Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowscy akademicy grali ze szczypiornistami z Kielc

Redakcja
Siła złego na jednego. Obrotowy AZS AWF Bartosz Janiszewski w kleszczach kieleckich obrońców (od lewej): Bartosza Konitza, Piotra Grabarczyka i Daniela Żółtaka.
Siła złego na jednego. Obrotowy AZS AWF Bartosz Janiszewski w kleszczach kieleckich obrońców (od lewej): Bartosza Konitza, Piotra Grabarczyka i Daniela Żółtaka. fot. Aleksander Majdański
W rozegranym dziś awansem meczu ósmej kolejki ekstraklasy gorzowski beniaminek gładko uległ sześciokrotnym mistrzom Polski z Kielc.

Goście są dziś na tle naszych drużyną z innej planety. Prowadzi ich selekcjoner reprezentacji Bogdan Wenta, w swoim składzie mają ośmiu reprezentantów Polski i jednego Holandii, a rocznie dysponują budżetem w wysokości 4 mln zł.

Tylko najwięksi optymiści wierzyli, że po dobrym, sobotnim występie przeciwko gdańszczanom, akademicy postawią się w środę także ekipie ze stolicy Świętokrzyskiego. Nadzieje trwały do 17 min, gdy na świetlnej tablicy ostatni raz "wisiał" remis (6:6). Od tego momentu nasi przez siedem minut nie potrafili pokonać pewnie broniącego Marka Kubiszewskiego. Rywale odwrotnie - zupełnie odcięli od podań gorzowskich skrzydłowych, na środku co chwilę blokowali rzuty Filipa Kliszczyka i Jarosława Galusa, a po kilku wzorowo wyprowadzonych kontratakach objęli w 22 min prowadzenie 11:6. Jeszcze przed przerwą powiększyli je do sześciu goli.
Po przerwie na boisko weszli świetni, reprezentacyjni skrzydłowi Vive - Mateusz Jachlewski i Patryk Kuchczyński. To głównie za ich sprawą, skutecznie rzucających z drugiej linii Tomasza Rosińskiego i Mateusza Zaremby oraz błyskawicznie biegającego do kontr Pawła Piwko przewaga przyjezdnych systematycznie rosła. Kolejno wynosiła: 15:8 w 33, 18:10 w 37, 23:14 w 47 i aż 28:15 w 51 min. Gorzowianie bardzo chcieli zachować twarz. W każdą akcję wkładali wszystkie swe siły i umiejętności, lecz maksymalnie zbliżyli się do przeciwników na dziewięć bramek (20:29 w 60 min). Więcej nie mogli zrobić, bo mający ogromne ligowe i europejskie aspiracje kielczanie są dziś od nich lepsi o dwie sportowe klasy.

- Vive to dla nas za wysokie progi. Końcowy wynik jest adekwatny do różnicy sportowych umiejętności obu drużyn - ocenił trener AZS-u AWF-u Michał Kaniowski. - Byliśmy przygotowani na twardą grę w defensywie, ale zbyt często traciliśmy piłkę podczas jej wyprowadzania spod naszej bramki i w ataku. Z tego wzięły się liczne kontry rywali, przed którymi nie potrafiliśmy się obronić.
- Nie zlekceważyliśmy gorzowian - zapewniał z kolei Wenta. - Oglądaliśmy ich bardzo dobry występ w Piotrkowie, a po sobotnim zwycięstwie nad gdańszczanami powiedzieliśmy sobie: uwaga, rywale są na fali! Łatwe i wysokie zwycięstwo trochę mnie zaskoczyło. Byliśmy przygotowani na sportową wojnę, w ciemno wzięlibyśmy wygraną nawet jedną bramką.

AZS AWF GORZÓW WLKP. - VIVE KIELCE 20:30 (8:14)
AZS AWF: Szczęsny, Ł. Wasilek - Kliszczyk 4, Janiszewski, Galus i Klimczak po 3, A. Wasilek i Kaniowski po 2, T. Rafalski, M. Krzyżanowski i Skoczylas po 1, Jankowski, Jagła, Tomiak.
VIVE: Kubiszewski, Kotliński - Rosiński 6, Zaremba, Kuchczyński i Piwko po 5, Podsiadło 3, Chodara 2, Krieger, Jachlewski, Żółtak i Stankiewicz po 1, Grabarczyk, Konitz.
Kary: 6 min - 8 min. Sędziowali: Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr - obydwaj z Gdańska.
Widzów: 600.

Robert Gorbat
0 95 722 69 37
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska