Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik lepszy od Lechii w derbach "GL"

(kor)
Kamil Wacławczyk z Górnika wygrywał większość pojedynków z Krystianem Głowanią z Lechii i jego Górnik wygrał w drugiej lidze po raz piąty.
Kamil Wacławczyk z Górnika wygrywał większość pojedynków z Krystianem Głowanią z Lechii i jego Górnik wygrał w drugiej lidze po raz piąty. fot. Konrad Kaptur
Przez większą część meczu kandydujący do awansu Górnik Polkowice bił głową w mur i sensacja wisiała w powietrzu. Komplet punktów dla gospodarzy uratowali doświadczeni Tomasz Salamoński i Zbigniew Grzybowski.

To był mecz drużyn znajdujących się w skrajnie różnych nastrojach. Górnik to jeden z liderów II ligi, zespół który zanotował cztery zwycięstwa. Lechia przed przyjazdem do Polkowic zaliczyła komplet porażek i okupowała ostatnią lokatę w tabeli. Faworyt mógł być więc tylko jeden. Każdy inny wynik jak wygrana podopiecznych trenera Dominika Nowaka musiałby być traktowany jak niespodzianka.

Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami od ataków gospodarzy. Już w 4. minucie minimalnie niecelny strzał oddał Paweł Żmudziński. Cztery minuty później lewą stroną pociągnął Andrzej Dorniak z Lechii, ale jego próbę dośrodkowania zablokował Krzysztof Smoliński. Egzekwowany chwilę później korner był jedynym wykonywanym przez zielonogórzan w pierwszej połowie. Mniej więcej od 10 minuty zarysowała się bardzo wyraźna przewaga Górnika. Czarno-zieloni raz za razem stwarzali zagrożenie pod bramką Rafała Dobrolińskiego, ale pokonać golkipera gości nie potrafili. Akcje Górnika przypominały bicie głową w mur.

Mądrze ustawiona taktycznie Lechia ograniczyła się do przeszkadzania gospodarzom i ten plan przez całą pierwszą połowę przynosił zamierzony efekt, bo podopieczni trenera Macieja Murawskiego wyraźnie przyjechali do Polkowic po to, by nie przegrać. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Górnik nadal atakował, a Lechia się broniła. Gospodarze zaliczyli słupek, poprzeczkę, ale do siatki nadal trafić nie potrafili. Aż do 68. minuty, kiedy piłkę po faulu na Wojciechu Olszowiaku, na 18 metrze ustawił Tomasz Salamoński. Przymierzył tak precyzyjnie, że Dobrolińskiemu zostało jedynie odprowadzić wzrokiem zmierzającą do siatki piłkę. Drugą bramkę strzelił z rzutu karnego Zbigniew Grzybowski. W końcówce nie popisali się sędziowie, którzy wyrzucili na trybunach zarówno trenera Murawskiego, jak i jego asystenta Mirosława Żeliskę oraz kierownika Krzysztofa Stacewicza.

GÓRNIK POLKOWICE - LECHIA ZIELONA GÓRA 2:0 (0:0)

Bramki: Salamoński (68), Grzybowski (76).

Czerwona kartka: Pawliczak (za dwie żółte),
Żółte kartki: Smoliński, Opałacz - Zawadzki Głowania

GÓRNIK: Szymański - D. Wacławczyk (od 46 Olszowiak), Pokorny, Smoliński, Opałacz - Salamoński, Żmudziński, K. Wacławczyk, Kojder (od 46 Mróz) - Grzybowski, Sierpina.

LECHIA: Dobroliński - Tyktor, Wojtysik, Pawliczak, Zawadzki - Luiz Mendes, Pikul (od 77 Małecki), Bacławski (od 60 Kaczorowski), Dorniak (od 85 Szatarski) - Głowania (od 84 Niewiadomski), Topolski.

Sędziował: Artur Bluszczyk (Szczecin).

Widzów: 1.500

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska