Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina odmawia pomocy staruszce, która zajmuje się bezpańskimi kotami

Danuta Kuleszyńska 068 324 88 43 [email protected]
- Byłam gdzie to tylko możliwe, nawet u dzielnicowego w Sulechowie, ale nikt nie chce zająć się biednymi kotkami - skarży się pani Halina.
- Byłam gdzie to tylko możliwe, nawet u dzielnicowego w Sulechowie, ale nikt nie chce zająć się biednymi kotkami - skarży się pani Halina. Fot. Mariusz Kapała
- Błagam przyjedźcie, bo ja już nie mam siły. Jak stąd wyjadę, to te kotki umrą, bo nikt im już nie pomoże - prosiła nas wczoraj zrozpaczona Halina Paszkowska z Nietkowic.

Do Nietkowic z Zielonej Góry prowadzi kilka dróg: przez Sulechów, albo promem przez Przeworsk lub Brody. Najkrótsza trasa liczy ze 20 kilometrów. Halina Paszkowska z bezdomnymi kotkami przemierzała ją kilka razy, gdy szukała dla nich ratunku. Także wtedy, gdy zauważyła, że zwierzaki są chore.

- Któregoś dnia weszłam do chlewika, patrzę a tam dwa malutkie kotki na oczach mają ślimaki - opowiada wzruszona - Podchodzę bliżej i widzę, że to nie ślimaki, tylko oczka tak im na wierzch powyłaziły. Zabrałam maluchy w kartonik i powiozłam do Zielonej Góry.

Dwanaście kotów i będzie więcej

Pani Halina skończyła 76 lat, przeszła Syberię. Znajomi mówią, że ma największe na świecie serce. Bo tak kocha zwierzęta. Sama ma w domu pięć kotów. A od roku dokarmia bezpańskie, które zagnieździły się na opuszczonej posesji po drugiej stronie piaszczystej drogi. Tej samej, przy której stoi jej różowy dom. Od wielu miesięcy prosi gminnych urzędników, by zaopiekowali się zwierzakami. Bez skutku. Wczoraj zrozpaczona zadzwoniła do redakcji. - Ja już nie mam siły. Ja już nie wiem co robić, dokąd pójść...Błagam przyjedźcie, może artykuł w gazecie obudzi sumienie urzędników - prosiła. - Oni mają takie zimne serca...
Jedziemy.

Pani Halina czeka na nas przy drodze z miską. W misce kasza i kawałki kurczaka. - To dla tych kociaków - wyjaśnia. - Dwa razy dziennie je dokarmiam. Rano jedzą na sucho, po południu gotuję im kaszę, w sklepie kupuję kurze szyjki... No, nie mogą chodzić głodne.

Kotów jest dwanaście, w tym trzy malutkie, bo jedna z kotek niedawno je urodziła. Czwarte zagryzł pies. - Jeszcze rok temu było ich wszystkich siedem, ale one ciągle się rozmnażają. I dalej będą się rozmnażać. Trzeba je wysterylizować. Ale nikt nie chce tym się zająć!

Tajemniczy właściciel nie zjawia się

Staruszka prowadzi nas na opuszczoną posesję: parterowy dom jest zapuszczony, podwórko i owocowy sad porośnięte chaszczami. Właściciel zmarł rok temu, zostawił kilka kotów.
- O tu daję im jeść - pani Halina otwiera drzwi do chlewika. W środku kilka misek. - Kici, kici - woła. Najpierw schodzą się maluchy, potem stare kotki. Są dzikie, nie dadzą się podejść.
- W październiku wyjeżdżamy z mężem do córki do Warszawy. Pytałam sąsiadów, czy będą je dokarmiać, ale odmówili. A sołtys powiedział, że to nie jego sprawa.

Paszkowska pokazuje pismo, jakie w lipcu dostała z urzędu. Barbara Marczenia w imieniu burmistrza informuje, że gmina nie zajmie się kotami, bo nie są... bezdomne! "Urząd ustalił właściciela posesji Nietkowice 89 (..) Tym samym ustalono właściciela zwierząt" - pisze.

Kto jest tym właścicielem? Tego urząd nie zdradzi, bo "nie pozwala na to ustawa o danych osobowych". Na końcu urzędniczka obiecuje, że urząd powiadomi właściciela posesji o zwierzętach.
- Dwa miesiące już czekam i nikt się nie pokazał. Jak wyjadę, to te kotki umrą - Halina Paszkowska wyciera łzy.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska