Gdy Marcin Węgrzyn, lekarz weterynarii otrzymał od gminy 40 tys. na własny biznes, otworzył mały gabinet dla zwierząt. Na wynajętych 20 mkw przyjmował w gabinecie wyposażonym w podstawowy sprzęt do badań. Dziś jego lecznica to 150 mkw, kilka pomieszczeń: gabinet, laboratoria czy sale zabiegowe, cztery zatrudnione osoby i pełne wyposażenie w nowoczesne sprzęty do badań, wśród nich takie, które kosztują kilkadziesiąt tys. zł.
– Zakład działa świetnie, ciągle się rozwijamy, a ostatnio kupiliśmy ten lokal na własność. Nie wiem, czy bez tej dotacji odważyłbym się otworzyć własną lecznicę – mówi Marcin Węgrzyn.
Mowa o unijnym projekcie ,,Małe jest piękne – tworzę własną firmę”, który gmina Strzelce uruchomiła cztery lata temu. Przyznała wtedy dotacje na uruchomienie własnej firmy 32 młodym przedsiębiorcom z powiatu strzelecko – drezdeneckiego. Można było dostać maksymalnie 40 tys. zł, w sumie na dotacje poszło 1,6 mln zł. Teraz gmina po czterech latach podsumowała projekt.
Z 32 firm, które powstały dzięki unijnym pieniądzom, do dziś działa – i to prężnie – 12 (czyli 40 proc.). – To bardzo dobry wynik jak na nasze realia. Zwykle ten wskaźnik to 20 proc. – mówi Tomasz Hałas zajmujący się kontaktami z inwestorami w strzeleckim magistracie. – Warto było zrealizować ten program – mówi burmistrz Strzelec Wiesław Sawicki. – Duża grupa ludzi została porządnie przeszkolona, rynek pracy został zaktywizowany, powstało trochę nowych miejsc pracy – tłumaczy burmistrz.
Interes nie wypalił na przykład szkole języka francuskiego i lokalowi gastronomicznemu. Ale ci, którym się udało, dziś twierdzą, że ta dotacja była potrzebnym zastrzykiem finansowym i motywacyjnym. – 40 tys. to oczywiście kropla w morzu potrzeb, wystarczyło to tylko na podstawowy sprzęt, narzędzia chirurgiczne, sterylizator. Ale to bardzo ułatwiło start. Dla mnie to był bodziec, żeby wrócić z Wrocławia do Strzelec i otworzyć własną firmę – mówi Marcin Węgrzyn.
Anna Mizgier twierdzi, że bez gminnej dotacji w ogóle nie otworzyłaby z mężem firmy. Wcześniej pracowała przez kilka lat jako projektant w jednym z salonów meblowych. Praca nie była idealna, były problemy z wynagrodzeniem, aż w końcu pani Anna dowiedziała się o możliwości dofinansowania. – Te 40 tys. było dla nas niezbędne, bo na kredyt pewnie byśmy się nie zdecydowali. Pozwoliło uniezależnić się, kupić program do projektowania za 7 tys., wyposażyć warsztat i ruszyliśmy – opowiada. Dziś otwierają nowe, jeszcze większe studio mebli, projektują dla klientów z całego regionu, ostatnio nawet zdarzyły się zlecenia z Belgii.
Ryszard Zasik otworzył firmę budowlaną w Drezdenku. Wcześniej był pracownikiem innej prywatnej firmy. Dzięki dotacji kupił drogi program do kosztorysowania, wyposażył swoje biuro. – To był taki idealny zastrzyk na początek działalności – opowiada Zasik. Marcin Węgrzyn, lekarz weterynarii opowiada też, że firmy, które powstały dzięki projektowi do dziś ze sobą współdziałają. Jego znajomy otworzył w Strzelcach firmę graficzną, zaprojektował logo lecznicy i wizytówki. – A Anna Mizgier zaprojektowała wnętrza lecznicy. Za to leczą u mnie swoje zwierzęta, korzystamy więc nawzajem ze swoich usług – mówi Węgrzyn.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?