Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowianie ogradzają trawniki, żeby psy się tam nie załatwiały

ANNA RIMKE
- Cały trawnik przed blokiem w kupie - mówi Władysław Drzazga z osiedla Staszica
- Cały trawnik przed blokiem w kupie - mówi Władysław Drzazga z osiedla Staszica fot. Krzysztof Tomicz
- Właściciele psów, miejcie litość! Pod oknami śmierdzi, na klatce śmierdzi, przed wejściem do samochodu trzeba czyścić buty. Jak długo tak można?! - napisał do nas Władysław Drzazga z osiedla Staszica.

Pan Władysław na psie odchody receptę ma prostą. - Nie można mieć pretensji do psów, lecz trzeba zdecydowanie walczyć z ich właścicielami. Większość z nich potrafi być bezczelna, kiedy zwracam uwagę, by sprzątali - mówi Drzazga.

Gorzowianin mieszka przy ul. Kołłątaja 3. - Mieszkańcy bloku z naprzeciwka poprosili spółdzielnię, aby odgrodziła teren przyległy do ich posesji, bo latem po otwarciu okien bardzo im śmierdzi. Drzazga pokazuje zagrodzony trawnik.

Słyszy bluzgi

Poskutkowało. Połowa za siatką jest czyściutka. Gorzej z drugą częścią, nieogrodzoną od frontu bloku, w którym mieszka pan Władysław. Tu trudno nogę postawić, bo mina na minie. - Wszyscy teraz przychodzą pod nasz blok wyprowadzać pieski. Większość puszcza zwierzę luzem i przygląda się paląc papierosa w drzwiach albo gdzieś z okna. Pies zrobi, to woła do domu i z głowy - irytuje się Drzazga.

Kiedy z nim rozmawiamy, koło nas kręcą się trzy pupile bez opieki. Biegają gdzie chcą, załatwiają się gdzie chcą.

- A potem wszędzie śmierdzi. Na klatce - bo jak ktoś wdepnie, to czyści buty przed wejściem do mieszkania. W samochodzie po włączeniu ogrzewania też nagle coś zaczyna cuchnąć - aha, wlazłem w ... Koszmar - gorzowianin załamuje ręce.

Drzazga twierdzi, że nie spotkał jeszcze na osiedlu osoby, która by sprzątała. - Może kilka wychodzi na wybieg dla psów - mówi W. Drzazga. Dodaje, że ciągle zwraca uwagę tym, co nie sprzątają czy puszczają luzem psy. - Często w odpowiedzi słyszę bluzgi pod swoim adresem - mówi pan Władysław.
Ale nie rezygnuje. Pyta dwie nastolatki z pięknym białym psem, które idą wzdłuż trawnika przy jego bloku, czy mają woreczek na psią kupę. - Nie, ale my właśnie szybko idziemy tam dalej, żeby się nie załatwił tutaj - tłumaczy jedna z nich. Nie szły szybko, tylko spacerkiem, pozwalając obwąchiwać zwierzakowi to, co jest na trawniku. Gdyby więc przyszła mu ochota zrobić co trzeba, to pewnie by zrobił.

Dziewczyny obiecują zabierać ze sobą woreczki na następne spacery. - Jeżeli sami nie poradzimy sobie, pomimo dobrej woli służb miejskich będzie to problem nierozwiązany. Nie pomogą mandaty. I grodzenie nic nie pomoże. Bo w końcu ogrodzimy się całkiem i nie będzie gdzie przejść - mówi Drzazga.

Daleko nam do kultury

- Na razie ogrodzenie dało rezultat. Bo to był wybieg dla psów, nie trawnik. Okna nie można było otworzyć - odpowiada Zbigniew Raczkowski z bloku, który zagrodził teren. Teraz latem nie tylko lokatorom z jego bloku nie śmierdzi, ale też dzieci na kocykach mogą się bawić. Pan Zbigniew podziela zdanie Drzazgi, że najlepszym rozwiązaniem problemu kup jest ich sprzątanie przez właścicieli piesków. - Niestety, daleko nam jeszcze do takiej kultury. Choć już zauważyłem, że są tacy, którzy się wstydzą tego, że ich zwierzak brudzi - twierdzi Z. Raczkowski.

- Staramy się jak najrzadziej wydawać pozwolenia na ogrodzenie terenu pod oknami. Bo musi być zachowana droga przeciwpożarowa. Ale fakt, w niektórych przypadkach innego rozwiązania problemu kup nie ma - stwierdza Bernard Trafis, zastępca prezesa spółdzielni Staszica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska