Joanna Holly (dane fikcyjne; piszemy tak o pani doktor, bo nigdy nie została o nic oskarżona ani nigdy nie była skazana - dop. red.) przyjmowała w ambulatorium od dwóch lat. Ostatnio był na nią wysyp skarg. Pisaliśmy o tym w "GL" kilka razy.
Chodziło o podejście do pacjentów: byle jakie badania, ocenianie stanu zdrowia "na oko", co skutkować miało potem leczeniem szpitalnym.
Pracę pani doktor z ambulatorium nadzoruje szef pogotowia ratunkowego Andrzej Szmit. Powiedział nam, że po skargach zawiesił ją w pełnieniu obowiązków.
- Na czas wyjaśniania skarg. Proszę podkreślić, że to zawieszenie o niczym nie przesądza. Jestem miedzy młotem a kowadłem. Bo muszę oddzielić emocje pacjentów, czasami rozżalonych czy napędzanych gniewem, od faktów. A fakty są takie, że wiele z tych skarg odnosi się do obycia, kultury, ale nie kwestii lekarskich. Miałem długą rozmowę z panią doktor. Zapewniła mnie, że się stara, że robi wszystko jak należy. Dlatego szykuję się do zorganizowania konfrontacji ze skarżącymi. Nie widzę innego wyjścia. Inaczej będzie słowo przeciwko słowu - mówił niedawno Szmit.
Przypomnijmy: sama lekarka w rozmowie z wcześniejszej reporterem zapewniała, że przykłada się do pracy. I że to pacjenci próbują narzucić jej, kogo, jak i kiedy ma badać podczas wizyty. Potem nie było z nią żadnego kontaktu.
Dziś dowiedzieliśmy się, że ostatecznie A. Szmit rozwiązał umowę z panią doktor. Stało się to po tym, jak lekarka ostatecznie odmówiła konfrontacji ze skarżącymi się na nią pacjentami.
Umowa została rozwiązana we wtorek 24 stycznia.
Czytaj też: Rodzice trzylatki skarżą się na lekarkę z Gorzowa: - Nie odpuścimy!
Czytaj również:Pacjentka ambulatorium w Gorzowie: To był koszmar
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?