Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Strzelce wsparła młodych przedsiębiorców. Przybyło 12 prężnych firm

Redakcja
Marcin Węgrzyn: - Nie wiem, czy bez tej dotacji odważyłbym się otworzyć własną lecznicę.
Marcin Węgrzyn: - Nie wiem, czy bez tej dotacji odważyłbym się otworzyć własną lecznicę. Agnieszka Drzewiecka
Nowoczesna lecznica weterynaryjna, firma projektująca meble, usługi fotograficzno-graficzne, firmy budowlane czy komputerowe – to wszystko powstało dzięki temu, że cztery lata temu gmina Strzelce wsparła młodych przedsiębiorców.

Gdy Marcin Węgrzyn, lekarz weterynarii otrzymał od gminy 40 tys. na własny biznes, otworzył mały gabinet dla zwierząt. Na wynajętych 20 mkw przyjmował w gabinecie wyposażonym w podstawowy sprzęt do badań. Dziś jego lecznica to 150 mkw, kilka pomieszczeń: gabinet, laboratoria czy sale zabiegowe, cztery zatrudnione osoby i pełne wyposażenie w nowoczesne sprzęty do badań, wśród nich takie, które kosztują kilkadziesiąt tys. zł.

 – Zakład działa świetnie, ciągle się rozwijamy, a ostatnio kupiliśmy ten lokal na własność. Nie wiem, czy bez tej dotacji odważyłbym się otworzyć własną lecznicę – mówi Marcin Węgrzyn.

Mowa o unijnym projekcie ,,Małe jest piękne – tworzę własną firmę”, który gmina Strzelce uruchomiła cztery lata temu. Przyznała wtedy dotacje na uruchomienie własnej firmy 32 młodym przedsiębiorcom z powiatu strzelecko – drezdeneckiego. Można było dostać maksymalnie 40 tys. zł, w sumie na dotacje poszło 1,6 mln zł. Teraz gmina po czterech latach podsumowała projekt.

Z 32 firm, które powstały dzięki unijnym pieniądzom, do dziś działa – i to prężnie – 12 (czyli 40 proc.). – To bardzo dobry wynik jak na nasze realia. Zwykle ten wskaźnik to 20 proc. – mówi Tomasz Hałas zajmujący się kontaktami z inwestorami w strzeleckim magistracie. – Warto było zrealizować ten program – mówi burmistrz Strzelec Wiesław Sawicki. – Duża grupa ludzi została porządnie przeszkolona, rynek pracy został zaktywizowany, powstało trochę nowych miejsc pracy – tłumaczy burmistrz.

Interes nie wypalił na przykład szkole języka francuskiego i lokalowi gastronomicznemu. Ale ci, którym się udało, dziś twierdzą, że ta dotacja była potrzebnym zastrzykiem finansowym i motywacyjnym. – 40 tys. to oczywiście kropla w morzu potrzeb, wystarczyło to tylko na podstawowy sprzęt, narzędzia chirurgiczne, sterylizator. Ale to bardzo ułatwiło start. Dla mnie to był bodziec, żeby wrócić z Wrocławia do Strzelec i otworzyć własną firmę – mówi Marcin Węgrzyn.

Anna Mizgier twierdzi, że bez gminnej dotacji w ogóle nie otworzyłaby z mężem firmy. Wcześniej pracowała przez kilka lat jako projektant w jednym z salonów meblowych. Praca nie była idealna, były problemy z wynagrodzeniem, aż w końcu pani Anna dowiedziała się o możliwości dofinansowania. – Te 40 tys. było dla nas niezbędne, bo na kredyt pewnie byśmy się nie zdecydowali. Pozwoliło uniezależnić się, kupić program do projektowania za 7 tys., wyposażyć warsztat i ruszyliśmy – opowiada. Dziś otwierają nowe, jeszcze większe studio mebli, projektują dla klientów z całego regionu, ostatnio nawet zdarzyły się zlecenia z Belgii.

Ryszard Zasik otworzył firmę budowlaną w Drezdenku. Wcześniej był pracownikiem innej prywatnej firmy. Dzięki dotacji kupił drogi program do kosztorysowania, wyposażył swoje biuro. – To był taki idealny zastrzyk na początek działalności – opowiada Zasik. Marcin Węgrzyn, lekarz weterynarii opowiada też, że firmy, które powstały dzięki projektowi do dziś ze sobą współdziałają. Jego znajomy otworzył w Strzelcach firmę graficzną, zaprojektował logo lecznicy i wizytówki. – A Anna Mizgier zaprojektowała wnętrza lecznicy. Za to leczą u mnie swoje zwierzęta, korzystamy więc nawzajem ze swoich usług – mówi Węgrzyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska