Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów straci tramwaje?!

(tr)
Czy Gorzów straci tramwaje?
Czy Gorzów straci tramwaje? fot. Kazimierz Ligocki
Tak, to możliwe. Jeśli w ciągu najbliższych pięciu lat nie znajdziemy 200 mln zł na remonty trakcji, torowisk i nowe wagony, komunikacja tramwajowa upadnie. Kto tak mówi? Miejski Zakład Komunikacji!

Firma opracowała dokładny raport na temat gorzowskich tramwajów i wszystkiego, co z nimi związane. Dane przerażają. Oficjalnie to dokumentacja poglądowa dla radnych i urzędników. Ale tak naprawdę to obraz lat zaniedbań, zaniechań i braku odważnych decyzji. To cenzurka (nie)działań radnych i urzędników. To po prostu skandal. Okazuje się, że przez ostatnie lata poza gadaniem o miłości do wagonów nie zrobiono tak naprawdę nic, by o system tramwajowy zadbać, o rozwijaniu nawet nie wspominając.
Dowody? Cała masa, ale dwa są najmocniejsze. Tabor to zabytki. Średni wiek polskich wagonów to 27,5 lat. Sypią się, odmawiają posłuszeństwa, ich remonty są coraz trudniejsze. Pożerają mnóstwo energii, mają nieskuteczne ogrzewanie, niski standard podróży, zawodne drzwi. Wszystkie są w złym stanie technicznym. A i tak to w gorzowskich warunkach niemal młodziki.

Ale zabytki

Bo niemieckie wagony mają od 40 do 44 lat! To już prawdziwe dziadki, które powinny cieszyć oczy w skansenie, a nie wozić ludzi od rana do wieczora. Niektóre mają po niemal 2 mln km przebiegu! Pomimo tego są... w lepszym stanie niż młodsi koledzy. Ale ich remonty kapitalne są całkowicie nieopłacalne i długo już nie pociągną.
To dlatego firma od lat zabiega o zakupy. Jednak nowe wagony (czytaj: używane, ale w dobrym stanie i o niebo lepszych parametrach) kosztują miliony, a miasto z roku na rok przekłada wielkie zakupy. MZK sam niczego nie kupi, może tylko prosić. A zawsze są ważniejsze potrzeby. W tym roku wymówką jest dziura budżetowa i obcięte wydatki na inwestycje. Poza tym zachodnie miasta... zaczynają oszczędzać. I niespecjalnie są chętne do odsprzedaży używanych pojazdów. Stąd miejski przewoźnik podpowiada: kupmy nowe. W sumie potrzeba 20 trójczłonowych składów. Jeden kosztuje 8 mln zł. Plan minimum wygląda następująco: w 2014 r. kupujemy ich osiem, rok później sześć i w 2016 r. też sześć. Razem potrzeba na to 160 mln zł.
Druga słabość gorzowskiej komunikacji tramwajowej to stan infrastruktury: przystanków, trakcji i torowisk. Z 24 km tras niemal 8 kilometrów wymaga pilnego remontu. Ale remontu z prawdziwego zdarzenia, a nie przełożenia szyn i wylania nowego asfaltu (jak się to kończy widać na wysokości Parku 111 - po dwóch miesiącach od zakończenia prac droga zaczęła się kruszyć, dziś jest gorzej niż przed modernizacją). Jednak takie prawdziwe remonty kosztują. Za odcinek przy wzdłuż Kostrzyńskiej trzeba by zapłacić prawie 15 mln zł. Za ten od ul. Dworcowej do Chrobrego około 9 mln zł, za kawałek Teatralna - Szpitalna też 9 mln zł, a za fragment katedra - Borowskiego aż 10 mln zł. Strategiczny odcinek Dworcowa - Jancarza można zrobić w dwóch wersjach: full za 5 mln zł i mini za 1,8 mln zł. Jednak po podsumowaniu kwota jest i tak ogromna. Doliczając koszty niezbędnych remontów przystanków, wychodzi około 50 mln zł! Do tego dodajemy 160 mln zł na tramwaje i widać wyraźnie, że na reanimację i dalsze funkcjonowanie linii tramwajowych w takim kształcie, jaki znamy (bez rozbudowy!), potrzeba ponad 200 mln zł. Do 2016 r.!

Czy nas stać?

Dlatego dyr. MZK Roman Maksymiak mówi radnym wprost: - Trzeba się zastanowić, czy stać nas na to. Półśrodków nie da się zastosować. Poza tym musimy liczyć pieniądze: 8 mln za jeden skład tramwajowy równa się dziesięć nowych autobusów. Wielkomiejskość i tradycja kosztują. Tylko nie można odkładać decyzji z roku na rok!
Tymczasem tak się właśnie dzieje. Urzędnicy i kolejni radni wolą co kampanię mamić nas wizjami rozbudowy tras tramwajowych (na Zawarcie, na Górczyn, w ul. Piłudskiego), a gdy czas na układanie budżetu, znajdują się tylko ogryzki na łatanie najgorszych ubytków. Widać to choćby w sprawie obrony linii na Piaski. Gdy prezydent Tadeusz Jędrzejczak cztery lata temu rzucił taką ideę, radni rzucili się do obrony szyn. Minęły lata i co? Poza kilkoma drobnymi pracami na tej linii nie było żadnego porządnego remontu. My już dwa lata temu alarmowaliśmy, że nie podejmowanie żadnych zdecydowanych działań w sprawie remontów torowisk zakończy się wkrótce wygaszaniem komunikacji tramwajowej. I co? I nic. Mamy 2011 r. i dalej jeździmy po tych samych starych, sypiących się torach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska