Rozpadająca się rudera przy ul. Andersa straszy od 14 lat. - Ostatnio znów ktoś porozbierał część ścian i jest okropnie - mówiła nam Magdalena Zięba, która mieszka w bloku przy ul. Andersa 1-5.
Zasłonił pustakami
Paskudne miejsca w mieście pokazujemy od połowy marca. Wówczas mecenas Jerzy Synowiec przysłał do nas list z wykazem kilkudziesięciu ruder. Choć budynku przy ul. Andersa w nim nie było, natychmiast zadzwonili do nas wtedy mieszkańcy z prośbą o interwencję w jego sprawie. - Żyjemy jak na bombie. Tu kiedyś dojdzie do nieszczęścia - mówili.
Budynek z daleka straszył szczerbatymi ścianami i metalowymi drutami wystającymi zewsząd. Po naszej interwencji w nadzorze budowlanym właściciel od strony ul. Górczyńskiej postawił ścianę z białych cegieł. Ale poza tym nic się tu nie dzieje. - Schodzą się tylko okoliczne męty. Urzędują pijani bezdomni. Coś okropnego, jak tu wygląda! - mówiła nam wczoraj Julia Włodarska, która mieszka po sąsiedzku na placu Jana Pawła II. A jedna z mieszkanek dorzuciła, że w ubiegłym tygodniu znów się tu paliły jakieś śmieci.
Choć wejścia do rudery bronią przerdzewiałe drzwi z solidną kłódką, obok nie ma części ściany. Wewnątrz smród, stosy śmieci i starych łachów. Na tym wszystkim leży ukradziony z supermarketu wózek.
Nikt nie ma pomysłu
Rudera znajduje się na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej Metalowiec. - To jest prywatna własność i my nic do tego nie mamy. Wiemy, że się paliło i administrator osiedla od ubiegłego wtorku usiłuje się skontaktować z właścicielem, ale bez skutku - tłumaczyła nam wczoraj Jadwiga Kadziewicz, członek zarządu spółdzielni. Zapewniła, że spółdzielnia wysłała już całe stosy pism do miasta z prośbą o interwencję. Bez skutku.
O tym że, słynna rudera przy ul. Andersa znów może być groźna, Adam Migdalczyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego usłyszał od nas. - Postaram się skontaktować z właścicielem, żeby zabezpieczył plac budowy - obiecał wczoraj. Tłumaczył jednak, że nie może nakazać mu rozbiórki szpetnego budynku, bo cały czas trwają tam prace budowlane. - No i poza tym on jest właścicielem części piwnic w tym bloku, co dodatkowo sprawę komplikuje - mówił.
J. Kadziewicz potwierdziła, że rzeczywiście prywatny właściciel ma kilka piwnic. - Nie wiem, jak to się stało, że 14 lat temu dostał spółdzielcze prawo własności do nich. Wiem jedno: nie można go pozbawić tego prawa, bo regularni płaci czynsz - mówiła.
Co posiadacz rudery i piwnic zamierza, nie wiadomo. Nie udało nam się z nim wczoraj skontaktować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?