Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorączka sobotniej nocy. Czy w naszych klubach jest bezpiecznie?

Przemysław Piotrowski 68 324 88 53 [email protected]
Awantury rozpoczynają się zazwyczaj przy barze lub na parkiecie. Później przenoszą się przed lokal i na ulice miasta.
Awantury rozpoczynają się zazwyczaj przy barze lub na parkiecie. Później przenoszą się przed lokal i na ulice miasta. sxc.hu
- Wiadomo, że są miejsca gdzie szybko i łatwo można dostać "bęcki" - twierdzi 19-letni Rafał, stały bywalec miejskich dyskotek. - Faceci biją się, bo w ten sposób zaspokajają potrzebę bliskości - komentuje psycholog Marcin Florkowski.

Ostatnie wydarzenia w zielonogórskim klubie X-Demon, gdzie jeden z klientów oskarżył ochroniarzy o dotkliwe pobicie (miał połamane kości nosową, jarzmową, oczodołu, pokruszone zęby i szytą powiekę), może prowadzić do pytania czy w naszych klubach jest bezpiecznie? Czy osoba, która ma ochotę wyjść z partnerem, partnerką, czy grupą znajomych, nie musi martwić się, że po nocnym wypadzie wyląduje w szpitalu?
W Zielonej Górze jest kilkadziesiąt lokali, w których można się pobawić. I każdy z nich ma swoją renomę. Każdy inną klientelę, którą ściąga tutaj rodzaj muzyki, wielkość klubu, a nawet jego umiejscowienie. Ale nigdzie nie jest na sto procent bezpiecznie.
- Wiadomo, że najwięcej "buractwa" zjeżdża na największe dyskoteki - komentuje 28-letni Adam, który jako singiel, często robi wypady do zielonogórskich dyskotek. - Ja jestem spokojny, nie szukam zadym, ale tam czasem trudno ich uniknąć. Wiadomo, ludzie podpici, wystarczy, że kogoś w tłumie niechcący szturchnę i już zaczyna "fikać". Zazwyczaj odchodzę, ale niektóre typy bywają bardzo upierdliwe i czasem dochodzi do sprzeczki, która kończy się bijatyką. I nie, broń boże, żebym to ja zaczynał, ale jak jestem z ekipą, która zobaczy, że ktoś do mnie podbija, to... no wiesz, jakoś samo tak wychodzi.

- Morda nie szklanka i jak dostanę w łeb, to oddaję. Proste i logiczne! - dodaje 19-letni Rafał, brat Adama który zazwyczaj chodzi do innych klubów. - I nie boję się, bo w końcu jestem u siebie, a na imprezy chodzę z mocną paczką.
Obaj uważają, że taka jest rzeczywistość. I nic, ani nikt tego nie zmieni. Jak twierdzą, najgorzej jest z tymi "z wioski", którzy przyjeżdżają tylko po to, aby szukać guza. Jak na wiejskiej zabawie. I to oni najczęściej patrzą spod byka i szukają zaczepki. A jak człowiek podpity, to wiele mu nie trzeba.

Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska