Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów: łap radnego, jak ci tylko wygodnie!

Tomasz Rusek
Tomasz Rusek
Radny Patryk Broszko: - Ludzie na Zawarciu i Zakanalu znają mój adres. Zdarza się, że przychodzą prosto do domu. Czasami zagadują na ulicy, w pracy. Nie mam nic przeciwko. Po to przecież jest radny: by był dostępny.
Radny Patryk Broszko: - Ludzie na Zawarciu i Zakanalu znają mój adres. Zdarza się, że przychodzą prosto do domu. Czasami zagadują na ulicy, w pracy. Nie mam nic przeciwko. Po to przecież jest radny: by był dostępny. Tomasz Rusek
Dyżur w urzędzie to przeżytek. Bo dziś radnych dorwać nie tylko w „realu”.

Masz sprawę do radnego. Bo chodnik dziurawy, bo ktoś zniszczył trawnik, bo miejsce parkingowe zastawia wrak bez rejestracji. Kiedyś poszedłbyś do urzędu przy ul. Sikorskiego, sprawdził grafik dyżurów i przyszedł na spotkanie z wybranym radnym. Dziś... mało kto z takiej tradycyjnej możliwości korzysta.

- Jedna, dwie osoby. To i tak dobra średnia na godzinę - mówi mi radny Grzegorz Musiałowicz. On stawia na maile. Ludzie piszą, umawiają się na spotkanie albo od razu na interwencję w miejscu, gdzie jest coś nie tak. Dostaje też dużo telefonów. Bo swój numer zamieszcza gdzie się da. Założył też facebookowy profil „Grzegorz Musiałowicz - Wasz radny”, gdzie każdy może napisać, poskarżyć się, zaproponować remont czy inwestycję.

Wbrew pozorom, radni nie mają obowiązku dyżurować w urzędzie, jak to było przez ostatnie lata. Mają jednak obowiązek utrzymywania kontaktów z wyborcami. Ale ich forma (kontaktów, a nie wyborców - rzecz jasna) jest mocno dowolna. Więc? Jak swoją powinność realizują inni?

Patryk Broszko z „siedzonych” dyżurów w urzędzie w ogóle zrezygnował - stawia na internet i to się sprawdza. - Ludzie na Zawarciu i Zakanalu znają mój adres. Zdarza się, że przychodzą prosto do domu. Czasami zagadują na ulicy, w pracy. Nie mam nic przeciwko. Po to przecież jest radny: by był dostępny.

Marta Bejnar - Bejnarowicz nie rezygnuje z dyżurów „siedzonych” w urzędzie, ale - jak mówi - dla niej to góra 10 proc. czasu, jaki poświęca na kontakt z ludźmi. Niedawno zaprosiła gorzowian do kawiarni, a w ostatni czwartek - na plażę! Poważnie. Zorganizowała tzw. wydarzenie na facebooku i zaprosiła ludzi do rozmowy o mieście (podobne nasiadówki chce robić przynajmniej raz w miesiącu). Dyżurowała także podczas Nocnego Szlaku Kulturalnego. Czemu tak? - Urząd jest miejscem bardzo oficjalnym, poza tym ja nie jestem urzędnikiem, tylko przedstawicielką mieszkańców, więc kontakt z nimi jest dla mnie bardzo ważny, bo to ich potrzeby i interesy mam reprezentować. Mój prywatny telefon, mail czy konto na facebooku są dostępne dla każdego. Zapraszam do kontaktu - mówi M. Bejnar - Bejnarowicz.

Co na to sami mieszkańcy? Nie wydaje się, by internetowa czy telefoniczna forma kontaktu (a nie rozmowa w cztery oczy w urzędzie) jakoś specjalnie im przeszkadzała. Mówi nam to choćby Aleksandra Szypuła, która niedawno interweniowała u radnych w sprawie fatalnego stanu parkingu przy szpitalu na ul. Walczaka.

Jak? - Wysłałam mail, dołączyłam zdjęcia. Zajęło to w sumie kilka minut i wiadomość dotarła do trzech radnych - wspomina. Interpelacja w tej sprawie już powstała.
Gdyby pani Aleksandra chciała zrobić to samo w starej formie, musiałaby najpierw wywołać fotografie (koszty i czas), a potem umawiać się z każdym z radnych (organizacja i czas), a następnie biec na spotkania - często odbywające się w godzinach pracy(czas, dużo czasu!).
Jerzy Synowiec jest jednym z tych radnych, który już nie przesiaduje w urzędzie w oczekiwaniu na mieszkańców. - To było bez sensu. Przychodził mało kto albo nikt. Wolę maile. Wielu ludzi pisze do mnie także na facebooku, sporo przychodzi prosto do kancelarii - mówi Synowiec.

Jeszcze inne rozwiązanie - pionierskie - zastosował Robert Surowiec. Założył stronę internetową polepsz.pl, gdzie każdy może zgłosić problem - dołączając np. zdjęcia i krótki opis sprawy. Zgłoszeń jest masa. Surowiec pisze z nich interpelacje.
Jednak przewodniczący Rady Miasta Sebastian Pieńkowski zapewnia, że dyżury w urzędzie i tak będą. - Starsze osoby cały czas wolą kontakt oko w oko. I często nie korzystają z internetu. Choćby dla nich warto utrzymać dyżury - obiecuje szef radnych.

No to informujemy: 25 sierpnia dyżuruje G. Musiałowicz, 30 sierpnia Paweł Ludniewski, a 1 września Tomasz Rafalski.

Przeczytaj też: Lider KOD-u w Gorzowie i Zielonej Górze: - Nie będziemy startować w wyborach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska