnosprawna, bez wiadomego powodu dziewczynka nagle przestała chodzić. - Jeździmy na rehabilitację, córka miała ortezki i buciki ortopedyczne, dzięki czemu mogła się poruszać. Ortezy i buciki się spaliły - zaznacza pani Kasia.

Spłonął dom,  w którym mieszkała 13-osobowa wielopokoleniowa rodzina

Gmina Lubrza. Aż 13-osobowa rodzina ze Staropola straciła da...

Jaka pomoc jest potrzebna

W gminie Lubrza zebrał się zespół zarządzania kryzysowego. - Byliśmy na miejscu od razu po wybuchu pożaru. Pracownicy ośrodka pomocy społecznej natychmiast przystąpili do rozpoznania potrzeb. Strażacy robili swoje a my swoje. Akcja była sprawna - podkreśla wójt Ryszrad Skonieczek i potwierdza, że rodzina na pewno nie może wrócić do spalonego domu.

- Zaoferowaliśmy im schronienie, ale tę noc spędzili u krewnych - informuje wójt R. Skonieczek. - Szykujemy lokal zastępczy w budynku po byłej szkole w Boryszynie. Na dole działa świetlica wiejska, a na górze do dyspozycji mamy kilka pomieszczeń, toalety, wszystko jest w przyzwoitym stanie. Cały budynek jest ogrzewany, miesiąc temu wstawiliśmy tam nowy porządny piec. Na pewno dosprzętowimy lokum w zaplecze socjalne. Zawiozę im tam kuchenkę gazową, organizujemy łóżka. Na szczęście mamy tam magazyn rzeczy używanych, od razu z tego magazynu pobraliśmy dla nich rzeczy, niezbędne kurtki i buty, bo wyszli z domu tak jak stali - mówi wójt.

O wsparcie dla pogorzelców apeluje Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. „Obecnie niezbędna jest żywność, środki czystości i higieny osobistej, pieluszki jednorazowe rozmiar 5, chusteczki nawilżone dla dzieci. Na chwilę obecną odzież, którą otrzymaliśmy jest wystarczająca. Serdecznie dziękujemy za okazałą dotychczasową pomoc”. GOPS dodaje, że potrzebne są również sprzęty gospodarstwa domowego oraz meble pokojowe i kuchenne.

Wszelkie informacje o sposobie pomocy i ewentualnym przekazaniu rzeczy można uzyskać w Ośrodku Pomocy Społecznej w Lubrzy oraz pod numerem telefonu 608 012 257.

O dalszych działaniach będziemy informować Czytelników na bieżąco.

PRZECZYTAJ:PIENIĄDZE Z BILETÓW NA MECZ WSPOMOGŁY RODZINĘ

ZOBACZ TAKŻE: Zielona Góra. Gala charytatywna „Warto jest pomagać” w hali CRS

Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.**Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska